Korporacja Ha!art, Kraków 2020.
Margines
To nie jest miejsce, które zapewni dobry start w życiu. Zbierają się tu degeneraci i menele, ludzie pokrzywdzeni przez los i przegrywy. Jakub Michalczenia nie pozostawia złudzeń: nawet jeśli ktoś był na dobrej drodze, szybko zostanie ściągnięty do odpowiedniego poziomu. Pracę łatwo stracić, kiedy wpadnie się w nałóg, łatwo ulec wpływom kolegów i namowom do złego. Niektórzy są do tego przeznaczeni - nie potrafią robić w życiu nic innego. Inni próbują się dostosować, żeby przetrwać. W "Korszakowie" nadziei nie ma. Nie ma też miejsca na sentymenty. Autor stawia na krótkie scenki, rozdziały, które pokazują specyfikę małej miejscowości na Warmii. W zasadzie nie ma większego znaczenia, gdzie rozgrywa się akcja "Korszakowa" - i tak marazm i poczucie przegranej stanowią składnik uniwersalny tej książki i przedłużają jej żywot. Jakub Michalczenia zamienia się tutaj w obserwatora świata, do którego nikt nie chce się z własnej woli zapuszczać - a jednocześnie świata, który jest zadziwiająco bliski. Wprowadza do świadomości odbiorców sytuacje i charaktery, od których większość się odżegnuje. Przypomina o ludziach marginesu, tyle że w "Korszakowie" oni nie mogą stanowić marginesu - są w centrum.
Michalczenia środowisko opisuje językiem przystającym do porażek. Stawia na kolokwializmy, język ulicy i przekleństwa - stosowane dość kreatywnie, żeby nie przenosić do literatury rzeczywistości bez żadnych modyfikacji. Owszem, język tej książki jest czymś, co najszybciej się zestarzeje - ale przez to też tom bardziej przykuwa uwagę. Michalczenia jest niezły w tworzeniu miniaturek rodzajowych, chociaż z czasem okazuje się to nieco nużące: problem w tym, że chociaż autor przechodzi od postaci do postaci i tworzy zgrabne portrety - na granicy karykatury, ale jednak przekonujące - nie ma pomysłu na żadne działania, które napędzałyby opowieść. "Korszakowo" funkcjonuje jako zbiór obrazków statycznych - nawet jeżeli poszczególni bohaterowie w swoim życiu czegoś doświadczyli, nie ma tu mowy o osi fabularnej i o pulsie tej prozy. Owszem, Michalczenia pisze celnie, posługuje się ironią i potrafi odbiorców zaprosić do rzeczywistości im obcej - przekona ich do siebie precyzją scenek. Zabraknie jednak czegoś ponad te obrazki: powodu, dla którego przechodzi się przez kolejne rozdziały. Widać tu potencjał: Michalczenia znalazł sposób na zaprezentowanie specyficznej sfery tak, by czytelnicy mu uwierzyli - ale same opowiadania w jednym tonie to za mało, żeby zafascynować się opowieścią. Gdyby udało się wprowadzić jakiś nadrzędny cel, książka wypadłaby znacznie lepiej, miałaby więcej punktów zaczepienia dla odbiorców, więcej czynników zapraszających do lektury. Tak - pozostaje pokaz sprawności literackiej i posługiwania się słowem.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz