* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 3 kwietnia 2022

Artur Andrus, Wojciech Zimiński: A koń w galopie nie śpiewa

Prószyński i S-ka, Warszawa 2022.

Absurd śledztwa

Artur Andrus i Wojciech Zimiński wkraczają w świat powieści kryminalnych przefiltrowanych przez absurd. Na pewno ci, którzy lubią podążać za śledczymi krok w krok i czerpią radość z niekończących się przesłuchań świadków będą rozczarowani - za to czytelnicy, którzy cenią sobie nonsens i satyryczne pomysły, mogą parę razy się zachwycić. "A koń w galopie nie śpiewa" to rozrywka nietypowa. Fakt, że bohater znajduje w ogrodzie botanicznym zwłoki kobiety, do niczego nie zobowiązuje. Śledztwo zaczyna zataczać coraz szersze kręgi i już wkrótce zmienia się cel poszukiwań. Nie na intrydze skupiają się autorzy, a na zupełnie pobocznych charakterystykach postaci, które brawurowo wkraczają do opowieści i mocno zaciemniają jej kierunek. W zasadzie chodzi tu najbardziej o popis i o wykorzystanie drobiazgów satyrycznych, które nie zmieściłyby się nigdzie indziej. Bogata galeria postaci służy do testowania komicznych rozwiązań: to dowcipy różnego rodzaju, nie tylko dla wyczulonych na ironię czytelników. Streszczanie fabuły nic by tu nie dało: nie bieg wydarzeń angażuje czytelników, a kolejne sposoby wywoływania śmiechu. Oczywiście - nie wszystkie przekonają każdego odbiorcę, za to pewne jest, że podążający śladem Kazimierza Kortunia będą wybuchać śmiechem w różnych miejscach tomu. Artur Andrus i Wojciech Zimiński połączyli siły - i stworzyli książkę, która wymyka się wszelkim schematom. Gdzieś pobrzmiewają echa angielskich kryminałów, ale kryminał schodzi tu na daleki plan. Nie można w tej powieści pominąć żadnego zdania - bo nigdy nie wiadomo, w którym momencie autorzy zdecydują się na popisy żartami. Może na tym ucierpieć rozkład akcentów w tomie - trudno raczej o zaangażowanie czytelników w detektywistyczną przygodę, jeśli co chwilę odwraca się ich uwagę w kierunku śmiechu. Przed przystąpieniem do lektury trzeba po prostu uwzględnić, że tu najważniejszy jest śmiech połączony z absurdem, więc - często odległy od obiegowych żartów. "A koń w galopie nie śpiewa" to historia, która wypełniona jest satyrycznymi drobiazgami. Mniej autorzy zajmują się brzmieniem całości i budowaniem większych relacji, bardziej - szlifowaniem jednozdaniowych komentarzy, które wzbudzą zawiść innych satyryków. Czytelnicy będą musieli na początku przekonać się do mniej znanego trybu przedstawiania wydarzeń: to nie jest styl znany ze zwykłych kryminałów czy komedii kryminalnych - Andrus i Zimiński uciekają od inspiracji oraz od podpowiedzi z warsztatów kreatywnego pisania, stawiając na czystą zabawę. Zatem czytelnicy, którzy szukają standardowych historii: zbrodnia - śledztwo - rozwiązanie zagadki - nie znajdą tu realizacji odpowiedniej dla siebie. Ta proza jest mozaikowa i nietypowa w swojej konstrukcji, stanowi wypadkową poczucia humoru dwóch satyryków i rodzaj literackiego eksperymentu. Nie da się tu nawet powiedzieć, które pomysły sprawdzają się najlepiej: te najbardziej komiczne rozwiązania czerpią z różnych sposobów wywoływania śmiechu. Można zatem czytać, odkrywać kolejne dowcipy i cieszyć się ich jakością - a mniej przejmować się samym przebiegiem akcji i komplikacjami w warstwie opisowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz