* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 7 grudnia 2024

Rupert Holmes: Akademia zbrodni. Jak zamordować swojego szefa

Mova, Białystok 2024.

Lekcje zabijania

Rupert Holmes rzuca wyzwanie wszystkim przypadkowym autorom kryminałów – postanawia nauczyć ich zawodu, a przynajmniej budowania przekonujących wyjaśnień dotyczących samych zbrodni. „Akademia zbrodni. Jak zamordować swojego szefa” to prawdziwy popis w kreowaniu wielopłaszczyznowych planów – doprawiony sporą dozą ironii. Świetna pozycja dla wszystkich tych, którym znudziła się powtarzalność masowo produkowanych thrillerów i kryminałów – tu zyskają odświeżające spojrzenie i nie mniej zbrodniczych intencji. W zasadzie Rupert Holmes wziął z rynku dwa nurty: po pierwsze modę na kryminały, nieodłączny składnik literatury rozrywkowej – a po drugie – i to już, o dziwo, z rynku literatury młodzieżowej – trend związany z tworzeniem środowisk zamkniętych, szkół i uczelni, które automatycznie wpływają na dobór przyjaciół i wrogów. Oba te trendy jednak zyskują tu zupełnie nowy wymiar, inny niż wyjściowe możliwości. Rupert Holmes bowiem bardzo poważnie traktuje temat, który wykorzysta w celach satyrycznych. Oto Cliff Iverson zostaje złapany w momencie, gdy próbuje radykalnie rozwiązać problem z koszmarnym szefem. Wydaje się, że nie uda mu się wybronić: sytuacja jest jednoznaczna, a śledczy przyłapali Cliffa na gorącym uczynku – usiłowanie zabójstwa to wystarczający powód utraty wolności. Tyle tylko, że funkcjonariusze wcale nie zamierzają oddać Iversona w ręce wymiaru sprawiedliwości, zależy im natomiast na zwerbowaniu kolejnego adepta Akademii zbrodni.

Akademia zbrodni to miejsce ściśle tajne. Ale poza tym, że nie można do niej trafić przypadkowo, jest jeszcze cały szereg warunków i zasad tu obowiązujących. Każdy, kto zamierza zrealizować swoją pracę magisterską – to znaczy zlikwidować cel – czyli zamordować kogoś, musi przyswoić sobie kilka reguł, których ma przestrzegać. Wiadomo, że nie uniknie potem wyrzutów sumienia – jednak gdyby się okazało, że można uniknąć morderstwa, warto z niego zrezygnować. I do kontrolowania tego typu sytuacji potrzebny jest regulamin. Tu nic nie wolno zostawić przypadkowi. A każdy moment do trenowania mordowania innych jest dobry. Co oznacza, że w Akademii cały czas trzeba się mieć na baczności – każdy może okazać się wrogiem, nawet jeśli tylko ćwiczy swoje umiejętności.

Cliff Iverson do Akademii zbrodni trafia dzięki sponsorowi: komuś zależy na tym, żeby bohater zrealizował swoje zamiary. Cliff zatem składa sprawozdania swojemu – nieznanemu – darczyńcy, co pozwala na sprawdzanie, co dzieje się za murami Akademii. Ale nie jest to jedyna osoba, która studiuje, żeby rozwiązać swoje problemy. Jest tu między innymi także Dulcie – sympatyczna i doprowadzona do skrajności aktorka mobbingowana przez reżysera. Torpedowanie kariery gwiazdy (i proponowanie jej w zamian dubbingowania świnki niekoniecznie zaspokoi ambicje zawodowe. Rupert Holmes pozwala na sprawdzanie, jak kolejni uczniowie przygotowują się do zbrodni – jak opracowują wielopoziomowe plany (chociaż nikt nie zna ich pośrednich celów), jak poszukują najlepszej metody na likwidację przeciwnika. Przeskakuje między bohaterami i formami, ale najlepiej wypadają tutaj kolejne skomplikowane pomysły. To, że autor przedstawia rozmaite sposoby popełnienia zbrodni w detalach ucieszy fanów kryminałów – pokaże im, jak precyzyjnie można planować morderstwo idealne. Jest to powieść gęsta i przesycona humorem – śmiech odgrywa tu ważną rolę, pozwala bowiem osłabić lęk przed ostatecznością i odrobinę odciążyć struktury zbrodniczych rozwiązań. Jest tu sporo ironii i czarnego humoru w najlepszym wydaniu. Rupert Holmes pisze w sposób sycący, jego narracja jest wypełniona detalami, ale dzięki śmiechowi – nie męczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz