niedziela, 27 października 2024

Ruchome bajki. Pinokio

Harperkids, Warszawa 2024.

Długi nos

Książki, które są jednocześnie zabawkami, zmuszają do innej niż standardowa lektury, cieszą się na rynku dużym uznaniem dzieci i ich rodziców, nic więc dziwnego, że pojawiają się kolejne sposoby na przyciągnięcie małych czytelników. W podcyklu Ruchome bajki przesuwane elementy stron służą lepszemu wyobrażaniu sobie fabuły – pomagają w uruchamianiu fantazji i przydają się, kiedy trzeba zapewnić skupienie malucha. „Pinokiio” to picture book z bardzo grubymi kartonowymi stronami. Bajka (przełożona w tej wersji przez Emilię Kiereś) zajmuje tylko kilka rozkładówek, mowa więc w niej wyłącznie o najważniejszych punktach fabuły – jednak zapewnia rozrywkę kilkulatkom za sprawą części stron, które można (i trzeba) przesuwać. Dzieci poznają zatem ponadczasową historię – a przy okazji bawią się książką i przekonują, że biblioteczka to źródło rozrywki. Wystrugany z drewna pajacyk ma charakterystyczną cechę: jego nos wydłuża się, gdy Pinokio kłamie. Dalej bohater ma pod górkę do szkoły (a ponieważ opuszcza lekcje, wyrastają mu ośle uszy), trafia do brzucha wieloryba, aż w końcu w magiczny sposób staje się prawdziwym chłopcem – to wystarcza, żeby dzieci przekonały się, o co chodzi w historii i zapoznały z bohaterem. Zabawa sprowadza się jednak do zmian w ilustracjach. Na okładce i w jednej z rozkładówek kłamiący Pinokio obserwuje swój nos, innym razem ruch wysuwa jego ośle uszy (co rozbawi najmłodszych, bo wyzwala nietypowy obrazek. Jest też okazja, żeby zajrzeć do wnętrza wieloryba – i tu przyda się przesunięcie elementu w książce. Nie ma tych zmian zbyt wiele, ale każda przynosi jakieś zaskoczenie i jest dla odbiorców sygnałem, że warto podjąć zabawę i sprawdzić, co kryje się na stronie. „Pinokio” to opowieść znana dorosłym – ale zapożyczona z dziecięcej przestrzeni, więc pojawiają się różne sposoby na to, by poznać fabułę. Tu funkcjonuje ona w dużym skrócie, bo znacznie ważniejsze okazują się inne aspekty tomiku. Przesuwane elementy na stronach uruchamiają koncentrację i pozwalają ćwiczyć sprawność motoryczną, zamieniają w oczach dzieci książkę w zabawkę. Nie ma tu zbyt dużo tekstu, a kolorowe ilustracje komputerowe wprawdzie wypełnione są szczegółami, ale nie na tyle, żeby rozpraszać maluchy i zniechęcać je do oglądania kolejnych stron. Tomik został przygotowany tak, żeby nie przestraszyć nikogo nawet wtedy, kiedy treści są dość mroczne – wszystko dopasowane jest do percepcji dzisiejszych dzieci. W takiej wersji „Pinokio” faktycznie może służyć bardziej jako zabawka i interaktywna propozycja niż jako metoda na poznawanie detali fabularnych – ale też i kierowana jest ta pozycja do najmłodszych dzieci, które nie dałyby sobie rady z pełnowymiarową narracją. Książka-zabawka to miły sposób na przedstawianie klasyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz