* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 9 kwietnia 2022

Philippe Lançon: Strzęp

Noir sur Blanc, Warszawa 2022.

Nowe życie

Philippe Lançon przeprowadza odbiorców przez najtrudniejsze życiowe doświadczenie. Przeżył zamach w redakcji „Charlie Hebdo”, chociaż został w nim ciężko ranny. „Strzęp” to relacja z dochodzenia do zdrowia i do równowagi psychicznej – próba opowiedzenia o traumatycznym doświadczeniu i o jego konsekwencjach. Autor stawia na bardzo rozbudowany dziennik, który automatycznie może stać się terapeutycznym zestawem przemyśleń, a odbiorcom uświadomi, jakie zmiany zaszły w życiu felietonisty po zamachu. To przede wszystkim opowieść o niekończących się operacjach i o ograniczeniach ciała. Najpierw Philippe Lançon przybliża czytelnikom wydarzenia – z własnej perspektywy. Chociaż nie do końca może wszystkie odtworzyć, korzysta z zachowanych wiadomości wysyłanych do znajomych oraz z pamięci swoich bliskich: ci mogą dodać komentarze i szczegóły, które zniknęły z pamięci autora. Na tej podstawie Philippe Lançon tworzy najbardziej wstrząsające sceny. Pozwala odbiorcom zrozumieć, co sam przeżywał i w jakim stanie się znalazł. Nie rozpamiętuje tego zbyt długo: potrzebuje raczej nakreślenia sytuacji dla czytelników – tak, by zrozumiałe stały się późniejsze walki o normalność. Interesuje go tylko jego własne spojrzenie, co wiąże się z dziennikiem rekonwalescencji. Szuka w pierwszych scenach drobiazgów, które połączą go z czytelnikami: opowiada o tym, jak spędzał czas, nie przypuszczając, że zbliża się moment, który może być dla niego tym ostatnim, dzieli się przemyśleniami głębokimi i dotyczącymi analiz polityki międzynarodowej – a obok nich pokazuje kompletnie nieznaczące detale z codzienności. Odtwarza w pamięci rzeczy ulotne i zbędne do zrozumienia całości przekazu – a jednak wstrząsające przez swoją zwyczajność i świadomość dalszych wydarzeń.

Bardzo drobiazgowo analizuje też autor pierwsze chwile po zamachu, próby skontaktowania się z bliskimi i chęć zrozumienia, co naprawdę się stało. Tu posiłkuje się dziennikiem brata, zapisami śledczych i mailami: wie, że jego pamięć najbardziej może zafałszować sytuację. Później przechodzi już do szpitalnych przejść. Funduje czytelnikom zestaw wstrząsających obrazów i urazów, opowiada o lekarzach, którzy robili wszystko, co w ich mocy, żeby zapewnić mu możliwość powrotu do zwyczajnego życia i o pielęgniarkach wspierających w najtrudniejszych momentach. Dzieli się naturalistycznymi obrazami, rozczarowaniami, które pojawiają się, gdy wszystko miało już zmierzać ku lepszemu, uciążliwościami płynącymi z trudno gojących się ran. Staje się – mimo woli – ekspertem w dziedzinie chirurgii plastycznej, dowiaduje się rzeczy, o których nie miał pojęcia – i przedstawia je odbiorcom. To proza nastawiona na detale, bez wielkich słów i filozoficznych poszukiwań sensu. Philippe Lançon woli konkrety, nawet te najbardziej przyziemne i bolesne. Nie narzeka na swój los, za to bezustannie się dziwi: szereg operacji, jakie przechodzi, to dla niego punkt wyjścia do stworzenia narracji przejmującej i przerażającej momentami. Nie chodzi jednak o epatowanie bólem i o budzenie współczucia: autor dzięki dziennikowi próbuje odzyskać siebie samego – i tym chce przekonywać do siebie czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz