* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 26 czerwca 2023

Lemony Snicket: Seria Niefortunnych Zdarzeń. Księga piąta. Akademia Antypatii

Harperkids, Warszawa 2023.

Bieganie

Im bardziej absurdalnie tym lepiej - Lemony Snicket nie lubi stagnacji, a swoich bohaterów celowo doświadcza jak najmocniej. Tym razem troje dzieci - sierot Baudelaire - trafia do Akademii Antypatii, szkoły z internatem, w której obowiązują bardzo dziwne zasady. Za przewiny można tu stracić sztućce i jeść posiłki rękami - albo kupić dyrektorowi torbę cukierków i przyglądać się, jak wszystkie zjada. Wyrafinowane tortury pojawiają się w nieoczekiwanych momentach, zresztą przecież nie po to Baudelaire'owie idą do nowej szkoły, żeby zdobywać wiedzę. Słoneczko zamienia się w sekretarkę, a starsze dzieci mają przystąpić do egzaminów - tyle tylko, że nowy nauczyciel wuefu zachowuje się co najmniej dziwnie i nie pozwala na odpoczynek. Tylko sieroty wiedzą, że to Hrabia Olaf w przebraniu - ale każda próba zdemaskowania go owocuje kolejną porcją kar. W związku z tym dzieci muszą być sprytniejsze niż grono pedagogiczne. Na szczęście Baudelaire'owie nie pozostają sami ze swoimi zmartwieniami. Mogą liczyć na trojaczki poznane w szkole - dwoje dzieci (trzecie straciło życie, ale takie tragedie nie robią tu na nikim wrażenia, mało tego - śmierć jest tematem dalszoplanowych drwin), które też niekoniecznie chcą podporządkowywać się systemowi. Ale kwestie edukacji nie mają znaczenia, liczy się walka z największym wrogiem, Hrabią Olafem - a do tego z jego sojusznikiem, dyrektorem placówki. Sieroty Baudelaire będą musiały wykazać się kreatywnością, żeby wybrnąć z sytuacji bez wyjścia. I o to tylko chodzi - o sprawdzenie, jak tym razem uda się umknąć z pułapki. Lemony Snicket stawia na absurdalny komizm, cieszy się, gdy coś idzie nie po myśli bohaterów, bo dzięki temu może odwrócić uwagę czytelników od braku prawdopodobieństwa czy jakichkolwiek charakterystyk postaci. Rodzeństwo Baudelaire nie ma naśladować rzeczywistości - to bohaterowie stworzeni do eksperymentowania i naginania zasad panujących w prawdziwym świecie. Przez łamanie reguł automatycznie autor zachęca dzieci do lektury: tu liczy się śmiech nieskrępowany zasadami. Istotna jest również przesada w kreowaniu świata - nie ma żadnej litości dla młodych postaci. Osobną kwestią staje się obecność autora lub narratora - co pewien czas przerywa on wywód, żeby wytłumaczyć odbiorcom znaczenie jakiegoś pojęcia (albo intencji), dokłada te komentarze na tyle często, żeby nie być przezroczystym opowiadaczem historii. Trzeba zresztą pomocy, żeby rozszyfrować nonsensowne komunikaty wygłaszane przez Słoneczko (jedną z bardziej tym razem wyrazistych bohaterek - a to za sprawą zadań, jakie przydzielane są gaworzącemu oseskowi). Sam akt opowiadania zdaje się tu ważniejszy niż jego przesłania - ale też Seria Niefortunnych Zdarzeń to cykl tworzony dla rozrywki a nie po to, żeby pouczać młodych czytelników. Po raz kolejny rodzeństwo Baudelaire mierzy się z wyzwaniami ponad siły tylko po to, żeby udowodnić, że zło nie będzie mogło triumfować w żadnych okolicznościach. I to Lemony Snicket wykorzystuje, żeby pobawić się gatunkami i ożywić nieco historie dla najmłodszych odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz