* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 28 grudnia 2024

Bing! Tęczowa piosenka

Harperkids, Warszawa 2024.

Melodyjka

Można przy książkach bawić się tak samo dobrze jak przy kreskówkach. Kartonowy picture book „Tęczowa piosenka” udowadnia to najlepiej. To kolejny tomik interaktywny – pokazujący odbiorcom, jak wiele niespodzianek może się skrywać w publikacjach dla dzieci. Tym razem jest tu przycisk, który na każdej rozkładówce można naciskać od nowa – żeby zaśpiewać piosenkę. Po naciśnięciu rozlega się akompaniament do piosenki tęczowej, hitu, który dzieci będą nucić razem z bohaterem. Nie ma tu problemu z wytyczeniem linii melodycznej – jest wprowadzona do podkładu. Nie ma też tekstu, więc książeczka może przekraczać granice bez zbędnych komplikacji. Słowa piosenki pojawiają się za to w tomiku: to dwie zwrotki, które tym razem stanowią całą narrację w picture booku z Bingiem. Mały bohater razem ze swoimi przyjaciółmi może ćwiczyć śpiewanie i nie przejmować się kontekstem – to piosenka uniwersalna i możliwa do prezentowania w każdych okolicznościach, przynajmniej kiedy jest się dzieckiem. To piosenka o tęczy bez podtekstów, o tęczy w dawnym wymiarze – jako pięknego zjawiska, które pojawia się na niebie. Bohater śpiewa o kolejnych kolorach, wymienia barwy, które pojawiają się kolejno w łuku tęczy – i z takiego wyliczenia układa dwie zwrotki piosenki (która najpierw jest rozbijana na poszczególne wersy, żeby łatwiej było je przyswoić i zapamiętać – a później przypomniana w całości, jako dwuzwrotkowy tekst, do którego wykonania nie trzeba przewracać kartek.

Naciśnięcie dużego guzika wyzwala melodyjkę i – jak to ze wszystkimi grającymi zabawkami bywa – w pewnym momencie rodzicom może zacząć przeszkadzać brak możliwości przyciszenia muzyczki. Zwłaszcza że jest to powtarzalność w obrębie pojedynczych zwrotek – tym bardziej katarynkowa będzie się wydawać melodia. To jednak sposób, żeby dzieci przyswoiły sobie piosenkę Binga i wykonywały ją do podkładu. Jeden przycisk z głośnikiem wyzwala piosenkę od początku – to może sprawić, że dzieci nauczą się śpiewać i samodzielnie przygotują profesjonalny występ. Tomik zapewnia zatem nie tylko lekturę i coś do pooglądania (jak zawsze w cyklu o Bingu kolejne rozkładówki to scenki z życia małego królika, tym razem trochę mniej konkretyzowane, bo przecież liczy się tu wymienianie kolorów a nie budowanie fabuły. Razem z Bingiem dzieci do tej pory odkrywały świat, teraz mogą działać podobnie jak bohater – jeśli w kreskówkach nie ma większego problemu z nakłonieniem odbiorców do naśladowania postaci, tym razem udaje się również przekonać czytelników do postępowania tak jak Bing. Śpiewanie z grającą książeczką to dodatkowa atrakcja, nieoczekiwany ciekawy prezent dla najmłodszych. Bing jako nauczyciel śpiewu sprawdza się dobrze – chociaż dzieci będą musiały podjąć drobny wysiłek i samodzielnie dopasować tekst do linii melodycznej. Jeśli wyjąć baterie, tomik zamieni się w publikację do oglądania i do nauki kolorów (niekoniecznie tych kojarzonych przez najmłodszych, bo jest tu na przykład indygo).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz