Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.
Litery
Papcio Chmiel wykorzystuje motyw elementarza do stworzenia kolejnego dowcipnego komiksu o Tytusie, Romku i A’Tomku – jego „Elemelementarz” kierowany do analfabetów najmłodszemu pokoleniu przypomni o sztuce pisania – starszych zabiera w sentymentalną podróż. Umiejętność czytania bardzo się przyda, także do odkrywania rozmaitych intertekstualnych i ironicznych zabaw autora. Henryk Jerzy Chmielewski bawi – a przy okazji przemyca sporo wiadomości z dziedziny kaligrafii. Kiedy jego książka się znudzi (w oficjalnej wersji – kiedy wszystkie nauki z niej zostaną już wykorzystane), należy przekazać ją młodszemu analfabecie. Takie traktowanie odbiorców zapewnia humor i ironię.
Tym razem uczłowieczanie Tytusa polega na walce z jego analfabetyzmem, co bardzo popiera Szympsia, żona pięćdziesięciosiedmioletniego pierwszoklasisty. Ale na naukę nigdy nie jest za późno. Tytus raźno przystępuje do pracy. Dowiaduje się, czym charakteryzują się litery i czym różnią się angielski i polski alfabet. Kiedy już bohater pozna litery na tyle, by móc czytać komiksy Papcia Chmiela, dowie się czegoś o przyborach piśmienniczych czy o kształtach (litery pisane, drukowane, czcionka szeryfowa). Do tego dochodzą lekcje ze znakami diakrytycznymi czy różnice między głoskami. Ważna jest i ortografia, na którą Papcio Chmiel ma swoje sposoby. Do nauki alfabetu zaprzęga nawet postacie historyczne – zupełnie jakby Tytusa trzeba było specjalnie przekonywać do zgłębiania wiedzy. A’Tomek i Romek przebywają zawsze w pobliżu, jeden służy dobrymi radami (i świeci przykładem), drugi nie rezygnuje z rozmaitych uszczypliwości. Tytus cierpliwie chłonie mądrości, także od samego Papcia Chmiela, który przypomina o sztuce kaligrafii. Co pewien czas w komiksie powracają wynalazki autora w postaci rzeczywistych projektów, zrealizowanych przez fanów. To dowód, jak daleki zasięg mają te komiksy.
Papcio Chmiel stawia na śmiech. Momentami wydaje się, że w „Elemelementarzu” panuje chaos porządkowany od czasu do czasu tematem wiodącym. Każdy z bohaterów ma inne skojarzenia, każdy wyrywa się ze swoją puentą, nie zważając na tempo całej książki. Z piętrowych komentarzy autor buduje rozrywkową atmosferę – przy takim opracowaniu może sobie pozwalać na dowolne porcjowanie wiadomości i częstowanie nimi czytelników – którzy przecież otrzymują lekcję daleko wykraczającą poza założenie likwidowania analfabetyzmu. Ale nikt nie ma wątpliwości, że to po prostu zgrabnie i złośliwie zaakcentowany motyw przewodni, niecodzienny, więc i oryginalny. Z drugiej strony Chmielewski może sygnalizować upadającą kulturę pisma: w czasach, gdy wygodniej jest tworzyć teksty od razu na komputerze. Tu autor przywraca sztuce pisania rangę, budzi zainteresowanie dawnymi przyborami piśmienniczymi i graficznymi efektami ich używania. Momentami rzeczywiście Papcio Chmiel nawet rozrysowuje kierunki stawiania kresek w literach, bohaterowie piszą też patyczkami lub kamykami – to temat ważny, kiedy po książkę sięgną dzieci. „Elemelementarz” składa się z szeregu dowcipnych skojarzeń. Chmielewski zastanawia się, co by mogło wyniknąć ze zlikwidowania dwuznaków, ironizuje na temat producentów leków i zangielszczania słownictwa. Niemal każdy temat wydaje się dla autora niewyczerpanym źródłem żartów, autoironia sprawdza się tu tak samo dobrze jak satyra. Bohaterowie wprowadzają do użytku bezmyślnik i stosują rozmaite ułatwiacze (poza niedozwolonymi komputerami). Najdziwniejsze jest to, że mimo karnawału dowcipów, udaje się Papciowi Chmielowi wprowadzić do książki również szereg prawdziwych i wartych zastosowania wskazówek. Odbiorcy na różnych poziomach zaawansowania mogą znaleźć tu coś dla siebie w obrębie kaligraficznych podpowiedzi. „Elemelementarz” to gra z czytelnikami, ale i dobra zabawa samego autora. Chętny naukom wszelakim Tytus nie robi z siebie pośmiewiska, więc całość nie nabiera tonów szyderczych. Papcio Chmiel uwielbia humor dobroduszny i poczciwy – co dla nikogo nie będzie zaskoczeniem. „Elemelementarz” stanowi szansę na poszerzenie kręgu czytelników i przywraca do łask ciekawostki związane z kaligrafią czy grafologią. Ten komiks to zabawka – pouczająca przy okazji.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz