* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 22 listopada 2024

Anya von Bremzen: Kuchnia narodowa. Osobista podróż przez kultury, historię i smaki

bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024.

Smaki

To książka, która łączy pasję do podróży z pasją do odkrywania smaków – i z wielką erudycją w zakresie kultury. W tym wypadku powiązanej z kulinariami. Anya von Bremzen odwiedza kolejne kraje, żeby przekonywać się, czy istnieje coś takiego jak potrawy narodowe (często funkcjonujące w stereotypach) i sprawdza, w jaki sposób zmieniały się kanoniczne dania typowe dla poszczególnych miejsc. Spotyka się oczywiście z ludźmi, którzy próbują ocalać przeszłość lub na jej bazie budują sobie kolejne propozycje dla smakoszy. „Kuchnia narodowa. Osobista podróż przez kultury, historię i smaki” to zestaw bardzo nietypowych opowieści o kuchni. Nietypowość polega tu przede wszystkim na dyskursie – niemal naukowym. Tekst jest gęsty i przesycony nawiązaniami, erudycyjny i daleki od banalności. Autorka nie skręca w stronę literackiego popu, nie karmi czytelników fast foodami – woli niespieszne przygotowania i uważne opisy, troszczy się tak samo o żołądki jak i o mózgi odbiorców – a to przekłada się na ambitną lekturę. Autorka wie mnóstwo i chętnie dowiaduje się jeszcze więcej, gromadzi informacje, wypytuje swoich kulinarnych przewodników o to, czego brakuje w jej materiałach. Zdarza się zresztą, że stawia sobie tezy, których nie sposób udowodnić – i co do tego też musi się przekonać na miejscu. Wybiera za każdym razem jedną charakterystyczną dla miejsca potrawę i wykazuje jej znaczenie czy wartość dla historii i współczesności, sprawdza, czy zmieniło się społeczne podejście do niej (i w jaki sposób), a także naświetla znaczenie dania dla lokalnej kultury. Bywa, że błądzi – jeśli wybrana przez nią potrawa nie ma większego znaczenia dla miejscowych. To prowadzi do refleksji na temat istnienia narodowych kuchni i narodowych potraw – w efekcie książka nabiera jeszcze lekko filozoficznego charakteru.

Jest tu sporo osobistych wstawek, całe reportaże Anya von Bremzen przepuszcza przez siebie i częstuje czytelników własnymi doświadczeniami. Chętnie dzieli się z odbiorcami drogą do zdobywania przepisów, funkcjonuje jako przewodnik po kuchniach świata. Nie rzuca się na każde dostępne lokalne jedzenie, raczej koncentruje się na zbieraniu informacji na jeden temat – nie chce, żeby czytelnicy mieli przesyt wiadomości. A przecież wprowadza mnóstwo detali, aż zaskakuje drobiazgowością w podejściu do kuchni z różnych krajów. Radzi sobie z wychwytywaniem znaczeń, odbiorcom proponując wyrafinowane podejście do zwyczajnych czasem dań. Jest w „Kuchni narodowej” sporo ciekawostek i mnóstwo smaków, to książka, która niby realizuje rynkowe trendy – a jednak jest w tym zupełnie inna niż najczęściej pojawiające się publikacje reportażowo-podróżnicze. Pozwala poznawać nie tyle miejsca, co metody przygotowywania potraw powiązane z tradycjami czy zwyczajami regionów. „Kuchnia narodowa” to publikacja ciekawa i wartościowa, dla tych, którzy nie zadowalają się prostymi naiwnymi narracjami. Anya von Bremzen na pewno nie będzie ani przez moment budować infantylnych opowieści – zabierze czytelników w prawdziwą podróż pełną wiedzy i smaku.

czwartek, 21 listopada 2024

Minecraft. Saga Stonesword. Koniec Świata Podstawowego

Harperkids, Warszawa 2024.

Błąd kodu

Minecraft w wersji, która znajduje się w miejskiej bibliotece, ma swoją sztuczną inteligencję – zaprzyjaźnioną z uczestnikami gry. Ale Morgan, Ash, Harper, Po, Jodi i Theo mają powody do niepokoju. W grze rozrasta się Wielki Błąd – zajmuje coraz więcej miejsca, niedługo może unicestwić Świat Podstawowy, czyli miejsce, w którym przyjaciele czują się najlepiej i w którym chcieliby móc pozostać. Żeby ocalić Świat Podstawowy, bohaterowie muszą zebrać kawałki kodu Króla Przywoływaczy – dzięki temu ocalą wirtualną rzeczywistość. Król Przywoływaczy to przecież także kod – i on przestanie istnieć, jeśli Wielki Błąd będzie się powiększać dalej.

Robi się zatem naprawdę groźnie, a problemy z komputerów przechodzą do zwyczajnego świata – dzieci współpracują ze sobą i zastanawiają się nad tym, co zrobić, żeby misja się powiodła. Na domiar złego zniszczeniu ulegają stare gogle VR przerobione tak, żeby można było przenosić się do Minecrafta i chłonąć go wszystkimi zmysłami. To już dużo więcej niż gra, to przygoda w starym stylu, taka, która przekona też najmłodszych odbiorców. Z jednej strony dzieje się źle w samej grze – z drugiej strony bibliotekę dotyka katastrofa związana z burzą. A to już sporo kataklizmów. Nie wszystko da się przewidzieć, pewne jest tylko jedno: należy zacząć działać, bo inaczej wszystko, co zostało już zbudowane, zniknie.

Są tutaj scenki z gry – przerabiane tak, żeby odbiorcy przeżywali emocje bohaterów i żeby razem z nimi podążali szlakami wirtualnymi. Sporo niespodzianek i sytuacji rodem z bogatej wyobraźni, urealnionych przez świadomość istnienia Świata Podstawowego. Dla czytelników to wybrzmiewać będzie równie prawdziwie jak obrazki z rzeczywistości bohaterów – zwłaszcza jeśli po tom sięgną fani Minecrafta i gracze, którzy sami lubią przeżywać to, co dzieje się w kwadratowym świecie. „Koniec Świata Podstawowego” to wyzwanie dla wszystkich – tyle tylko, że dorośli przejmą się o wiele bardziej fizycznymi zniszczeniami, tym, co dzieje się w bibliotece. Muszą w końcu osuszać zbiory i próbować ratować sprzęt komputerowy (chociaż w tym akurat prym wiodą przyjaciele) – minimalizować straty i przygotowywać się na kolejne niszczycielskie żywioły. Dorośli nie przejmą się raczej ubytkami w kodzie gry, nawet jeśli owe ubytki pociągną za sobą nieodwracalne straty. Tylko gracze zdają sobie sprawę, jak ważną misję toczą – i jak istotne jest wyjście z nią poza komputerową przestrzeń. Platforma do grania staje się areną działań równie ważnych jak te związane z niesieniem ratunku bibliotece, ale w tej walce bohaterowie pozostaną prawie bez wsparcia z zewnątrz. Znowu dzieci muszą wykazywać się sprytem i pomysłowością, żeby ochronić to, co dla nich ważne i żeby udowodnić innym, że poradzą sobie z takim wyzwaniem.

Jest to książka dynamiczna – w końcu skierowana została do tych, którzy najbardziej lubią spędzać czas na graniu w Minecrafta, stanowi tylko gadżetowy dodatek do gry, jak i zresztą cała, konsekwentnie rozbudowywana seria. Spodoba się fanom cyklu i spędzania czasu z przyjaciółmi w wirtualnym świecie Minecrafta.

wtorek, 19 listopada 2024

Anthony Sattin: Nomadzi. Wędrowni twórcy cywilizacji

bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Kraków 2024.

Przenosiny

Anthony Sattin zamierza ocalić to, nad czym niewielu historyków się pochyla. „Nomadzi. Wędrowni twórcy cywilizacji” to opowieść o przeszłości tych, którzy nie dbali specjalnie o to, żeby zostawiać po sobie jakieś ślady – nie tylko w postaci spisanych materiałów, ale też skupisk czy siedzib. W końcu życie nomadów polega na tym, by umieć się jak najszybciej zwinąć i przenieść na inne miejsce. Jednak to właśnie dzięki nomadom kształtują się cywilizacje i pojawia się postęp. W obszernym tomie Anthony Sattin przygląda się głębokiej przeszłości – zaznacza na mapkach, do którego regionu będzie się odnosił – i rejestruje to, co udało się ocalić albo odtworzyć z istniejących dokumentów. Czasami musi wypełniać luki w narracji wyobraźnią, ale przeważnie jest w stanie dostarczyć czytelnikom wartościowych i rzeczowych informacji. Nie zajmuje się wyłącznie technicznymi aspektami koczowniczego życia, zresztą to byłoby niezbyt długą opowieścią – liczy się za to istnienie grup, które przenosiły się z miejsca na miejsce i pełniły ważną rolę w kształtowaniu się postępu. Przede wszystkim Anthony Sattin stara się zarejestrować to, co ulotne i pomijane często przez dziejopisarzy, sprawdza, jak budowała się historia. Nie chce proponować pracy naukowej ani monografii – o tym czytelnikom przypomina. Ważne, że często o nomadach mówi się w kontekście konfliktów, które stawały się ich udziałem – niewielu badaczy chciało w ogóle zastanowić się nad codziennością – a przecież zdarzały się w przeszłości okresy, w których nomadzi stanowili większość populacji (takie zestawienia otwierają kolejne rozdziały i pomagają w zorientowaniu się w znaczeniu koczownictwa w historii ludzkości. Nie tylko odtwarza autor funkcjonowanie plemion koczowniczych, ale też przedstawia czytelnikom sposoby odkrywania tajemnic z dawnych czasów.

Ta książka jest dobrą propozycją dla czytelników, którzy chcieliby odrzucić stereotypy związane z koczownictwem – nie ma w niej podkreślania tego, co wydaje się oczywiste, autor zagłębia się w codzienność i próbuje zbudować w miarę pełny obraz nomadów w różnych kulturach i miejscach – to motyw ważny i wartościowy, zwłaszcza że chce przekonywać czytelników do ich znaczenia w procesie budowania społeczności. Są w tej książce pomysły, których na pewno nikt nie kojarzyłby z koczowniczym życiem: rozmach władców może imponować albo intrygować – na pewno przyciągnie uwagę czytelników. Jest to historia z zupełnie innej perspektywy – z nieoczekiwanymi rozwiązaniami i pomysłami, które brzmią mocno egzotycznie. Anthony Sattin, chociaż twierdzi, że nie chce tworzyć naukowej monografii, jednak stawia na rzetelną narrację, wypełnioną faktami i ciekawostkami. „Nomadzi. Wędrowni twórcy cywilizacji” to tom oryginalny i pokazujący inne podejście do tematów przeszłości – może zatem spodobać się czytelnikom, którzy potrzebują oderwania od standardowych narracji. Można dzięki tej książce poznawać fakty, które nie mieszczą się w typowym dyskursie historiozoficznym.

poniedziałek, 18 listopada 2024

Ann Fraistat: Dom masek

HarperYA, Warszawa 2024.

Siła duchów

Ann Fraistat zabiera odbiorców do tajemniczego domu owianego złą sławą, jeśli chodzi o obecność w nim duchów i o niewytłumaczalne zaginięcia. Jednak Libby i Vivi nie mają wyboru: to rodzinna posiadłość ich matki, a ponieważ dziewczyny muszą zmienić miejsce zamieszkania i zacząć wszystko od nowa – wydaje się on najlepszą przystanią na najbliższy czas. Wszystko przez próbę samobójczą Libby. Bohaterka cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową i zanim została zdiagnozowana, postanowiła rozstać się ze światem. Znaleziona przez młodszą siostrę i uratowana teraz może podjąć terapię i na nowo uczyć się radości istnienia. I w zasadzie choroba jest potrzebna autorce tylko do wyzwolenia zmian w życiu rodziny. Doświadczenia z niedalekiej przeszłości zniszczyły więź między nastolatkami – zmieniły też zachowanie mamy. Libby wie, że powrót do normalności będzie trwał długo, jednak nie spodziewa się, z jakimi komplikacjami będzie się wiązał. Bo dom, który ma być nowym schronieniem, jest co najmniej dziwny. Wszędzie pojawia się mnóstwo owadów (co zachwyca Vivi, przyszłą entomolożkę). Owady powtarzają się też na witrażach: w domu nie ma zwyczajnych okien, a te, które są stworzone z kolorowych szybek zostały zabite deskami od zewnątrz i od środka. Jakby tego było mało, nocami na podwórzu rozgrywają się sceny jak z seansu spirytystycznego. Przy tych odkryciach dziwne rozwiązania w zakresie umeblowania pokoi nie robią już zbyt dużego wrażenia.

Libby jest przez mamę zniechęcana do poszukiwania historii starego domu – tym gorliwiej szuka więc wiadomości o niewyjaśnionych zaginięciach i o spirytystach przewijających się przez to miejsce w przeszłości. Poznaje jednego z sąsiadów, rówieśnika, który jest mocno zaangażowany w opowieści o duchach i wie, jak je wywoływać – a to prowadzi do niebezpiecznych eksperymentów. Dziewczyna odkrywa w oknach maski – szklane przedmioty, które pomagają w dokonywaniu niemożliwego. Ale wejście w świat pełen duchów nie może pozostać bez śladu w umysłach i ciałach bohaterów. Zagadki się mnożą, a osobiste pobudki prowadzą do kolejnych komplikacji. Robi się coraz groźniej. Co ciekawe, chociaż Ann Fraistat mocno bazuje na temacie duchów i ich mocy, nie tym buduje grozę swojej powieści. Dba o jej jakość obyczajową i o psychologiczną prawdę – dzięki temu uzyskuje wyjątkowy klimat. W pewnym momencie mocno zaczyna chlapać krwią, ale bez tego nie udałoby jej się podkreślić dramatyzmu akcji i przekonać czytelników, że walka z zaświatami jest wyjątkowo trudna. Wprowadza własne zasady dla prezentowanej rzeczywistości, dzięki czemu opowieść będzie dla odbiorców atrakcyjna w każdej płaszczyźnie. Autorka bardzo dobrze przemyślała motywacje postaci – wprowadza kolejne wyzwania i problemy tak, by uczestnictwo w wydarzeniach było rzeczą naturalną, bez względu na to, jak absurdalne wydaje się otoczenie i kontekst. Jest w tej powieści moc, która zafascynuje czytelników, jest odejście od scenariuszy schematycznych na rzecz pomysłowych rozwiązań. Można nie lubić gatunku – ale każdy doceni jakość prozy i strukturę „Domu masek”, powieści, w której największe koszmary stają się rzeczywistością.

niedziela, 17 listopada 2024

Mike Barfield, Jess Bradley: Dzień z życia astronauty, kosmicznej kupy i ziemskiej skorupy

Dwie Siostry, Warszawa 2024.

Wiedza wszechświata

Mike Barfleld i Jess Bradley przedstawiają dzieciom komiksowe ciekawostki związane z kosmosem – i przygotowują do zdobywania wiedzy z poważnych źródeł dzięki zabawie i dowcipnym skojarzeniom. „Dzień z życia astronauty, kosmicznej kupy i ziemskiej skorupy” to książka kolorowa, wypełniona danymi ale też przygotowana tak, żeby można było nią zaintrygować małych poszukiwaczy wiadomości. Tu nie ma miejsca na nudę, bo wszystkie dane zostały zaprezentowane w formie śmiesznych komiksów, a bohaterowie – ożywieni po to, żeby zabierali głos w swoich sprawach i mogli dzielić się własnymi doświadczeniami bezpośrednio. To pozwala uniknąć zrutynizowanych komentarzy i naukowej narracji wszechobecnej w edukacyjnych tomikach – zamienia proces zdobywania wiedzy w zabawę i działa mnemotechnicznie. Niemal każda strona jest tutaj rozpisana na kadry – niezbyt szczegółowe w obrazkach, ale za to zawsze przesycone dowcipem. Liczy się swobodny ton opowieści, mnóstwo emocji i porównań działających na wyobraźnię, autoironii w ujęciu bohaterów i przekomarzających się postaci wyjętych wprost z przestrzeni kosmicznej. To kosmos nadaje ton w tej książce – to poznawanie wszechświata ma przyciągać małych odbiorców. Gwiazdy, galaktyki, kolejne planety, bryły skalne, przedmioty zabierane w kosmos, zwierzęta, które były na misjach, rakiety, ciemna i jasna strona Księżyca, lodowe obłoki – wszystko może tu zamienić się w bohatera krótkiej opowieści, przedstawić swoje stanowisko i podzielić się przepisem na funkcjonowanie w kosmosie. Zawsze jest to zresztą podporządkowane śmiechowi, więc dzieci z chęcią będą odkrywać tajemnice kolejnych historii. Czasem pojawiają się jeszcze rozkładówki w formie infografik – w stylu dopasowanym do komiksów – wtedy wiadomości pojawiają się w postaci komentarzy i podpisów.

Dzieciom spodoba się nie tylko lekkość przekazywania informacji, ale również ich wielość. Tu rzeczywiście można sobie wybierać co bardziej atrakcyjne zagadnienia, nie czytać książki linearnie tylko przeskakiwać po stronach i szukać tego, co najbardziej pasuje do aktualnie zadawanych pytań. Można sprawdzać, o co chodzi z wybranymi ciałami niebieskimi, albo z sytuacjami w kosmosie (co ciekawe, proces spaghettyzacji został tu przełożony jako spaghettifikacja), można poznawać astronautów i śledzić dokonania kolejnych krajów w podboju kosmosu, można wybrać się w podróż z sondą kosmiczną. Można wszystko i to jest w tych komiksach najlepsze. Dzięki stylowi prowadzenia tej narracji łatwo zdobyć uwagę najmłodszych – i tak zainteresowanych zwykle tym, co dzieje się w kosmosie. Ta książka stanie się idealnym wstępem do edukowania się w zakresie wiedzy o kosmosie, a do tego podsyci wyobraźnię najmłodszych i wyczuli ich na ironię. Jest tu mnóstwo faktów, wiadomości, na które nie odpowiedzieliby rodzice – więc dzieci mogą samodzielnie czytać tę książkę i dzielić się później informacjami. W tej serii ukazał się już „Dzień z życia skunksa, jelita i tego, kto to czyta” i wygląda na to, że na rynek wkracza zestaw bardzo atrakcyjnych i dostosowanych do percepcji młodych odbiorców propozycji edukacyjnych – na wesoło.

sobota, 16 listopada 2024

Piotr Kołodziejczyk: Tam, gdzie mieszka wiatr. Archeologiczne zagadki Bliskiego Wschodu

bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2024.

Ślady ludzi

Imprint Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego rozwija ciekawe serie, proponując odbiorcom możliwość przyjrzenia się rozmaitym aspektom badań z różnych dziedzin. „Tam, gdzie mieszka wiatr” to praca naukowa, którą jednak z powodzeniem można uznać za popularyzatorską – przybliża czytelnikom znaczenie prac archeologicznych, najważniejsze ośrodki i odkrycia – ale też pokazuje elementy dawnych kultur, informacje, które można prześledzić dzięki wykopaliskom. W powszechnej świadomości archeolog może funkcjonować jako poszukiwacz skarbów – rzeczywistość jednak znacznie różni się od choćby filmowych prezentacji. Piotr Kołodziejczyk jest w stanie zmienić sposób myślenia o archeologach i ich zadaniach – dzięki rzetelnej i wypełnionej detalami opowieści. „Tam, gdzie mieszka wiatr” to historia wykopywana na Bliskim Wschodzie – ośrodki archeologiczne, które ujawniają wielkie tajemnice cywilizacyjne, ale też drobne świadectwa dawnej mentalności i egzystencji powiązane barwną narracją. Jest tu autor badaczem, który wie, jak powinien relacjonować kolejne odkrycia – ale jest też pewnego rodzaju fanem działań archeologów, zaraża entuzjazmem i jest w stanie podzielić się pasją z czytelnikami. A to – w przypadku pracy naukowej o dość wąskiej specjalizacji – trudne zadanie. Piotr Kołodziejczyk musi nie tylko zająć się referowaniem odkryć – stara się też przełożyć znaczenie na opowieść zrozumiałą dla szerokiego grona odbiorców. Rezygnuje zatem z hermetycznego dyskursu na rzecz przejrzystości. Nigdy nie traci z oczu znaczenia odkryć – z perspektywy cywilizacji czy ludzkości, nie tylko lokalnych społeczeństw. Na bazie zdobywanych informacji snuje historie o społecznościach, o ich dążeniach i strategiach przetrwania, o organizacji życia codziennego i o zaspokajaniu potrzeb w różnych czasach. Sprawdza, jak wyglądały najstarsze miasta, prowadzi odbiorców przez osiągnięcia mistrzów kowalstwa oraz przez szlaki handlowe. Nie zapomina o kształtowaniu się struktur państwowości i o temacie obronności – w kontekście pojawiania się nowych pomysłów i możliwości technologicznych. Ale Piotr Kołodziejczyk nie poprzestaje na tym: przypomina, że stanowiska archeologiczne mogą powiedzieć sporo o kulinariach z dawnych czasów: i to już spora niespodzianka dla odbiorców. „Tam, gdzie mieszka wiatr” to również okazja do naświetlenia zagadek archeologicznych – żeby jeszcze bardziej zaintrygować czytelników i uzmysłowić im, że poza odkrywaniem tajemnic archeolodzy borykają się z rozmaitymi niewiadomymi. „Tam, gdzie mieszka wiatr. Archeologiczne zagadki Bliskiego Wschodu” to publikacja obszerna i satysfakcjonująca czytelników spragnionych dawki wiedzy w połączeniu z klasyczną niemal przygodą. Można z tej książki czerpać wiedzę, ale można też sprawdzić, jaką wyobraźnią musi dysponować ktoś, kto odtwarza dzieje na podstawie drobnych znalezisk. Piotr Kołodziejczyk pokazuje odbiorcom, jak buduje się historie na bazie odkryć archeologicznych – jak resztki przeszłości zamieniają się w puzzle, dzięki którym można wysnuwać przypuszczenia na temat przodków, albo – jak odpowiadają na pytania. Archeo to seria, która umożliwia odbiorcom zanurzanie się w przeszłości i odbywanie podróży w czasie – odnosi się do tematów historycznych, ale niekoniecznie w stereotypowym ujęciu. Dzięki temu może stać się rodzajem przewodnika dla tych, którzy poszukują swojej drogi i dla tych, którzy zwyczajnie są zainteresowani rozwojem dziejów.

piątek, 15 listopada 2024

Michał Lew-Starowicz, Beata Biały: SpełniONy. Czego pragną mężczyźni

Rebis, Poznań 2024.

Z jego perspektywy

Dobrze się rozmawiało Beacie Biały z Michałem Lwem-Starowiczem przy przeprowadzaniu wywiadów do książki „SpełniONA”, naturalną konsekwencją więc stało się wypuszczenie na rynek drugiej części, poświęconej mężczyznom. „SpełniONy. Czego pragną mężczyźni” to rozmowy dotyczące życia seksualnego, związków, zdrowia i trochę mechanizmów psychologicznych – prowadzących do budowania relacji. Tyle że o ile w pierwszej części Beata Biały mogła przyjmować kobiecą perspektywę i konfrontować zdobyte informacje z własnymi doświadczeniami, tutaj musi improwizować i dopytywać. Nie ma to większego znaczenia w lekturze – zwłaszcza że widać wyraźnie, że autorom dobrze prowadzi się dialog i wymienia ciekawostkami. I nawet powtórzenie żartu o tym, że pragnienia mężczyzn dadzą się zamknąć w jednym zdaniu (lub w jednym słowie) nie przeszkadza, skoro „SpełniONy” staje się rozbudowaną i ciekawą książką rozjaśniającą trochę specyfikę męsko-damskich (rzadziej męsko-męskich) relacji.

Beata Biały zadaje pytania, w których czasem nawiązuje do teorii psychologicznych, czasem do obiegowych żartów, innym razem do wymyślonych scenek – żeby unikać abstrakcji i żeby jak najtrafniej konkretyzować problemy. Decyduje się na analizowanie niemal każdego aspektu okołołóżkowej egzystencji mężczyzn – nie ma tu pytań i wątpliwości naiwnych czy niewartych refleksji. Dzięki temu odbiorcy w różnym wieku znajdą tu odpowiedzi na wiele wątpliwości. Przez takie podejście oczywiście trudno byłoby drążyć tematy – rozmowy są raczej szybkie i rzeczowe, żeby w tomie zmieściło się jak najwięcej zagadnień nurtujących czytelników – ale to nikomu nie będzie przeszkadzać, chodzi przecież o popularyzowanie wiedzy i obalanie mitów, a nie o tworzenie kompendium wiedzy na temat męskiej seksualności. I tylko można się zastanawiać, czy więcej ta książka da panom czy ich partnerkom – które chciałyby zyskać klucz do zrozumienia swoich ukochanych. Tu – przynajmniej w pewnym zakresie – poczują się swobodniej i lepiej zrozumieją, co dzieje się w umysłach ich kochanków. Książka może stanowić pomost w budowaniu wzajemnego zrozumienia i wyrozumiałości dla pewnych zagadnień.

Nie jest to tom odkrywczy, bo też i nie takie jest jego zadanie. Liczy się przedstawianie stanu wiedzy na temat męskiej psychiki oraz seksualności i przyglądanie się charakterystycznym zjawiskom nie tylko w sypialni. Nastawienie na zrozumienie męskiego świata to prosta droga na unikanie konfliktów i sporów – więc warto sięgnąć po tę publikację i wnikliwie ją przestudiować. Przyjęta forma rozmowy nadaje całości lekkość, tom trafi zatem do szerokiego grona odbiorców i pozwoli na wypracowanie płaszczyzny porozumienia. Swobodne dialogi, czasem ozdabiane żartami i scenkami z życia wziętymi to nagroda dla tych, którzy szukają lektury a niekoniecznie poradnika. I chociaż na rynku sporo jest już publikacji dotyczących kobiecego i męskiego podejścia do związków – każda kolejna może wnieść coś ważnego i pozwolić na likwidowanie barier między płciami. Zwłaszcza kiedy jest przygotowana tak dobrze jak ta rozmowa. „SpełniONy” i „SpełniONA” tworzą oryginalną i ważną na rynku wydawniczym całość, pomagają lepiej zrozumieć drugą stronę (i z dystansem spojrzeć także na własne wady).