* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 27 października 2024

Ruchome bajki. Pinokio

Harperkids, Warszawa 2024.

Długi nos

Książki, które są jednocześnie zabawkami, zmuszają do innej niż standardowa lektury, cieszą się na rynku dużym uznaniem dzieci i ich rodziców, nic więc dziwnego, że pojawiają się kolejne sposoby na przyciągnięcie małych czytelników. W podcyklu Ruchome bajki przesuwane elementy stron służą lepszemu wyobrażaniu sobie fabuły – pomagają w uruchamianiu fantazji i przydają się, kiedy trzeba zapewnić skupienie malucha. „Pinokiio” to picture book z bardzo grubymi kartonowymi stronami. Bajka (przełożona w tej wersji przez Emilię Kiereś) zajmuje tylko kilka rozkładówek, mowa więc w niej wyłącznie o najważniejszych punktach fabuły – jednak zapewnia rozrywkę kilkulatkom za sprawą części stron, które można (i trzeba) przesuwać. Dzieci poznają zatem ponadczasową historię – a przy okazji bawią się książką i przekonują, że biblioteczka to źródło rozrywki. Wystrugany z drewna pajacyk ma charakterystyczną cechę: jego nos wydłuża się, gdy Pinokio kłamie. Dalej bohater ma pod górkę do szkoły (a ponieważ opuszcza lekcje, wyrastają mu ośle uszy), trafia do brzucha wieloryba, aż w końcu w magiczny sposób staje się prawdziwym chłopcem – to wystarcza, żeby dzieci przekonały się, o co chodzi w historii i zapoznały z bohaterem. Zabawa sprowadza się jednak do zmian w ilustracjach. Na okładce i w jednej z rozkładówek kłamiący Pinokio obserwuje swój nos, innym razem ruch wysuwa jego ośle uszy (co rozbawi najmłodszych, bo wyzwala nietypowy obrazek. Jest też okazja, żeby zajrzeć do wnętrza wieloryba – i tu przyda się przesunięcie elementu w książce. Nie ma tych zmian zbyt wiele, ale każda przynosi jakieś zaskoczenie i jest dla odbiorców sygnałem, że warto podjąć zabawę i sprawdzić, co kryje się na stronie. „Pinokio” to opowieść znana dorosłym – ale zapożyczona z dziecięcej przestrzeni, więc pojawiają się różne sposoby na to, by poznać fabułę. Tu funkcjonuje ona w dużym skrócie, bo znacznie ważniejsze okazują się inne aspekty tomiku. Przesuwane elementy na stronach uruchamiają koncentrację i pozwalają ćwiczyć sprawność motoryczną, zamieniają w oczach dzieci książkę w zabawkę. Nie ma tu zbyt dużo tekstu, a kolorowe ilustracje komputerowe wprawdzie wypełnione są szczegółami, ale nie na tyle, żeby rozpraszać maluchy i zniechęcać je do oglądania kolejnych stron. Tomik został przygotowany tak, żeby nie przestraszyć nikogo nawet wtedy, kiedy treści są dość mroczne – wszystko dopasowane jest do percepcji dzisiejszych dzieci. W takiej wersji „Pinokio” faktycznie może służyć bardziej jako zabawka i interaktywna propozycja niż jako metoda na poznawanie detali fabularnych – ale też i kierowana jest ta pozycja do najmłodszych dzieci, które nie dałyby sobie rady z pełnowymiarową narracją. Książka-zabawka to miły sposób na przedstawianie klasyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz