* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 28 października 2010

Marek Karpiński: Najstarszy zawód świata. Historia prostytucji

Iskry, Warszawa 2010.

Pomnik kurtyzany

Są książki, po które sięga się z ciekawością, podsycaną jeszcze przez tematykę. W wypadku tomu Marka Karpińskiego tabuizowany często motyw wysuwa się na pierwszy plan i stanowi niebagatelną zachętę do sięgnięcia po lekturę. W końcu „Historia prostytucji” obiecuje zagłębienie się w mroczno-plotkarskiej stronie dziejów, wstydliwych i nierozgłaszanych – a przy tym idealnie wpasuje się w zapotrzebowanie czytelników na sensację i odejście od poprawnych politycznie zagadnień. Ale w publikacji Iskier temat nie jest jedynym czynnikiem, przyciągającym do lektury, bo Marek Karpiński jawi się tu jako dowcipny i lekko przekorny gawędziarz. Jego niewymuszony humor, żarty dobrego gatunku oraz komiczne komentarze niezwykle ubarwiają opowieść – pełną faktów i anegdot, wartką oraz wciągającą.

Podtytuł może być mylący – Marek Karpiński nie pisze historii prostytucji, proponuje za to odbiorcom cykl esejów, poświęconych temu zagadnieniu – raczej z punktu widzenia ciekawego świata dziennikarza niż prawdziwego znawcy (choć baza bibliograficzna imponuje). „Historyczność” zawartą w tytule usprawiedliwia chronologiczny układ tekstów – autor wychodzi od opisów obyczajów starożytności, przez kolejne epoki, wyłuskując z nich co mniej pruderyjne opowieści, by dojść do czasów współczesnych i przyjrzeć się, między innymi, prostytucji w socrealizmie oraz wpływom rozwoju techniki na działalność kobiet trudniących się uprawianiem płatnej miłości. Podziałowi czasowemu towarzyszy różnorodność tematyczna – Marek Karpiński porządkuje elementy składające się na historię prostytucji – raz interesuje go, jakie korzyści z tego zawodu odnosiły panie, innym razem przygląda się mariażowi wojska i kurtyzan. Pyta o przenoszone drogą płciową choroby, lub o najsławniejsze w danym czasie metresy. Sprawdza, jak ewoluował ten zawód – jakie zmiany przynosiły rewolucje obyczajowe i kiedy prostytutkom żyło się najlepiej. Unika oceniania bohaterek swojej opowieści – pisze o nich nawet z nutą życzliwości. Minorowe tony pojawiają się dopiero wówczas, gdy Karpiński analizuje dzisiejsze zjawiska – między innymi sponsoring – i gdy pokazuje podejście do zagadnienia nieletnich dziewcząt, zaangażowanych w ów proceder. Możliwe, że na taką postawę autora ma wpływ dystans czasowy (lub jego brak) – albo świadomość historyczno-społecznych kontekstów. Zresztą postawa mentora kłóciłaby się z lekkim – ale nie rubasznym – stylem.

Marek Karpiński podjął się niełatwego zadania, lecz wybrnął z niego fantastycznie. O prostytucji mówi bez popadania w przesadę czy wulgarność (choć przywołuje fragmenty dzieł literackich, mogące wywołać rumieniec zażenowania co wrażliwszych czytelników). Wybiera raczej subtelność niż dosłowności, frywolność niż postawę satyra – i bardzo dobrze, bo dzięki temu „Najstarszy zawód świata” czyta się z zachwytem. Nie ma tu miejsca na stylistyczne niezręczności czy nietrafiony dowcip: wszystko jest dobrze przemyślane, błyskotliwe i celne, a przy tym kulturalne. Poczucie humoru autora komponuje się świetnie z przyjętą perspektywą badawczą: nie voeyuryzm a reportażowość, nie wstydliwa i kompromitująca plotka, a rzetelność poznawcza. Język tej książki zbliżony jest do felietonowego, Karpiński nie utrudnia odbioru skomplikowanym dyskursem, stara się raczej, żeby lektura stała się przyjemnością dla każdego, kto zdecyduje się po książkę sięgnąć. Sam tłumaczy, że nie próbował nawet zbudować monografii zjawiska, wybrał tylko kilka motywów, którymi pragnie zaintrygować czytelników, nie można zatem traktować „Najstarszego zawodu świata” jako kompendium wiedzy na temat prostytucji. Sprawdza się za to ta książka jako arcyciekawa lektura, której wyważone proporcje pozwalają cieszyć się nie tylko anegdotami z przeszłości, ale i samym rytmem opowieści.

Kto powinien sięgnąć po tę historię? Każdy, kto ma ochotę na kawałek dobrej historii, każdy, kto nie chce męczyć się nad zawiłymi wywodami, każdy, kto chciałby poznać cząstkę przeszłości najstarszego zawodu świata. Każdy, kto chciałby się trochę pośmiać, a trochę pozastanawiać nad kondycją człowieka. Przeciwwskazań nie ma.


2 komentarze: