* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 18 lipca 2024

Eliza Kącka: Wczoraj byłaś zła na zielono

Karakter, Kraków 2024.

Dziecko

Nigdzie w książce nie pada ta diagnoza, nie musi, chociaż Eliza Kącka ją poznała - i poznają ją czytelnicy, którzy mieli do czynienia z podobnym zjawiskiem. "Wczoraj byłaś zła na zielono" to nie jest jednak typowa literatura chorobowa czy szpitalna, nie chodzi tutaj o poszukiwanie ratunku w medycynie i w terapiach (zresztą - i tak by to nie przyniosło żadnego efektu), a o pokazanie sytuacji zapędzonej w kozi róg matki, samotnie wychowującej "inną" córkę. Ruda ma przynieść radość i satysfakcję, ale dostarcza licznych frustracji i wątpliwości - oczywiście nie ma w tym jej winy, a Eliza Kącka nie zamierza uskarżać się na los. Jednak epopeja o wychowaniu dziecka, którego nie da się okiełznać, jest wstrząsająca i stanowi dość ciekawą przeciwwagę dla parentingowych publikacji o idealnym macierzyństwie. W chwili, gdy Kącka spisuje swoje przemyślenia i odczucia, Ruda jest już pełnoletnia. Już można się z nią normalnie dogadać i wypytać o część zjawisk - staje się bardziej dostępna i potrafi panować nad emocjami. Ale Ruda zamknięta we własnym świecie, do którego nie dopuszcza matki - Ruda, której nie da się pomóc i która sama nie może sobie poradzić w dziwnej dla siebie rzeczywistości - to ogrom cierpienia.

Eliza Kącka pisze, jakby śpiewała i jakby próbowała śpiewnością zaczarować rzeczywistość. Stawia na poetyckie wynurzenia, ale nie ma w tym grafomanii, jest zabawa słowem, które dociera tam, gdzie nie dociera umysł i wiedza. Słowo staje się ratunkiem, zapewnia ostatni azyl, jest schronieniem przed kolejnymi ciosami - bo przecież od tej sytuacji nie da się uciec, trzeba by było porzucić bezbronne dziecko na pastwę losu, albo przeciwstawiać mu się i łamać (bez skutku). A przecież Eliza Kącka we własnych wspomnieniach również dociera do sytuacji, które obserwuje u małej córki. Być może to naturalna konsekwencja jej inności - mniej spektakularnej i mniej agresywnej - przekazana w genach małej. Na pewno Ruda nie daje szans na odkrywanie standardowych zjawisk w relacji matka-dziecko. Tu nie ma żadnych standardów. Więc Eliza Kącka rezygnuje z odnotowywania zwyczajności, za to szuka niezwyczajności we wszystkich obserwacjach. Nie może liczyć na komunikację z dzieckiem, więc analizuje po swojemu, odczytuje sygnały i próbuje dostać się do zamkniętego świata, choćby po to, żeby pokazać, że stara się wspierać i niezależnie od ocen z zewnątrz będzie można na nią liczyć. Co pewien czas tylko przemyca gorzkie cytaty z placówek medycznych i poradni (zaznaczając jedynie miejsce, w którym je usłyszała) - nie budzi to nadziei na pomoc ze strony tych, którzy powinni od razu rozpoznać problem. Jednak kiedy rodzi się Ruda, pokutuje jeszcze przekonanie, że to zjawisko dotyka wyłącznie małych chłopców - i że z niego się wyrasta.

"Wczoraj byłaś zła na zielono" to książka, która nie pozostawi nikogo obojętnym. Jednych zaszokują obserwacje z własnego świata, innych - rozpaczliwa walka matki o dziecko. Jeszcze innych urzeknie sam sposób przekazywania przeszłości, zaklinanie rzeczywistości w słowach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz