* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 21 października 2015

Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności. Maciej Stuhr w rozmowie z Beatą Nowicką

Znak, Kraków 2015.

Decyzje

Do grona aktorów opowiadających o swoim życiu i pracy w wywiadach-rzekach dołączył Maciej Stuhr – i dołączył, jak to on, brawurowo. „Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności” nie tylko tytuł ma dobry, imponuje też zawartością. Beata Nowicka doskonale orientuje się w meandrach artystycznego dorobku i w rodzinnych sprawach swojego rozmówcy, wie, co chce uzyskać i potrafi w wywiadzie nie przeszkadzać. Maciej Stuhr z kolei na pytania odpowiada rzeczowo i nie pospiesznie, dzięki czemu uzyskuje dość szczegółowe autoanalizy. W dialogach czasem posługuje się dowcipem, czasem stawia na głęboką szczerość (z rzadka przeradzającą się w rozgoryczenie). Czytelnicy i fani mają szansę zobaczyć od innej strony liczne działania aktora.

Maciej Stuhr nie koncentruje się tu na sprawach dla siebie oczywistych, a Beata Nowicka także nie uściśla i nie drąży poruszanych kwestii. Rozmówcy dobrze się znają i sami sobie nie chcą zajmować czasu powtarzaniem motywów, które zostały już na wiele sposobów przerobione przez media i tabloidy: o wiele bardziej interesują ich tematy artystyczne i obyczajowe pozbawione etykietki skandalu. Od medialnych nagonek trudno co prawda uciec – i kilka razy nawiązania do nich przewijają się przez tekst – ale nie zabierają zbyt dużo miejsca. Wiadomo, że w takiej namiastce autobiografii nie da się opowiedzieć o wszystkim, a sama konwencja rozmowy wymusza poleganie na zawodnej pamięci i chwilowych skojarzeniach, ale Maciej Stuhr stara się opowiadać wyczerpująco i, co rzadkie w tego typu publikacjach, dość literacko. Przebija się przez tom inteligentny humor i osobowość aktora, przebija się i ważne porozumienie z Beatą Nowicką. Wywiad zamienia się w opowieści trochę fragmentaryczne i nie zawsze układane chronologicznie, ale za to rozbudzające ciekawość odbiorców. O wszystkim chciałoby się czytać więcej.

„Stuhrmówka” to mniej wywiad nakierowany na aktorstwo, a bardziej – na wszechstronność artysty. Mowa tu o teatrze – i o decyzjach podejmowanych w tej dziedzinie, o wielkich wyzwaniach i spektaklach przynoszących łzy, o uczeniu studentów, o karierze filmowej, o dubbingu, o konferansjerce, o kabarecie, o zabawach literackich i felietonach… Każdy z tych tematów chciałoby się rozbudować do rozmiarów osobnej książki, bo mimo że aktor opowiada sporo, to czyni to tak zajmująco, że po lekturze czuje się niedosyt. Różnorodność tematyczna staje się zatem największą zaletą i jednocześnie wadą tomu: pokazuje, ile jeszcze ciekawostek mógłby Maciej Stuhr przedstawić.

Tom nie zamienia się w zbiór anegdot. Nie ma w nim tendencji do rozśmieszania odbiorców, nie ma też prób przedstawiania się w jak najlepszym świetle: Maciej Stuhr nie unika mówienia o słabościach czy trudnościach swojego zawodu. Nie musi się też natrętnie promować. „Stuhrmówka” to opowieść na marginesie zawodowych wyzwań: chroni prywatność aktora, ale daje też przegląd jego wyborów, szczęśliwych zbiegów okoliczności czy historii zamienionych w piękne wspomnienia.

Jakość wydania dorównuje tu jakości samej rozmowy. Publikacja jest bogato ilustrowana zdjęciami z różnych spektakli czy filmów (a autor dodaje do tych kadrów wyjaśniające podpisy). Nie zabrakło tu i luster, czyli obrazu Macieja Stuhra w oczach przyjaciół, rodziny czy kolegów po fachu – na szczęście w tym wypadku większość autorów rezygnuje z konwencjonalnych pochwał na rzecz konkretów i osobistych uwag. Jest „Stuhrmówka” tomem, który czyta się z ciekawością niesłabnącą od pierwszej do ostatniej strony. Chociaż ta publikacja powstała w odpowiedzi na rynkową modę, przygotowana została bez zarzutu – i staje się atrakcyjną lekturą nie tylko dla fanów. Warto sprawdzić, co do powiedzenia ma Maciej Stuhr i jak zaprezentuje się w takiej formie. „Stuhrmówka” to książka dobrze przemyślana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz