Wilga, Warszawa 2015.
Konkurs
Dopiero niedawno Jacek i Dawid przestali być pająkami. Chociaż ich przygoda dobrze się skończyła, a sąsiadka, pani Petunia, która wynalazła sprej ZMIANA ma na niego też antidotum, bliźniacy nie mają ochoty na kolejne eksperymenty. Trudno im się dziwić: owady i pajęczaki nie budzą ciepłych uczuć w ludziach i mają wielu naturalnych wrogów. Są niemal na początku łańcucha pokarmowego. O ile jeszcze Jacek zniósłby kolejną transformację, o tyle Dawid stanowczo się temu sprzeciwia. Nie byłoby tematu, gdyby nie pani Petunia. Chciałaby odzyskać pamięć oraz efekty swojej pracy: przepisy na magiczne eliksiry. Może ich być sporo, Ali Sparkes przygotowuje sobie w ten sposób grunt pod kolejne części serii. Poszukiwanie części układanki to z jednej strony kusząca zapowiedź przygody, a z drugiej jednak – możliwość tarapatów. Bycie owadem nie należy do przyjemności.
W „Muszym szaleństwie” trwa konkurs na najładniejszy ogródek. Mama Jacka i Dawida jest dumna ze swojego żywopłotu z wyciętymi kształtami ptaków. Niestety jedna z zazdrosnych sąsiadek niszczy tę ozdobę. Chłopcy chcą pomóc mamie, ale żeby zdobyć dowody przeciwko nieuczciwej sąsiadce, musieliby się zakraść do jej domu. A żeby to zrobić, powinni być wielkości muchy. Nie tak dawno Dawid zjadł z apetytem muchę (jako pająk), a teraz ma odkryć, jak to jest przedzierzgnąć się w takiego owada. Nie ma chwili do stracenia, chłopcy wyruszają na kolejną misję.
Ali Sparkes wykorzystuje temat, żeby przemycić kilka wiadomości z biologii. Wie, że dzieci będą ją uważnie czytać: w końcu autorka nie przedstawia nudnych podręcznikowych faktów o muchach, a opisuje świat z muszej perspektywy. Tu ogródek kusi upojną wonią niezidentyfikowanej (na szczęście) brązowej masy, tu w toalecie chciałoby się ugasić pragnienie. Są jeszcze oczy umożliwiające widzenie własnych pleców, są skrzydła, są sufity, na których wygodnie się siada… Są też sieci pajęcze. I nowe kłopoty, których przecież bohaterowie nie potrafiliby uniknąć.
W tej części chłopcy mają do wykonania aż dwa zadania. Jedno to pomoc mamie, zdruzgotanej ogrodowymi zniszczeniami, drugie – pomoc Petunii, która w przyszłości może nawet zamienić chłopców w smoki. Akcja toczy się żwawiej niż w pierwszej części i przepełniona jest dowcipem: zwłaszcza dotyczącym muszych upodobań. Autorka „Muszym szaleństwem” trafi do maluchów, które nie dostrzegą w tym temacie obrzydliwości, a komiczny potencjał.
I znowu kiedy książka się kończy, nie kończy się zabawa. Najpierw dzieci otrzymują słowniczek pojęć, a zaraz potem serię gier i zabaw powiązanych z historyjką. To proste łamigłówki czy wybieranki, w dodatku z kluczem odpowiedzi, żeby nie zniechęcić kilkulatków. Ta seria rozgrywa się dość szybko: historie są krótkie i wypełnione akcją, a do tego dość zabawne. Ali Sparkes dba o małych czytelników – pisze dla nich i próbuje przy okazji ich czegoś nauczyć, rozśmiesza i niepostrzeżenie ćwiczy w czytaniu. „Musze szaleństwo” to dopiero druga historyjka z serii – ale już daje się w niej wyznaczyć charakterystyczne założenia czy ślady rodem z filmów animowanych. Autorka sięga po magiczny temat – możliwość przechodzenia niezwykłych metamorfoz przydaje jej się do budowania nieprzewidywalności. Dodatkowo dla maluchów atrakcyjne będzie już samo prześledzenie rzeczywistości z nowej perspektywy. W oczach muchy wiele się zmienia – ale Jacek i Dawid w nowych wcieleniach także nie tracą poczucia humoru.
Ross Collins akcentuje wydarzenia na swoich uwzględniających ruch ilustracjach. Lubi podkreślać niespodziewane emocje lub zjawiska oryginalne, posługuje się komiksową kreską i tak naprawdę chętne dzieci będą mogły te ilustracje pokolorować. Może i bycie muchą nie jest szczytem marzeń kilkulatków – ale stanowi dobry pretekst do zabawy. Ali Sparkes do maluchów dotrze między innymi ze względu na proste fabułki i ciekawe przygody sympatycznych bohaterów. „Musze szaleństwo” to tomik, który nie zmęczy kilkulatków, a pozwoli im poćwiczyć samodzielne czytanie.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz