* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 29 grudnia 2020

Martyna Skibińska: Wyjaśnij to, Lotko

Dwie Siostry, Warszawa 2020.

Szkoła

Lotka uwielbia czytać powieści kryminalne i detektywistyczne, temu zadaniu poświęca się w szkole, bo na lekcjach nic ciekawego się nie dzieje. I chociaż zwyczaj czytania pod ławką modny był raczej pół wieku temu, miło przypomnieć odbiorcom, że i taką możliwość nieuważania na zajęciach mają. Martyna Skibińska w powieści „Wyjaśnij to, Lotko” sięga po ten rodzaj rozrywki, być może po to, by zainspirować bohaterkę. Lotka, która zwyczajnie nudzi się we własnej rzeczywistości, sprawdza, co porabia jej ukochana postać z kryminałów. Dzięki takiej lekturze wyrabia sobie zmysł obserwacji i umiejętność wyciągania wniosków: Lotka zresztą musi logicznie myśleć, a nawet wykorzystywać sztuczki śledczych w rodzaju rozpisywania sobie zdobytych danych – jeśli ona nie wyjaśni afery w szkole, nikt tego nie zrobi. Zresztą, szczerze mówiąc, nikogo specjalnie nie interesują problemy placówki. Wystarczy, że lekcje trwają po dziesięć minut, bo ktoś przeprogramował dzwonki, a do tego – że istnieją poważne powody, żeby odwołać zajęcia całkowicie. I tak stopniowo ktoś poprawia nastrój uczniom, a pogarsza nauczycielom. Lotka, która zwykle chowa się w cieniu i woli nie zwracać na siebie uwagi, tym razem może zabawić się w detektywa i sprawdzić, co naprawdę dzieje się wokół niej. Choćby z ciekawości – przecież nikt nie powierzy dziecku sprawy kryminalnej, to nie bajka.

„Wyjaśnij to, Lotko” to powieść, która młodych odbiorców ma przyciągnąć sensacją, a trochę starszych – satyrą. Autorka bawi się nazwami własnymi, wykorzystuje nawiązania do rzeczywistości, proponuje rozwiązania, w których ukryte jest drugie dno – nie do wskazania przez najmłodszych, jednak na tyle wyraziste, by przyciągało rodzajem szyfru. Martyna Skibińska dzięki takiemu zabiegowi zyskuje łatwość kreowania rzeczywistości: znacznie wygodniej odbijać się od istniejących motywów niż budować od zera świat, w którym będą funkcjonować bohaterowie. Dodatkowo autorka może też zdradzić, co sądzi na pewne tematy związane z dzisiejszymi wyzwaniami. To nic, że wkracza w środowisko dzieciaków: również tu pojawić się mogą testy na inteligencję, poszukiwania komentarzy wplecionych w narrację. Przez taki zabieg – naturalny w powieściach dla dorosłych, rzadki w książkach dla dzieci, Martyna Skibińska z jednej strony zyskuje na oryginalności, z drugiej – traci na prawdopodobieństwie. Jednak literatura rozrywkowa rządzi się swoimi prawami, można uznać, że taki ma pomysł na bajkową opowieść. I tak Lotka będzie musiała wiele faktów ze sobą powiązać, żeby odkryć, co kryje się za dziwnymi zjawiskami. Jest „Wyjaśnij to, Lotko” książką dla bardziej wymagających młodych czytelników – dla tych, którym znudziły się bajkowe motywy i infantylne skojarzenia. Tu dzieje się sporo niewytłumaczalnych zjawisk, a bohaterka w odkrywaniu ich jest osamotniona – nikt nie nadąża za jej wyćwiczonym na kryminałach umysłem, więc Lotka to jedyna nadzieja na odkrycia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz