* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 26 lipca 2024

Ewa Ornacka: Skazana

Rebis, Warszawa 2024. (wznowienie)

Z celi

Ewa Ornacka dopiero na końcu książki pisze o tym, za co skazana została bohaterka jej tomu, Beata. Najpierw odbiorcy przekonają się, że to kobieta, która pracowała jako sędzia - i której nawet doskonała znajomość prawa nie uchroniła przed wymiarem sprawiedliwości. "Skazana" to książka pokazująca świat za kratami - ale za kratami więzień dla kobiet. Czytelnicy dowiedzą się nie tylko, jakie zasady tu panują, ale też - kto trafia do takich miejsc i jakie ma możliwości ubiegania się o przedterminowe zwolnienie. W tym wszystkim zachowuje narrację swojej bohaterki, od czasu do czasu przerzucając się na rozmowy z nią - zwykle wtedy, gdy trzeba coś doprecyzować albo gdy pojawiają się informacje, które same w sobie brzmią mało wiarygodnie dla odbiorców.

Przetrwanie za kratami zależne jest od wielu czynników. Bohaterka tomu dzieli się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami, jest w stanie uzmysłowić odbiorcom, jakie rozwiązania są sensowne, a jakie nie przynoszą oczekiwanych efektów. Zdarzają się jej załamania i kryzysy, zdarza się strach - i w wielu wypadkach z ratunkiem przychodzą koleżanki z celi. W takim kontekście przenosiny do innych więzień wiążą się z dodatkowym stresem. Wszędzie jednak liczą się ludzie. W "Skazanej" przewijają się postacie z pierwszych stron gazet - niechlubne sławy, kobiety, które komuś zgotowały piekło. Bohaterka opowiada, jak są traktowane przez inne więźniarki, ale Ewa Ornacka przeważnie posiłkuje się tu fragmentami gazetowych reportaży - żeby nie przetwarzać już podanych informacji, w roli przypomnienia. Najbardziej jednak bohaterka skupia się na nowych znajomych. Portretuje kolejne kobiety, z którymi połączył ją los - nie zajmuje się jednak przesadnie ich wcześniejszymi czynami, działaniami, które doprowadziły je do więzienia (czasami to oznaczałoby konieczność rozpatrywania psychiki morderczyń), raczej - postawami w celi. Uświadamia czytelnikom, jakie gesty bywają pomocne i jakie dodawały jej otuchy, dzieli się własnymi łzami. Ale podstawę stanowi organizowanie sobie życia w zamkniętej przestrzeni: tęsknota za domem czy plany na przyszłość nie mają tu racji bytu, bo nie pozwalają przetrwać. "Skazana" to zatem analiza tego, co się dzieje tu i teraz, oczywiście z perspektywy czasu - jednak dla czytelników to będzie możliwość funkcjonowania razem z bohaterką w jej nieoczekiwanej rzeczywistości. Ewa Ornacka nie szuka sensacji, stawia za to na przeżycia bohaterki - kiedy oddaje jej głos, chce przede wszystkim odmalować świat, którego do tej pory nie znała. A tematów pojawia się mnóstwo, nic więc dziwnego, że Ornacka decyduje się na dość krótkie rozdziały, czasami tylko zapowiadające dalszą treść - tak, żeby podtrzymać uwagę i zainteresowanie czytelników. W "Skazanej" nie ma miejsca na optymizm - relacje w celi to temat, którego żaden psycholog nie byłby w stanie rozpracować. Jednak da się i tu znaleźć przyjaźń i życzliwą duszę, która będzie wiedziała, jak zareagować, gdy dzieje się źle. Ewa Ornacka przedstawia więzienną codzienność bez sentymentów i przegadania, co sprawia, że łatwiej jej przyciągnąć czytelników i sprawić, że prześledzą uważnie zaprezentowane fakty i emocje.

czwartek, 25 lipca 2024

Wiktoria Korzeniewska: Słowiańskie mity i opowieści w komiksie

Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.

Wierzenia

Odejście od popularyzowania w szkołach mitów greckich i rzymskich jako jedynych ciekawych wierzeń w pierwszym etapie wiązało się z przedstawianiem mitologii nordyckiej. Jej widowiskowość pozwoliła na zapładnianie wyobraźni odbiorców także za sprawą fabularnych historii - nordyckie mity zaczęły przenikać do powieści fantasy i do popkultury. Teraz przychodzi czas na eksponowanie słowiańskich mitów, które może nie są aż tak olśniewające pod względem fabuł, ale na pewno mogą stać się intrygujące i inspirujące jako element kultury wartej ocalenia - i budowania tożsamości lokalnej. "Słowiańskie mity i opowieści w komiksie" to książka, która przedstawia najmłodszym ocalałe szczątki wierzeń dawnych Słowian - w postaci bajkowej historii. Mała Małgosia przychodzi do babci i wysłuchuje jej relacji o dawnych zwyczajach, tradycjach i przekonaniach. Nawiązania do ludowej kultury mogą stać się punktem wyjścia do dalszych narracji - o bóstwach, w które dawniej wierzono. Dzięki temu odbiorco dowiedzą się, jak według Słowian powstał świat - jakie konflikty się z tym wiązały i jacy bogowie funkcjonowali w świadomości przodków. Każdy z bogów i każde z bóstw miało oczywiście swój zakres działań - zakres tematów, za które odpowiadał i którymi się zajmował, tak, żeby łatwiej było adresować konkretne prośby czy modły. Część zachowań, które do dzisiaj pozostają czasami pielęgnowane jako element tradycji - zyskuje swoje wyjaśnienie dzięki nawiązaniom do relacji między istotami nadprzyrodzonymi. Dzieci dowiedzą się, skąd wzięli się ludzie w wersji mitologii słowiańskiej, jak odpędzać zmory i złe uroki, czym zajmowały się przeróżne demony i skrzaty. Poznają klasyfikację bóstw i zjawisk w zależności od miejsca zamieszkania i przebywania ich (inne stwory towarzyszyły ludziom w domach, inne kryły się w lasach lub wodach). Wiktoria Korzeniewska opowiada, a Natalia Noszczyńska ilustruje proces przekazywania wiedzy przez babcię Małgosi.

Widać tutaj, że nie zawsze poszczególne opowieści mają wyraźne fabularne struktury, czasami funkcjonują niemal jako zajawki, stanowią rodzaj portretu czy skrótu - nie ma w nich budowania narracji (ale to także da się wyjaśnić samą formą komiksu, nie ma tu miejsca na snucie gawęd o prasłowiańskich bóstwach). Znajdą się za to hasłowe przedstawiania kolejnych postaci, a ich mnogość może zaskoczyć odbiorców. Będzie tu sporo tematów założycielskich, ale też związanych z codziennością - i to stanowi z kolei trampolinę do odkrywania znaczeń magii i wierzeń w codziennym życiu. Podobne historie - z nawiązaniami do tradycji ludowych - zwracają uwagę na się lokalnych zwyczajów. Pozwalają na przywrócenie do świadomości nie tylko dzieci znaczenia drobnych i symbolicznych gestów, utrwalania ich i budowania tożsamości kulturowej. Coś, co do niedawna w ogóle nie istniało w codzienności dzieci, przegrywało z barwnymi i egzotycznymi opowieściami z różnych stron świata, okazuje się konkurencyjne i atrakcyjne dla czytelników w każdym wieku. "Słowiańskie mity i opowieści w komiksie" to próba przywołania piękna przeszłości i siły wyobraźni przodków.

środa, 24 lipca 2024

FC aka Freakyclown: Jak rabuję banki (i inne podobne miejsca)

Helion, Gliwice 2024.

Bezpieczeństwo

FC aka Freakyclown ma zawód, który odbiorców może zachwycić. Przedstawia perypetie związane z wykonywaniem swojej pracy i anegdoty, jakie stały się jego udziałem podczas realizowania zleceń. Nie może wprawdzie ujawniać szczegółów dotyczących miejsc i firm, nie do końca też dzieli się wszystkimi technikami - nie może tego zrobić. Ale cząstka, którą ujawnia, w zupełności wystarczy odbiorcom, żeby się dobrze bawić podczas lektury. I żeby zwrócić uwagę na bezpieczeństwo w swoich zakładach pracy. Wprawdzie FC działa jako etyczny haker, jednak cyfrowe aspekty jego zajęcia - zapewne po prostu niezbyt malownicze i bardzo hermetyczne - do książki nie trafiają (z maleńkimi wyjątkami). Tu liczą się fizyczne dokonania: włamania do banków, firm, skarbców i innych pilnie strzeżonych miejsc. Autor, kiedy udaje mu się wejść tam, gdzie miał nie zostać wpuszczony, na dowód sukcesu robi zdjęcia (czasami tymi zdjęciami dzieli się z odbiorcami w tomie, ale tak, żeby nie zdradzić zbyt wiele) - albo zostawia naklejki przedstawiające pendrive'y ze szkodliwym oprogramowaniem. Wszystko po to, żeby ostrzec. Wszystko legalnie. Bo FC jest zatrudniany właśnie jako tester systemów bezpieczeństwa. Ma przy sobie niezbędne zezwolenia (którymi jednak niespecjalnie chce się dzielić, jedynie w razie wpadki i problemów ze stróżami prawa musiałby ich użyć), ma też fałszywe listy - i to kolejny rodzaj testu dla pracowników. W tomie "Jak rabuję banki (i inne podobne miejsca)" opowiada odbiorcom przede wszystkim o socjotechnikach i o niedopatrzeniach, o ludzkich błędach, które prowadzą do rozszczelnienia zabezpieczeń - i otwierają furtkę wszelkiego rodzaju przestępcom. FC znajduje problemy w systemach bezpieczeństwa, a następnie zdaje z nich relację zleceniodawcom. Wyzwania bywają różne - czasem chodzi o wyniesienie dokumentów, czasem o wejście do budynku, czasem o sprawdzenie pracowników (chociaż autor zaznacza, że woli doprowadzać do rzetelnego przeszkolenia niż do zwolnień). Ale bywa, że ma wykraść sztabki złota, otworzyć zamek, ukraść helikopter albo przez tydzień włamywać się do kolejnych placówek. I chociaż sam FC tłumaczy, że jego praca rzadko wygląda jak na filmach sensacyjnych, dzieli się z czytelnikami zestawem ekstremalnych pomysłów i wyzwań.

Swoich opowieści nie rozwleka: rozdziały są tu ultrakrótkie i nie przedstawiają kompleksowych historii, a jedynie scenki z działań. Za każdym razem autor podkreśla inne problemy i inne ułatwienia dla przestępców: widzi doskonale, że dyrektorzy i szefowie ochrony w ogóle nie zakładają, że ktoś będzie mieć złe zamiary, w związku z tym przeoczają oczywiste zachęty dla złodziei. I chociaż FC nauczy, jak otwierać zamek wytrychem, jak dorobić sobie identyfikator firmowy i jak wejść przez dowolne drzwi za pomocą batonika - najbardziej ciekawe w jego książce stanie się opisywanie zachowań ludzi. Każdy, kto chce być uprzejmy albo kto posługuje się typowymi odruchami, może nieświadomie pomóc przestępcy. Gubi i pewność siebie, i nadmierna służalczość. A przecież wystarczy po prostu znajomość ludzkiej psychiki, żeby pokonać większość barier. FC nie musi stosować siły (chociaż zdarza mu się uprowadzić ochroniarza), zwykle wykorzystuje niezbyt wyszukane podstępy - i nimi się w tomie dzieli. Czasami urozmaica sobie zadania (na przykład mebluje swoje własne biuro w obcej firmie), ku uciesze czytelników przedstawia tego typu historie.

"Jak rabuję banki" to książka, która z jednej strony uświadamia, jak ważne jest chronienie zasobów firmy (i przy okazji - zewnętrzny audyt tego rodzaju), a z drugiej dostarcza dobrej rozrywki. Jest tu sporo niespodzianek i komizmu, jest sporo ciekawostek na temat ludzkiej natury. FC zbiera najlepsze doświadczenia i pokazuje najbardziej widowiskowe działania - przy tej lekturze nikt nie będzie się nudzić.

wtorek, 23 lipca 2024

George Orwell: Folwark zwierzęcy

Media Rodzina, Poznań 2024.

Władza

Powrót do tej - znanej powszechnie lektury - został uzasadniony przez opracowanie graficzne. Chociaż "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella jest lekturą dla dorosłych, teraz pojawia się na rynku jako bogato ilustrowana książka z obrazami Quentina Grebana i okazuje się tomem, który może trafić również do młodych czytelników. A ponieważ znajomość tej historii jest obowiązkowa, daje dostęp do pewnych kodów kulturowych, trudno sobie wyobrazić, żeby Orwella ktoś nie znał. Media Rodzina wypuszcza na rynek tom ważny i wartościowy - ale przypomina go w wersji, która może zaskakiwać.

Historia zwierząt, które pozbywają się gospodarza i zamierzają samodzielnie prowadzić folwark, ale w miarę upływu czasu powtarzają błędy poprzedników, to historia o władzy, zniewoleniu i rewolucji, która przeważnie obraca się przeciwko buntownikom. W folwarku władzę przejmują świnie - wprowadzają zasady, które wszystkie stworzenia będą mogły zaakceptować, w końcu bez człowieka trzeba będzie poradzić sobie z rozmaitymi wyzwaniami, ale przede wszystkim nie dopuścić do tego, by ponownie pojawili się w obejściu znowu jacyś ludzie. Ludzie to zło, przed ludźmi trzeba się chronić. Tyle tylko, że świnie jako gospodarze coraz bardziej przejmują kolejne ludzkie przywary. Stopniowo zmieniają zasady, aż wreszcie zwierzętom dzieje się tak samo źle, jak na początku. Tyle że nie ma już nikogo, kto je uratuje przed nieludzkim traktowaniem ze strony braci.

I Quentin Greban znajduje sposób na zaprezentowanie całej tej historii w wielkoformatowych i malarskich ilustracjach. Stawia na klasyczny styl: tworzy realistyczne ilustracje, maluje i cieniuje kształty tak, żeby sprawiały wrażenie jak najbardziej prawdziwych. Zmienia miejsca kadrowania, szuka ciekawych i filmowych ujęć - w zasadzie jedynym odstępstwem na rzecz narracji staje się nadawanie bohaterom zwierzęcym ludzkich min za sprawą trochę komiksowych rozwiązań. Wymowna mimika sprawia, że łatwo będzie zwrócić uwagę na ludzkie cechy przenoszone na zwierzęta - sporo tu akcentów, które przyciągają wzrok. Wielkoformatowe (często na całą rozkładówkę) grafiki zupełnie zmieniają sposób odbioru, podkreślają uniwersalność powiastki i jej przeznaczenie jako lektury dla młodszych grup odbiorców.

"Folwark zwierzęcy" to historia, która nie może zniknąć ze świadomości czytelników - klasyka literatury, która sprawdza się na różnych poziomach odbioru i która niesie ze sobą ważne treści do przyswojenia przez wszystkich członków społeczeństwa. Różne są sposoby na przywracanie jej do istnienia w kolejnych pokoleniach, Quentin Greban pozwala zatem przenieść ją w ogóle do świata najmłodszych - ale nie oznacza to, że graficzne wydanie "Folwarku zwierzęcego" jest kierowane tylko do młodych. Obrazki nie infantylizują całości, a podkreślają sensy i utrwalają przesłania. Przynoszą czytelnikom zestaw ważnych uwag na temat nadużyć władzy i nadają blasku opowieści. W takiej odsłonie Orwella rzadko się spotykało - można zatem skorzystać i odkryć na nowo tę lekturę.

poniedziałek, 22 lipca 2024

Michael Thomas Ford: Notatki samobójcy 2. Kiedy spada gwiazda

Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.

Szczęście po zmianie

Jeff chciał popełnić samobójstwo. To nastolatek, który nie umiał pogodzić się z odkrytą właśnie orientacją seksualną. Odratowany, spędził sporo czasu w szpitalu i pod opieką sensownego terapeuty - teraz wraca do normalności i musi na nowo poukładać sobie codzienność. A to oznacza czasami konieczność przeciwstawienia się nawet najbliższym. Jeff chce wrócić do swojej szkoły, chociaż rodzice i dyrektorka woleliby widzieć go w innej placówce. Nie boi się nawet spotkań z tymi, którzy pomogli mu w uświadomieniu sobie pożądania do przedstawicieli tej samej płci. Chłopcy, z którymi przeżywał miłosne uniesienia, też będą w jego egzystencji się pojawiać - ale już bez uczuciowych perturbacji, Jeff postanawia, że pójdzie dalej i realizuje to założenie. "Notatki samobójcy 2. Kiedy spada gwiazda" to bardzo przyjemna powieść queerowa, która pokazuje odbiorcom i autorom, że wpadanie w schematy wcale nie ma racji bytu w dzisiejszej literaturze. Michael Thomas Ford nie boi się eksperymentów - tłumaczy zresztą odbiorcom, że mało która szkolna miłość jest w stanie przetrwać dłużej, można zatem wykorzystać czas w placówce oświatowej i wśród rówieśników na realizowanie najbardziej szalonych marzeń.

Chrys ma różowe pasemko we włosach i rzadko posługuje się męskimi rodzajnikami. Ale Jeffa to już nie dziwi ani nie szokuje - chłopak trafia do grupy wsparcia dla osób, które mają odmienną orientację seksualną i tu poznaje ludzi, na których może polegać. Jego uwagę przykuwa zwłaszcza Goldie, gej o nietypowym kolorze oczu. A ponieważ Jeff ma wścibską młodszą siostrę, która bardzo by chciała zeswatać go z bratem najlepszej przyjaciółki - sytuacja może się potoczyć co najmniej interesująco. Bohater nie będzie jednak pionierem w budowaniu kilkuosobowych związków: Goldie ma trzech ojców, mężczyzn, którzy postanowili być ze sobą i którym udało się odejście od stereotypowych związków. Szczęście miewa różne oblicza i Jeff przekonuje się o tym na własnym przykładzie.

Ale perypetie miłosne Jeffa to zaledwie jedna część książki. "Kiedy spada gwiazda" to bowiem także walka o uświadamianie społecznościom, że można kochać inaczej - uczniowie podejmują to wyzwanie na własną rękę, kiedy przygotowują szkolną wersję musicalu "Grease" i postanawiają tak zmienić scenariusz, żeby powiedzieć, że nie trzeba się dla nikogo zmieniać. Ryzyko jest spore: licencja nie pozwala na dokonywanie ingerencji w tekście, ale jeśli ktoś jest zdeterminowany i zamierza wykrzyczeć swoje poglądy, na pewno znajdzie sposób. Kolejny temat, na którym Michael Thomas Ford osnuwa fabułę tomu, to wątek przyjaźni. Jeff do tej pory mógł liczyć na Allie, zwierzał się jej ze wszystkiego. Ale po wyjściu ze szpitala przestaje biegać do niej z każdym zagadnieniem, odkrywa, że z częścią tematów nie zamierza się odkrywać zbyt wcześnie. Powstaje więc pytanie, czy to jeszcze przyjaźń i czy w ten sposób nie straci się zaufania kogoś bliskiego. Wreszcie motyw, który jest niezwykle ważny w powieści oraz w queerowych fabułach w ogóle - podejście rodziców do świeżo odkrytej tożsamości dziecka. Jeff ma to szczęście, że może liczyć na swoich bliskich bez względu na wszystko. Ale nie każdy ma tyle szczęścia: jego znajomy, Rankin, zostaje wyrzucony z domu przez ojca, a matka, która boi się przeciwstawić tyranowi, unika konfrontacji.

"Kiedy spada gwiazda" to powieść o odnajdowaniu szkolnej miłości, o pierwszych zauroczeniach i o poszukiwaniu tożsamości - ważna ze względu na przejście od spraw damsko-męskich do świata, w którym podział na dwie płcie nie obowiązuje, a każdy zasługuje na szczęście według własnych potrzeb i marzeń.

niedziela, 21 lipca 2024

Elise Gravel: Każdy z nas

Dwie Siostry, Warszawa 2024.

Podobieństwa

Elise Gravel przekonała już młodych odbiorców co do tego, że nie ma czegoś takiego jak "norma", jeśli chodzi o ludzkie ciała - każdy człowiek jest inny, każdy ma cechy, które odróżniają go od reszty. Teraz jednak przypomina o przeciwieństwie przesłania tomiku "Ciało" - w "Każdym z nas" autorka skupia się na tym, co ludzi do siebie upodabnia. Bez względu na wszystkie różnice w wyglądzie czy zachowaniach, są też elementy wspólne, które również prowadzą do przypominania o szacunku dla drugiego człowieka. Tu Elise Gravel stawia głównie na uczucia i emocje, twierdząc, że każdy z nas czasami się złości albo cieszy, każdy popełnia błędy albo się czegoś uczy, każdy chodzi do toalety, każdy ma nadzieje, pomysły i każdy chciałby być akceptowany. "Każdy z nas" to tomik ważny i wartościowy - w bardzo prosty sposób przedstawia to, o czym należy pamiętać w relacjach z innymi, ale także w stosunku do samych siebie - dzieci muszą się przekonać, że nikogo nie wolno dyskryminować i wyśmiewać, bo każdemu przytrafiają się pomyłki i problemy - to zjawiska wpisane w istotę bycia człowiekiem.

Autorka nie wymyśla tu rozbudowanej narracji tekstowej, stawia na proste hasła, które następnie ilustruje w komicznych kadrach. "Każdy z nas" to książka w takim samym stopniu do czytania jak i do oglądania, najważniejsze jest w niej jednak przemyślenie wszystkich treści - tekst dotrze nawet do najmłodszych dzieci, nie sprawi im problemów - jego podskórna warstwa okaże się naturalna i oczywista do przyswojenia, więc zaowocować może wychowaniem świadomego pokolenia. "Każdy z nas" to kolejny krok do łagodzenia konfliktów międzyludzkich - autorka w najlepszy możliwy sposób przypomina i utrwala najważniejsze prawdy o odbiorcach. Na temat zawartości tomiku można z dzieckiem porozmawiać - ale książka została przygotowana tak, że nikt nie będzie potrzebował dodatkowych wyjaśnień czy informacji. Elise Gravel bez trudu trafi do odbiorców z różnych środowisk - i uświadomi im, jak bardzo podobieństwa w reakcjach na zwyczajne i codzienne wydarzenia zrównują wszystkich.

"Każdy z nas" to książka przygotowana zabawnie - dzieci będą zaskakiwane choćby motywem wyjścia do toalety w ramach wyliczeń - ale humor poprawiać im będą także wesołe obrazki. Elise Gravel bawi się tutaj grafikami, tworzy zabawne stworki, które niekoniecznie przywodzą na myśl ludzi - to gryzmołkowe istoty, które przenoszą cechy ludzkie, żeby jeszcze łatwiej i jeszcze szybciej można było przemycać odkrycia i przesłania z książki. Elise Gravel wie dobrze, co zrobić, żeby przyciągać uwagę najmłodszych. Funduje im zestaw atrakcji - wydawać by się mogło, że w tomiku pozbawionym fabuły i nastawionym na wyliczenie nie będzie miejsca na uśmiech, na szczęście dzieje się inaczej i autorka łatwo pozytywnie nastawi do siebie dzieci. "Każdy z nas" to książka, którą faktycznie każdy z nas powinien nie tylko poznać, ale wręcz znać na pamięć - żeby nie tworzyć pola do konfliktów z innymi. A jednocześnie udało się tak ważne przesłania przedstawić zupełnie bez moralizatorskich tonów, wielki to sukces Elise Gravel - i kolejny dowód na to, że tej autorce warto ufać.

sobota, 20 lipca 2024

Emily Fellah: Uczę się rysować

Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.

Poradnik

Bardzo przyjemna w dotyku jest ta książka, przypomina dawne bloki rysunkowe dla dzieci - i nie ma w tym przypadku, bo "Uczę się rysować" to publikacja, którą można spokojnie potraktować jako zeszyt ćwiczeń i miejsce do testowania różnych propozycji. Emily Fellah podsuwa młodym odbiorcom - i wszystkim tym, którzy chcieliby przestać się bać kredek czy flamastrów - zestaw pięćdziesięciu porad dotyczących rysowania zwierząt (jest tu lama, kucyk, konie w różnych ujęciach, lis czy koala), istot baśniowych (syreny, jednorożce), pojazdów (wóz strażacki, radiowóz, pociąg), dinozaurów, a także postaci z bajek i baśni (smok, księżniczka, ludzik z piernika). To wystarczy, żeby móc tworzyć własne rysunkowe historie, więc jest też dla najmłodszych ofertą niekończącej się rysunkowej zabawy. Każdy temat jest tutaj rozrysowany na kilka lub kilkanaście kroków - a żeby dzieciom łatwiej było śledzić dodawane elementy, są one wyróżniane kolorem (starsze, już narysowane części, zostają czarne, nowe - pomarańczowe). Od czasu do czasu tylko pojawiają się dodatkowe słowne komentarze - kiedy trzeba zwrócić uwagę dziecka na zakończenie jakiegoś etapu pracy albo zainspirować do działania przy wykończeniu rysunku. Pojawiają się symbole gumki czy ołówka - kiedy należy jakieś linie pomocnicze ukryć albo delikatnie tylko naszkicować.

Emily Fellah stawia na proste kształty. Nie chce nikogo zniechęcać, woli, żeby rysowanie kojarzyło się wszystkim odbiorcom, niezależnie od wieku, z przyjemnością, a także daje szansę nie tylko na ulepszanie dziecięcych obrazków, ale również na tworzenie komiksów - a tu prostota jest jak najbardziej przydatna. Obrazki nie wypadają infantylnie, a przyjemnie - mogą faktycznie podsunąć dzieciom pomysły na realizowanie własnych grafik, dodatkowo pozwolą w nabraniu śmiałości w rysowaniu. Pokazują, jak niewiele trzeba, żeby ożywić idee i pomysły, żeby przelać na papier to, co chciałoby się pokazać innym. Autorka uczy przez praktykę, jak dobierać proporcje, jak budować efekt - wystarczy chwilę poobserwować jej wskazówki, żeby wszystko automatycznie wydawało się prostsze.

Nie ma tu miejsca na własne testy (chociaż można próbować zmieścić się obok przedstawianych kroków), ale jeśli ktoś zechce rysować w książce - na bazie konturów przedstawianych przez autorkę - powinno się mu to udać. Warto przedłużyć życie tomiku i sięgnąć po czyste kartki, a tę książkę traktować jako podręcznik do doskonalenia umiejętności. "Uczę się rysować" to zestaw propozycji niebanalnych (rzadko kiedy pokazuje się dzieciom, jak rysować konie w różnych pozach) i bajkowych jednocześnie. To prosty sposób na ćwiczenie ręki, ale też na rozrywkę - uświadamia, że każdy może dać upust artystycznej wrażliwości i tworzyć coś, co można będzie pokazywać innym z dumą. Jest to publikacja, która zapewnia odbiorcom, zwłaszcza młodszym, konstruowanie własnych bajkowych historii - a to ważne w procesie rozbudzania wyobraźni. Po takim ćwiczeniu nikt już nie będzie mówić o braku talentu czy pomysłów - ta książka wręcz zmusza do sięgnięcia po kredki i pisaki - i do wykorzystania ich w celu ożywienia fantazji.