Zysk i S-ka, Poznań 2012.
Pies z ADHD
Książka Joanny Szarras „Garet dorasta” nie daje się zaklasyfikować jako powieść – to raczej zbiór anegdot i doświadczeń związanych z posiadaniem nadpobudliwego psa i większej liczby kotów. Utrzymana w formie dziennika historia nie ma fabularnej osi czy wyraźnego celu – poza chęcią przekazania generowanego przez Gareta chaosu. Bohaterka – Joanna – musi poradzić sobie z opieką nad całym zwierzyńcem, usamodzielniającą się właśnie córką oraz ciągle narzekającą matką. Problemów dokłada jej również remont – chociaż Joanna uwielbia majsterkowanie (a przy ozdabianiu ścian bez opamiętania chlapie brokatem), nie ze wszystkim sobie radzi. Najwięcej kłopotów sprawia Garet – pies o niewyczerpanych zasobach energii.
Garet jest w tej książce w centrum zainteresowania, ale przez cały tom robi to samo i jako psi bohater nie ewoluuje, nie ma też szans wykazania się psią inteligencją czy wrażliwością. Jego rola sprowadza się do niszczenia – zwłaszcza ubrań bohaterów i kolejnych części domu, uciekania z zamkniętych pomieszczeń i wylewnego okazywania emocji. Zdarza się autorce szczegółowo przeanalizować kulinarne upodobania psa oraz jego problemy zdrowotne z uwzględnieniem koloru i konsystencji kup i wymiocin. W tym momencie staje się jasne, dlaczego we wstępie Szarras pisze „nie polecam opowieści o Garecie ludziom lubiącym zwierzęta w sposób zdroworozsądkowy; wręcz odradzam czytanie”. Nawet najbardziej zdeklarowany psiarz w pewnym momencie zechce czegoś więcej niż opisu kataklizmu w postaci Gareta. Kolejne przedstawienia psiego chaosu, zamiast dynamizować książkę, nadają jej statyczności, a i przewidywalności. W temacie zwierząt dzieje się tu niewiele: Joanna Szarras prezentuje zachwyty, które zrozumieją jej najbliżsi, zwykłym czytelnikom samo istnienie nadpobudliwego czworonoga może nie wystarczyć, zabrakło trochę dystansu do tematu. Joanna Szarras zachowuje się jak hobbystka, która wpatrzona w obiekt swojej fascynacji, zapomina o potrzebach otoczenia.
Statyczności w fabule nie towarzyszy monotonia narracji. Autorka wyraźnie wzoruje się na Joannie Chmielewskiej i w planie tekstu może zyskać wiernych czytelników. Bez przerwy wplata do swojej opowieści żarty, personifikuje zwierzęta (chwyt nienowy, ale skuteczny), trafnie charakteryzuje emocje i potrafi zdobyć się na autoironiczne wyznania. Z zapisków właścicielki Gareta wyłania się obraz współczesnej kobiety – nie feministki, ale i nie kury domowej, bohaterki, która nie potrzebuje wsparcia, bo doskonale poradzi sobie sama, nawet z coraz dziwniejszymi wyzwaniami. A kiedy sobie nie poradzi – to też nieźle, bo zyska nowe i z pewnością przydatne doświadczenia. Tracone z każdą stroną części garderoby kwituje machnięciem ręki, matka-cierpiętnica nie wywołuje w niej frustracji, a córka nie przysparza większych trosk – Joanny nie dotyczy syndrom pustego gniazda. Rozszalały zwierzyniec budzi tylko ciepłe uczucia, a na horyzoncie nie ma żadnego przystojniaka, który wrzuciłby książkę na tory modnej literatury rozrywkowej dla pań. Szarras sprawdza się w opisach, ale brakuje jej pomysłu na treść – samo obserwowanie wybryków Gareta to za mało, przydałoby się jeszcze nieco te szaleństwa ukierunkować. Autorka zdecydowała się na formę dziennika – być może gdyby dodała jeszcze więcej fikcji literackiej, „Garet dorasta” stałby się lekturą obowiązkową dla spragnionych rozrywki. Teraz każdy musi sam ocenić, czy odpowiada mu ekshibicjonizm twórczy uwolniony od konstrukcji fabularnych i czy popisy słowne będą wystarczającą rekompensatą za brak kierunku, w jakim opowieść zmierza. Szarras umie opowiadać – to nie ulega wątpliwości. Powinna jednak gawędę rozpocząć od stworzenia szkieletu konstrukcyjnego. Wtedy już mogłaby dawać się ponieść narracyjnym rozkoszom. To jednak oznaczałoby konieczność oderwania się od budzącego żywe emocje tematu – nieokiełznanego psa. Bo nie wszyscy czytelnicy w Garecie dostrzegą powody do lubienia tego akurat czworonoga. A to warunek niezbędny do cieszenia się lekturą.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz