* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 2 sierpnia 2016

Deborah Moggach: Hotel Złamanych Serc

Rebis, Poznań 2016.

Spotkania

Po „Hotelu Marigold” Deborah Moggach ponownie zabiera czytelników do zapomnianego pensjonatu, który staje się receptą na problemy jego mieszkańców. Teraz w rolę zarządzającego mocno już podupadłym miejscem wciela się Buffy, były aktor i bawidamek. Buffy ma za sobą burzliwą przeszłość, liczne romanse i żony, a przed sobą żadnych perspektyw. Ot, czasem ktoś rozpozna w nim aktora, ale nie są to zbyt inspirujące spotkania. Buffy chciałby zaoferować ludziom coś nowego: wciela w życie kolejne skazane na klęskę pomysły. Ale w pensjonacie przybysze najbardziej doceniają przytulność i miłą atmosferę. Gospodarz dla każdego ma czas, nie przestrzega godzin przyjmowania gości w pokojach, nie dolicza też do rachunków wspólnie wypijanego wina. Łamie wszystkie zasady hotelowe, za to zyskuje grono przyjaciół i stopniowo poznaje ciekawych ludzi.

Deborah Moggach bardzo dobrze czuje się wśród rozmaitych wykolejeńców i ludzi, którzy już się poddali lub ponieśli klęskę. Może wtedy dyskretnie i bez obietnic poprawiać ich los, dając szansę na szczęście w dowolnym momencie życia. Mała społeczność bardzo wyostrza wielkie tematy. Moggach pokazuje, że każdy może zawalczyć o marzenia. Nie widzi skandali, które wstrząsają zaściankami – jeśli kobieta zakocha się w kobiecie, to przecież powód do radości, a nie do krytyki. W prosty sposób uświadamia autorka proste prawdy. Podobnie jak wtedy, gdy pisarz zacznie znajdować pomysły na powieść, lub gdy odludek znajdzie bratnią duszę i zamiast ucieczki do domu wda się w wielogodzinną rozmowę: to wszystko równie cieszy. Autorka sprowadza tu przeróżne postacie, a każdej przygląda się osobno i poświęca wiele czasu na jak najlepsze zrozumienie charakteru czy oczekiwań. Stopniowo bohaterowie stają się bliscy sobie nawzajem, ale też czytelnikom. „Hotel Złamanych Serc” to dość przewrotny tytuł w kontekście tego, co tu się wydarzy.

Autorka bardzo lubi fabularne szatkowanie historii. Wprowadza pojedyncze scenki z codzienności różnych bohaterów, równoległe i w końcu prowadzące wszystkich do jednego punktu. Nie mówi wszystkiego naraz, za to powoli odsłania kolejne sekrety. Do Buffy’ego z czasem docierają byłe żony oraz córki, ale nawet ten człowiek może jeszcze ułożyć sobie życie, chociaż miał już zamiar tylko skupiać isę na innych. Moggach szuka w ten sposób potencjału wielkich historii w detalach. Wydawałoby się, że ta autorka stawia na zwyczajność i sekrety z domowego zacisza, niekoniecznie to, czym chciałoby się dzielić z całym światem. A jednak kuszą ją również kwestie literackie – co pewien czas w ramach relacji znaleźć można proste obyczajowe stwierdzenie o aforystycznym wydźwięku. Dzieje się tak najczęściej wtedy, gdy bohaterowie dzielą się dojrzałymi przez lata przemyśleniami na bazie swoich przeżyć. Zresztą Moggach w ogóle bardzo mocno podkreśla prawo do szczęścia w każdym wieku. Nie pomija osób starszych (w „Hotelu Złamanych Serc” doprowadza także do ich miłosnych spełnień i nie są to obrazki rodem z tanich powieści erotycznych a naprawdę piękne sceny). Rezygnuje z uprzedzeń i z rozmaitych ograniczeń, sugeruje czytelnikom, że to oni odpowiedzialni są za własną wolność (lub własne więzienie). Pokazuje, jak niewielkie czasem zmiany są potrzebne, żeby osiągnąć cel. Przez rozproszenie na wiele postaci i wiele życiowych sytuacji ucieka od niepotrzebnego patosu. „Hotel Złamanych Serc” to historia dająca nadzieję. Autorka odrzuca jednowątkowe lub przewidywalne fabuły, nie chce wcale upraszczać dążenia do szczęścia. To jeden z powodów, dla których jest ceniona przez czytelników. „Hotel Złamanych Serc” rozkręca się z początku powoli, ale kiedy już trafi w odpowiedni rytm, zamieni się w wartką historię z wieloma bohaterami. Jest tu dużo ciekawiej niż w „Hotelu Marigold”, a Moggach znajduje własny sposób na prezentowanie życiowych dylematów i wyzwań. To powieść dla wszystkich szukających oryginalności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz