* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 1 lipca 2024

Katarzyna Ryrych: Draka na Antypodach

HarperYA, Warszawa 2024.

Zmiany

W tej powieści teoretycznie nic się nie dzieje, nie ma brawurowej akcji, wielkich wydarzeń ani dramatów, wszystko rozgrywa się naturalnie i chociaż jest nieuchronne dla bohaterów – nie generuje większego lęku. Katarzyna Ryrych wychodzi od powieści dziecięcej w stronę młodzieżowej, pokazuje dorastanie, moment przejścia z wieku niewinności do pierwszych poważnych i dorosłych spraw. Ale pozostaje przy tym dorosłą w akcji i w narracji, wyposaża bohaterów w cechy, które mieliby bardziej doświadczeni życiowo. Traktuje poważnie swoich czytelników – i z tej powagi traci beztroskę, tak charakterystyczną dla powieści młodzieżowych. Tutaj atmosfera jest dość mroczna, wszyscy się czymś przejmują, ale mają siebie nawzajem i dzięki temu radzą sobie z kolejnymi wyzwaniami. W małym miasteczku nie dzieje się zbyt dużo. Największą historią rozgrywającą się w tle ma być sytuacja ze zdradzającymi się rodzicami – i to sygnał kłopotów, jakie czyhają tuż za rogiem. Katarzyna Ryrych wprowadza sobie ułatwienie w postaci równowagi w opiece – jeśli dorośli nie mogą zająć się swoimi pociechami, to pociechy zajmą się same sobą – i tu przydaje się Draka. Draka to dziewczyna samodzielna. Mieszka wprawdzie z ojcem – ale ten ojciec jest zagubionym w życiu naukowcem, więc niezbyt przydaje się przy sprzątaniu, gotowaniu, zakupach itp. W związku z tym to Draka matkuje wszystkim, a matki z miasteczka traktują ją jak dorosłą. Draka zawsze wie, co zrobić i jak zareagować, jeśli coś idzie nie po czyjejś myśli. Jest opoką dla wszystkich. Ostatnie beztroskie wakacje relacjonuje Kostek, jej najlepszy przyjaciel. Kostek w swoim domu obserwuje, jak ważna jest wolność – jego mama po śmierci taty samotnie prowadzi warsztat samochodowy, a po godzinach organizuje spotkania dla pań. Wszystkie, które przychodzą do Klubu, znajdują tu pocieszenie i wsparcie – i chociaż nikt z zewnątrz nie wie, co dzieje się w środku, kobiety trzymają się razem. Tylko tak są w stanie pokonać wszystkie przeciwności losu. Ale nie wszystkim się to podoba. I tu rzeczywiście autorka wprowadza pewne śladowe zagrożenie, żeby przynajmniej zasugerować, że w miasteczku nie jest jednak zbyt sielankowo.

Czas płynie bohaterom na codzienności. Na spędzaniu razem kolejnych dni i na subtelnym, prawie dla odbiorców niewidocznym, wkraczaniu w dorosłe sprawy. To, co się buduje w relacjach między ludźmi, jest odzwierciedleniem już poważnych i dojrzałych kwestii, autorka nie szuka infantylizowania – przez to jej opowieść w warstwie narracyjnej wydaje się stara i psychologizująca. Nie jest to zarzut, Katarzyna Ryrych zapewnia odskocznię od tego, co dzisiaj w mainstreamie powieści młodzieżowych. Proponuje coś zupełnie innego, coś, czego odbiorcy z pewnością się nie spodziewali. I najlepsze jest to, że częstuje ich prawdziwszym (chociaż i tak cukrowanym) światem, nie obiecuje wielkich fajerwerków i wydarzeń granicznych, wystarcza jej zwyczajność rejestrowana tak prosto jak tylko się da. „Draka na Antypodach” to powieść o mierzeniu się z mało widowiskowymi zmartwieniami – z tym wszystkim, co zwykle nie trafia do powieści. Dzięki temu ta książka może okazać się tak wartościowa z perspektywy czytelników – jak zresztą wszystkie tytuły nagradzane w konkursie im. Astrid Lingren.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz