PWN, Warszawa 2015.
Przygoda
W drugiej połowie XX wieku literatura dotycząca II wojny światowej miała jeden kierunek i jeden sposób przedstawiania trudów wojennej codzienności. Teraz, między innymi w serii Karty historii wydawnictwa PWN pojawiają się kolejne opowieści ukazujące wojnę z nieco innej perspektywy. Z reguły tę inną perspektywę zapewniają autorzy, którzy nie mieszkają w Polsce i nie zdążyli przesiąknąć charakterystycznymi martyrologiczno-patriotyczno-bohaterskim stylem, a do tego są świadomi, że muszą zachować oryginalne spojrzenie, żeby przebić się na rynku – od dawna przesyconym wojennymi wspomnieniami.
Józef Makowski oryginalne spojrzenie zyskuje dzięki przyjętej roli, resztę dopełnia trochę poczuciem humoru, a trochę niechęcią do straszenia i przygnębiania bliskich. Swoją relację zamienia właściwie w przygodę i gdyby tylko takie wojenne opowieści powstawały, trudno byłoby uwierzyć w strach, ból, głód czy rozpacz. Nie oznacza to, że u Makowskiego takich odczuć nie ma – ale ten autor wybiera do swoich zwierzeń zupełnie inne proporcje, chociaż nikogo nie zdziwiłoby odwoływanie się do sprawdzonych schematów. Makowski jest Żydem i wie, że aby przetrwać, musi zdać się na własną pomysłowość, brawurę i determinację. Udaje mu się ucieczka z obozu – ale to dopiero początek niezwykłych doświadczeń. Autor „Uciekiniera” zaczyna pracę u Niemców. Może podróżować po całej Europie bez strachu, że zostanie zatrzymany. Jedynie „urlopów”, podczas których musi wracać do Warszawy, nie lubi: tu powraca dawny lęk nie tylko przed hitlerowcami, ale i przed „tropicielami” Żydów. Makowski pokazuje, jak precyzyjnie opracowywał plany działania – i na czym polegały jego wojenne zajęcia. Chociaż ma ważne dokumenty zapewniające mu w zasadzie wolność, wie, że jego tożsamość w każdej chwili może wyjść na jaw – a wtedy znajdzie się w wielkim niebezpieczeństwie.
„Uciekinier” wybrzmiewa jak powieść sensacyjna. Autor dostrzega absurdy rozmaitych sytuacji i z humorem je opisuje. Przemilcza za to (albo przynajmniej nie uwypukla) chwile prawdziwej grozy. Strachu pozostawia tylko tyle, ile konieczne jest dla zachowania napięcia w relacji (i, naturalnie, żeby nie zamienić relacji w bajkę – bo i tak doświadczenia autora momentami jawią się jako nieprawdopodobne). Makowski bardzo chętnie odnotowuje drobne śmiesznostki, zresztą za sprawą optymistycznego tonu i wyczulenia na ironię losu może bawić czytelników mimo własnego tematu. Trochę w „Uciekinierze” Szwejka, trochę Franka Dolasa, trochę klimatów z „Paragrafu 22”. Józef Makowski nie chce wprawdzie koloryzować i zamieniać wojny w przygodę, ale obce jest mu też narzekanie na los. W „Uciekinierze” nie kreuje się na bohatera, za to pokazuje swój sposób na przetrwanie – poza wykorzystywaniem szans to również poczucie humoru staje się nieocenionym azylem. Makowski żartuje z okoliczności, ale i z tego, że jest Żydem – nie ma już dla niego tematów tabu, a dowcip można docenić zwłaszcza w najtrudniejszych okolicznościach.
Jest „Uciekinier” książką przedstawiającą wojenną perspektywę jednostki w niekonwencjonalnym ujęciu. Potrzeba było nieszablonowych doświadczeń, wyobraźni twórczej, pisarskiego rozmachu i zmysłu komizmu, żeby temat potraktować w taki sposób. „Uciekinier” to książka obszerna, a i nieprzewidywalna, przypadnie zatem do gustu fanom literatury faktu, ale i tym, którzy szukają innego spojrzenia na powszechnie znane fakty. Makowski zresztą ma do powiedzenia sporo – a nie lubi oczywistości. Z tak przygotowanymi wspomnieniami rzadko ma się do czynienia. „Uciekinier” dobrze wpisuje się w serię PWN-u, a stanowi również przeciwwagę dla tomów, które trafiały przez lata do kanonu lektur szkolnych. Józef Makowski nie dość, że sporo przeżywa, to jeszcze potrafi do zaprezentować w książce, która chwilami może się zamienić niemal w powieść akcji.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz