Zakamarki, Poznań 2010.
Krótkie nóżki
Tilda, bohaterka serii książeczek autorstwa Ingelin Angerborn, cierpi przeważnie z powodu zbyt bujnej wyobraźni i typowo dziecięcej skłonności do przeinaczania świata. Dziewczynka wychowuje się bez ojca i wstydzi się tego przed rówieśnikami – wymyśla zatem kolejne nieprawdopodobne zajęcia, jakimi para się jej rodzic, by usprawiedliwić go (i przy okazji siebie) w oczach innych maluchów. W tomie „Gdybym nie pomyliła psów” Tilda utrzymywała, że ma tatę cyrkowca. W „Gdybym nie zrobiła z taty astronauty” szuka następnego egzotycznego zawodu – taki pomysł mógłby się zrodzić tylko w umysłach kilkulatków. Ale wizja taty astronauty kolegom Tildy wydaje się niezbyt prawdziwa: dzieci żądają więc dowodów, a Tilda, która nie potrafi przyznać się do ubarwiania rzeczywistości, musi ów dowód spreparować.
Tak jak w poprzedniej książce Ingelin Angerborn, fabuła w „Gdybym nie zrobiła z taty astronauty” jest utkana z przyczynowo-skutkowego ciągu wydarzeń. Pierwsze kłamstwo uruchamia całą lawinę trudności, niejeden raz Tilda uciekać się będzie do drobnych łgarstw – choć świadomość, że wszystkich wokół oszukuje, zacznie w końcu bohaterce ciążyć. Świat zbudowany na oszustwach coraz bardziej się komplikuje – ponad siły małej dziewczynki, w efekcie Tilda będzie musiała włożyć w odkręcanie całej sprawy znacznie więcej pracy.
Ingelin Angerborn dobrze zna mentalność dzieci – jej książka pełna jest znakomitych portretów kilkulatków. Zauważą to nie tylko odbiorcy, do których pozycja Zakamarków została skierowana, ale także rodzice, towarzyszący pociechom podczas lektury. Mało tego: to właśnie rodzice mogą odegrać tu ważną rolę, tłumacząc dzieciom motywy zachowań ich rówieśników: sprawca całego zamieszania, Marus, kolega Tildy z klasy, żąda od dziewczynki dowodu na to, że jej tata jest astronautą. Sam wymyśla dla swojego rodzica bardziej normalny zawód – wmawia wszystkim (a w natrętnym podkreślaniu faktu dorośli dopatrzą się nuty fałszu), że jego ojciec to policjant – i wstydzi się prawdziwego oblicza swojego taty. Rozgrywki w dziecięcym świecie toczą się u Ingelin Angerborn bez udziału starszych. Pełnoletni bohaterowie (mama Tildy, sąsiadki, dentystka) nie pojmują pomysłów, jakie rodzą się w głowach kilkulatków, nie rozumieją też, jakie dramaty rozgrywają się wśród dzieci. Młodzi i starzy nie rozmawiają ze sobą – a już na pewno nie rozmawiają szczerze. To prowadzi do braku porozumienia i do kolejnych niezbyt miłych doświadczeń. W „Gdybym nie zrobiła z taty astronauty” to, co dla dorosłych nie miałoby większego znaczenia, dzieci doprowadza do kolejnych nieprzemyślanych kroków.
Tilda to bohaterka, którą dzieci z pewnością polubią. Jest odważna i trochę roztrzepana, działa szybko i bez zastanowienia, nie myśli racjonalnie, a po dziecięcemu. Angerborn może przekonać do siebie małych odbiorców nie tylko bliskością problemów, ale i dynamiką kolejnych rozdziałów. Każdy z nich rozpoczyna się od skrótowej informacji o tym, jak poprzednie wydarzenie wpłynęło na życie Tildy – i jakie zmiany spowodowało. To budzi ciekawość i sprawia, że zaintrygowane dzieci z chęcią przeczytają o następnej przygodzie. Autorka opisuje je bez rozwlekłości, przyjmując punkt widzenia głównej postaci – mamy tu więc do czynienia z opisem faktów i ich jednostronną interpretacją. Dzięki takim rozwiązaniom książka zyskuje na wiarygodności (szczególnie że Angerborn nie popełnia błędów w kreowaniu świata). Oddalenie ingerencji dorosłych jest także magnesem dla małych czytelników – oznacza przecież istnienie przygód nieskrępowane nakazami i zakazami. Ingelin Angerborn wprawdzie nie wykracza poza realistyczne i prawdopodobne motywy, lecz przez tempo akcji wyklucza nudę.
W publikacji tej widać wyraźnie problemy współczesnych maluchów, zwłaszcza tych, które wychowywane są przez jednego rodzica. Angerborn proponuje zatem nie prostą czytankę, a książkę, która skłania też do zastanowienia i może wskazać dzieciom, do czego prowadzi zniekształcanie rzeczywistości.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz