Marginesy, Warszawa 2016.
Matka w pracy
W latach 90. XX wieku Maeve Haran przekształciła na obyczajową powieść temat, który wielu kobietom spędzał sen z powiek. Przyjrzała się dylematom pracujących matek i zadała sobie (oraz odbiorczyniom) pytanie, czy ważniejsza jest rodzina – czy kariera. I jak odnaleźć się na rynku pracy, mimo wielu zmian wciąż niezbyt umożliwiających płci pięknej satysfakcjonujący rozwój. W „Mieć wszystko” znajduje się rejestr wydarzeń stanowiących trzon dzisiejszych kobiecych czytadeł. Książka powraca na rynek po dwóch dekadach – i chociaż może się obecnie wydać nieco naiwna w fabularnych rozwiązaniach, wciąż będzie ważnym spojrzeniem na kwestię pracy i macierzyństwa.
Bohaterka „Mieć wszystko” to Liz Ward. Ambitna dziennikarka pnie się po szczeblach zawodowej kariery, a kibicuje jej w tym mąż, który nade wszystko nie chciałby mieć w domu kopii swojej wiecznie narzekającej i poświęcającej się dla dobra rodziny matki. Liz wydaje się, że dobrze godzi obowiązki z wychowywaniem dwójki dzieci. Nie dostrzega, że maluchami coraz dłużej zajmuje się opiekunka. W pewnym momencie wszystko zaczyna się walić: Liz ma szansę przekonać się, jak to jest być wyłącznie matką dzieciom. Jej problemy przekładają się na związek. A kiedy lawina rusza, Maeve Haran po prostu wprowadza do opowieści kolejne kataklizmy. Daje bohaterce nowe nadzieje po to, żeby je zaraz odebrać, w brutalny sposób. Pojawiają się w tomie wszystkie możliwe do przewidzenia trudności i wyzwania, tak, by czytelniczki miały pełny przegląd komplikacji. Ale jeśli chodzi o Liz Ward, autorka unika zbyt radykalnych posunięć, jakby bała się psychologicznego nieprawdopodobieństwa. To dość dziwne, bo z obrazem skłóconych małżonków radzi sobie bez większych problemów: jest do bólu przekonująca, gdy pokazuje, jak bliscy sobie ludzie usiłują ranić się nawzajem, byle tylko wyprzedzić spodziewany cios. Poza formułowaniem zarzutów i reakcji prezentuje również intencje – i to sprawia, że mimo fabularnych uproszczeń tom wciąż będzie ważny dla odbiorczyń, nawet po przeszło dwudziestu latach od premiery.
Haran nie mówi o trudnościach kobiet na rynku pracy przez rozbudowane manifesty czy społeczne dyskusje. Koncentruje się na Liz – na jej przemyśleniach i wyborach lub życiowych koniecznościach. To w tej postaci skrywają się gorzkie prawdy o stosunku pracodawców do pracujących matek. Liz nie musi nawet przedstawiać swoich poglądów – wystarczy to, co przeżywa – a co jest silnie zaakcentowane w powieści. Mimo istotnego dla odbiorczyń zagadnienia Haran wybiera rozrywkę: proponuje przecież historię, w której podąża się za bohaterką i kibicuje jej – sprawy społeczne warunkują przebieg fabuły, ale są do niej dodatkiem. Z drugiej strony, gdyby nie rodzaj wewnętrznej powieściowej agitacji (dawniej bardziej czytelny niż obecnie), historia Liz byłaby zbiorem lukrowanych banałów. Wynika to z lęku Maeve Haran przed pułapkami wyborów. Sporo problemów piętrzących się przed postaciami musi rozwiązać się samo. Niezależnie od kalibru postępku i jego znaczenia dla przyszłego szczęścia Liz – los (czy też demiurgiczna autorka) musi się wtrącić i uciąć część dylematów. Nietrudno po pewnym czasie odkryć, dokąd Haran zamierza dotrzeć. Dzisiaj przewidywalność fabuły to najsłabszy punkt tej pozycji. Na szczęście Maeve Haran ma czytelniczkom do zaoferowania całkiem sporo poza tym – zwłaszcza że udanie rejestruje prawdziwe i prawdopodobne odczucia bohaterów. Od dzisiejszych autorek obyczajówek odróżnia ją przede wszystkim dbałość o szczegóły i zamiłowanie do konkretu. Pozwala sobie w książce na przejście przez realizm i fantazję, sprawdzając mocne i słabe punkty wybranych lub wymarzonych scenariuszy. Może i nie chce dawać nikomu recepty na szczęście – ale podsuwa wartościową lekturę. Wydawałoby się, że „Mieć wszystko” traci na aktualności – skoro głośno mówi się o przypadkach dyskryminacji płciowej, a pracujące matki to standard a nie rzadkość – a jednak powieść Haran ma w sobie coś, co sprawia, że odbiorczynie i obecnie będą po nią sięgać i odkrywać istotne prawdy.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz