* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 1 listopada 2025

Jennifer Lynn Barnes: Małe wielkie skandale

Must Read, Media Rodzina, Poznań 2025.

Odkrycia

W „Małych wielkich kłamstwach” debiutantki w pięknych balowych sukniach siedziały zamknięte w areszcie i bajerowały funkcjonariuszy – i ten przerywnik z teraźniejszości Jennifer Lynn Barnes wybrała, żeby przypominać odbiorczyniom, że nastolatki z wyższych sfer wcale nie muszą być grzeczne i nudne. W „Małych wielkich skandalach” bohaterki – teraz już niemal przyjaciółki – odkrywają między innymi potęgę kobiecej mocy. Tylko że aktualnie próbują się wydostać spod ziemi, przynajmniej niektóre z nich. Za to w niedalekiej przeszłości… Sawyer i Lily, Sadie-Grace i wiele innych debiutantek chcą przystąpić do Białych Rękawiczek, elitarnego i oczywiście tajnego stowarzyszenia. Jednak proces rekrutacji jest wyjątkowo trudny: tu skoki nago do wody z klifu są niczym przy kolejnych, coraz bardziej niebezpiecznych wyzwaniach. Ale wszystko ma swój powód – chodzi o stworzenie siostrzanej więzi i absolutne zaufanie, dzielenie się swoimi sekretami i znajdowanie w sobie odwagi do realizowania najbardziej ryzykownych misji, które przynosi samo życie. Bo chociaż Sawyer nie musi już rozpaczliwie poszukiwać ojca wśród kilku prawdopodobnych kandydatów, to jednak niekoniecznie może o swoich odkryciach opowiedzieć najbliższym. Pakt, jaki przed niemal dwiema dekadami zawarły nastolatki – o tym, żeby równocześnie zajść w ciążę – teraz wpływa na kolejne pokolenie. A przecież to dopiero początek sekretów. Sawyer coraz pewniej czuje się w towarzystwie, zwłaszcza że została zaakceptowana przede wszystkim przez groźną babkę – ale i pozostałe debiutantki. Teraz nie przejmuje się tak bardzo konwenansami, przywykła do nich i coraz lepiej radzi sobie, operując ironią jako bronią. Siłę zdobywa również dzięki silnym uczuciom – chłopak, na którego zwróciła uwagę, także należy do buntowników, którzy lubią ryzyko i stawianie wszystkiego na jedną kartę. Tymczasem Sawyer musi postępować ostrożnie, żeby nie skrzywdzić tych rówieśniczek, które jej zaufały.

Wydawało się, że po „Małych wielkich kłamstwach” autorka nie będzie już mogła bardziej skomplikować fabuły, tymczasem udowadnia ona, że wszystko jeszcze jest do zrobienia – także w dziedzinie gmatwania przeszłości. W pewnym momencie odbiorczyniom przydałoby się wręcz rozrysowanie zależności, układów i powiązań rodzinnych, bo nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Ale impulsem do poznawania historii staje się możliwość odkrywania niewesołej sytuacji, w jakiej aktualnie tkwią bohaterki. Jennifer Lynn Barnes nie zajmuje się błahymi problemami powtarzanymi do znudzenia w literaturze dla młodzieży – tworzy własny zestaw komplikacji i wyzwań, które na zawsze zmienią powieściowe dziewczyny. Dla odbiorczyń to odejście od schematów i wytchnienie, ucieczka przed powtarzalnością i nudą. Kryminalna wręcz akcja nie jest tym, czego spodziewałyby się czytelniczki – tym bardziej będzie wciągać. Świat debiutantek tylko z pozoru jest wypełniony dbaniem o konwenanse – pod powierzchnią kipi od burzliwych uczuć i nietypowych sposobów radzenia sobie z poważnymi problemami. Jest w tej książce szybkie tempo akcji, jest też zestaw wydarzeń dalekich od przewidywalnych – a bohaterki, które powinny zachowywać się zgodnie z wymogami starszyzny, potrafią zamienić się w intrygantki i bez wahania działać, gdy trzeba walczyć o prawdę z dużo silniejszymi przeciwnikami. I to może się podobać.