Rebis, Poznań 2018.
Zawsze marka
Marka, którą zna każdy, w różnych momentach rozwoju firmy kojarzona z różnymi aspektami życia społecznego. Bez trudu rozpoznawana, ale wciąż budząca ciekawość. Bartow J. Elmore przygląda się funkcjonowaniu Coca-Coli na światowych rynkach, sprawdza przeszłość - od początku działania firmy przez wizjonerskie posunięcia, stawianie czoła licznym wyzwaniom związanym albo z niezbędnymi surowcami, albo z problemami natury ekologicznej... “Obywatel Coke” to między innymi opowieść o poszukiwaniu idealnej receptury i o wpływie poszczególnych składników na zdrowie konsumentów. Nie ma tu mowy o uzależniających właściwościach tego, co stanowi o smaku coca-coli (koka i kofeina traktowane są jak stymulatory, ale nigdy – substancje kojarzone z używkami, chociaż ich dostępność z tego względu bywa ograniczona, cukier również nie zostaje w żaden sposób “oskarżany” o zły wpływ na organizmy konsumentów). Z drugiej strony Elmore nie interesuje się wizerunkiem marki jako takiej, a przynajmniej nie na tyle, żeby szeroko uśmiechnięci amerykańscy żołnierze lub świąteczne ciężarówki i sam Święty Mikołaj w wersji skomercjalizowanej zaprzątali jego uwagę na dłużej niż drobną wzmiankę. “Obywatel Coke” to publikacja reportażowa z naciskiem na rozwiązania w zarządzie firmy. Jednocześnie jest to kolejna książka po opowieści Raya Kroca o McDonald’s, która odwołuje się do symboli konsumpcjonizmu: monografia marki, zestaw ciekawostek dla klientów. W naturalny sposób po tę publikację sięgać będą rozsmakowani w coca-coli, jak i ci, którzy napoju próbować nie chcą, ekolodzy oraz czytelnicy spragnieni skandali. Wiadomo, że Bartow J. Elmore nie wystąpi przeciwko gigantowi na rynku, przyjrzy się natomiast co bardziej ciekawym mechanizmom funkcjonowania Coca-Coli i pokonywaniu trudności w rodzaju rosnących cen składników czy ataków konkurencji. Jest w “Obywatelu Coke” całkiem słuszny podziw dla twórców marki, jest też poszukiwanie przepisu na sukces i to już coś, czego autor nie będzie w stanie do końca odtworzyć. Rezygnuje bowiem z tego, co dla zwykłych czytelników byłoby niestrawne, czyli z różnego rodzaju decyzji osób zarządzających firmą, zabiegów dyplomatycznych czy negocjacji. Woli od razu przechodzić do faktów i przyglądać się skutkom działań. Odwołuje się do liczb i statystyk, ale zawsze o wiele lepiej czuje się, gdy może pokazywać firmę przez pryzmat konkretnych ludzi. W pełni to zrozumiałe, dzięki podobnym chwytom przybliża historię Coca-Coli i porusza wyobraźnię.
Wybiera sobie Elmore konkretne tematy, żeby nadać barw rozdziałom. Osobno zajmuje się motywem pozyskiwania koki i kofeiny, osobno kwestią wody (nie do pojęcia jest, że na początku coca-cola miała być leczniczym syropem do rozcieńczania przez poszczególnych sprzedawców - trudno w ogóle uwierzyć, że w taki sposób można było zbudować zaufanie do marki). Kiedy Coca-Cola na jakimś terenie spotka się z protestami, odnotowuje je autor, ale nie przykłada do nich większej wagi, nie wdaje się w polemiki ani próby zbijania argumentów drugiej strony, czasami tylko zaznacza, że mimo tworzenia wielu miejsc pracy czy zachęcania klientów do dbania o środowisko, Coca-Cola wciąż dużo zabiera. Dyskusyjne wydają się zwłaszcza fabryki w miejscach ubogich w wodę (z drugiej strony w części świata bezpieczniej jest pić coca-colę niż wodę). Dylematy nie do rozstrzygnięcia są tu wplatane w narrację, ale to czytelnicy mogą się nad nimi zastanowić. Autor nie stroni od podawania kontrowersyjnych wiadomości (cząsteczki mocznika w produkcji), ale też nie szuka w nich samych sensacji, raczej próbuje stworzyć w miarę pełny obraz firmy. Jest to książka atrakcyjna, dobrze napisana, chociaż momentami zestaw danych może aż przytłoczyć. Elmore przeprowadza odbiorców przez najciekawsze tematy dotyczące Coca-Coli (jako firmy) oraz coca-coli (produktu, który dzisiaj zna chyba każdy). Tworzy publikację od strony korporacyjnej, nie od konsumenckiej – ale proponuje też książkę, która będzie towarzyszyć firmie, stanie się jej portretem.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz