* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 12 czerwca 2024

Yannets Levi: Przygody wuja Leona na rumuńskich stepach

Dwie Siostry, Warszawa 2024.

Wuj z fantazją

Czego wuj Leon nie przeżył na rumuńskich stepach! Potrafi wszystko i ze wszystkim sobie poradzi, nawet jeśli trzeba będzie zmienić się w karalucha i wieść życie z dziesięciorgiem karalusząt i żoną. Ma na głowie tylko cztery włosy, ale tak mocne, że utrzymają go na drzewie przez kilka lat - sposób zejścia z gałęzi wydaje się dość… ekscentryczny, ale taki właśnie jest wujek Leon. On nie boi się niczego, może podróżować na chmurze i zyskać bardzo dziwne stanowisko w pewnym dworze. Wie też, jaką moc mają opowieści: w końcu można dzięki nim pokonać potwora. Wujek Leon to postać, która wciąga i zachwyca nie tylko dzieci: dorośli również mogą być zafascynowani bohaterem, który bez przerwy zmyśla, a robi to z wielkim przekonaniem i wdziękiem. W końcu najważniejsze to snuć opowieści. W gawędach prawdziwa siła, nie liczy się ani prawdopodobieństwo, ani prawdziwość – a siła przekazu. Tę wuj Leon osiąga bez większego trudu.

Wszystkie historie wuj Leon opowiada dziecku, które wierzy w nie bezgranicznie. Sceptycznie nastawieni członkowie rodziny nie są w stanie zakwestionować tych rewelacji, liczy się tylko to, co zaprezentuje wuj – na prawach prawdy. Absurdalne przygody kreślone z rozmachem to nie tylko powód do śmiechu, ale też do zagłębiania się w lekturę. „Przygody wuja Leona na rumuńskich stepach” to książka nawiązująca formą do klasyki absurdu, przywodzi na myśl najlepsze dokonania Ericha Kastnera. Jest zaproszeniem do świata wyobraźni i do swobody twórczej – dzisiaj niewielu autorów decyduje się na tego typu rozrywkę. Tymczasem Yannets Levi udowadnia, że bezinteresowny komizm może być równie dobrym powodem sięgania po książki jak czynniki edukacyjne. Dobra zabawa to jedyny argument, który nakazuje mieć ten tom zawsze pod ręką i korzystać z niego dla poprawy humoru – i jednocześnie argument najważniejszy i w pełni wystarczający. Książka składa się z kilku zaledwie opowiadań – ale opowiadań wartościowych i gęstych, wypełnionych wyjątkowymi pomysłami. Za każdym razem wuj Leon odnosi się do prawdy głoszonej przez dorosłych – kwestionuje ją i przedstawia własną wersję wydarzeń, według której to, co nie mieści się w światopoglądzie poważnych ludzi, staje się rzeczywistością. Snuje opowieści mistrzowsko – nie da się mu udowodnić kłamstwa albo nieścisłości, a wszelkie wątpliwości, jakie mogą się nasunąć słuchaczom, wuj natychmiast wyjaśnia. Znajduje wytłumaczenie na wszystko, nie można go zignorować ani traktować z pobłażaniem: w końcu ktoś, kto przeżył tak wiele, musi mieć rację.

Wuj Leon pokazuje, jak ważna jest wyobraźnia. Pokazuje to w pośredni sposób, dzięki przestrzeniom, do których zabiera swoich słuchaczy i odbiorców książki. Bez zbędnego moralizowania i tłumaczenia rzeczy oczywistych wuj Leon bawi się wymyślaniem kolejnych przygód – zabawnych i wyrazistych. Mnóstwo dowcipu w narracji przekładać się będzie na zachwyt czytelników i na nawyk sięgania po książki dla rozrywki. Te historie poprawiają humor. Ewa Stiasny proponuje oniryczną warstwę graficzną, tak, żeby nie zaburzyć pomysłów rozsnuwanych przez autora. Wykorzystuje kolory bez wyraźnych konturów, malarskie plamy farby, którym nadaje sensy. Nie jest to styl typowy dla książek z literatury czwartej – jednak tu się dobrze sprawdzi. W końcu „Przygody wuja Leona na rumuńskich stepach” to książka dla wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz