* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 16 czerwca 2025

Weronika Murek: Urodziny

Czarne, Wołowiec 2025.

Znikanie

Spojrzenia skupiają się na Jadze Babażynie, a jej babajagowatość wręcz narzuca się czytelnikom „Urodzin” Weroniki Murek. Nic smutniejszego od stolat stolat wygłaszanego przez tych, którzy uważają, że tak trzeba i nie są w stanie wymyślić żadnych szczerych życzeń. Dziadek, który leży w szpitalu, niewiele już kojarzy, wie tylko, że właśnie zostanie zabrany na spacer urodzinowy. Ale i tak spojrzenia skupią się na Jadze Babażynie. Nic dziwnego. Babażyna przez lata była aktorką, najpierw sama występowała na scenie, później przeszła przez animację lalkami i zajęła się produkowaniem i przedstawianiem spektakli dla najmłodszych. Teraz o Babażynie świat powoli zapomina. Nie jest już nikomu potrzebna, nikt nie zaproponuje jej roli – jeśli Jaga sama nie zawalczy o własny byt i miejsce w świetle reflektorów (chociaż scenki w objazdowych przedstawieniach pozostawiają wiele do życzenia), nie upomną się o nią. Jaga Babażyna przemija. I to jest straszne. Przynajmniej w zamierzeniu. Problem polega na tym, że Jaga Babażyna cały czas ma marzenia, cały czas ma też potrzeby: chce zarabiać, właściwie nawet musi, żeby się utrzymać, chociaż w swojej karierze miała momenty, że wydzielała sobie drobne kwoty do wydawania, żeby tylko przeżyć. A teraz Jaga Babażyna może już tylko spoglądać wstecz. Jaga Babażyna próbowała swoich sił w wielu miejscach i w różnych kontekstach, za każdym razem próbując pozostać wierną sobie – a to wymaga nie lada energii.

Jaga Babażyna jest aktorką. Ale jest też ucieleśnieniem ludzkich lęków i dramatów. Wszyscy ci, którzy nie są w stanie zrealizować marzeń, przypominają sobie przez „Urodziny”, że czas ucieka i nie warto odkładać na później planów ani nadziei. Co ciekawe, Weronika Murek praktycznie nie wprowadza swojej bohaterki w interakcje i nie zmusza do wymiany poglądów z innymi bohaterami. Przemierza rzeczywistość krok w krok za postacią i przygląda się jej uważnie. Przedstawia każdy gest, świadoma tego, że każdy gest może mieć znaczenie w sytuacji, w której w obliczu przemijania nic nie ma znaczenia. Jaga Babażyna jest stale w świetle reflektorów, nawet kiedy już schodzi ze sceny. Autorka w narracji miesza ze sobą obiegowe poglądy i przekonania powtarzane z pokolenia na pokolenie, ale wykazuje się też niezwykle rozwiniętym zmysłem obserwacji. Karmi czytelników celnymi frazami, w bystry sposób komentuje to, co się dzieje. Sprawia, że opisy pozbawione dialogów nie tracą na dynamice – nie da się ich pobieżnie sprawdzać. Weronika Murek wymusza na odbiorcach mocne zaangażowanie w lekturę, chłonięcie jej bez dodatkowych zastrzeżeń. I właśnie z tego powodu wielu czytelnikom nie będzie w tej powieści wygodnie. Tutaj szczerość w połączeniu z kreacją aktorską zamienia się w mieszankę skrajnie niebezpieczną. Weronika Murek opisuje zwyczajność, przynajmniej w wymiarze, który jest dostępny dla jednej bohaterki. Nie nudzi się przy tym i nie męczy innych. Proponuje prozę gęstą i wypełnioną trafnymi obserwacjami. Zaprasza odbiorców do świata, który wymyka się takiemu poznaniu – tu właściwą bohaterką może być sama proza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz