* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 2 marca 2020

Waldemar Bawołek: Pomarli

Czarne, Wołowiec 2020.

Przejście

Zapowiada się ta książka raczej mrocznie, a jednak „Pomarli” to zestaw barwnych obrazków, wspomnień, ale nieobciążonych widmem śmierci. Co prawda na początku każdej opowiastki Waldemar Bawołek przedstawia „metryczkę”, uwzględniając wiek, w którym dany bohater rozstał się ze światem, ale później coraz silniej zanurza się w codzienność, witalną rzeczywistość i energię charakteryzującą ludzi żyjących pełnią życia. Przygląda się autor tym postaciom, które przez swoje nawyki i dziwactwa zapadają silnie w pamięć otoczeniu – i po śmierci funkcjonować mogą dzięki owym niezwyczajnym gestom w świadomości sąsiadów. To pozwala ich ocalać, zachowywać na dłużej w świecie przyziemnych trosk. Na początku zresztą takim torem autor podąża: przypomina zafascynowane dorosłymi dziecko, które uwypukla jeszcze i odbiera z ogromną wrażliwością każde nietypowe zachowanie. Wobec tego rozstania ze zmarłymi zamieniają się w uporządkowanie pojedynczych obrazków w pamięci – każdy, kto robił coś nietypowo (przynajmniej w ujęciu obserwatora), przetrwa właśnie dzięki temu. Bawołek nie eksponuje „idealnych” cech, nie chce tworzyć pośmiertnych laurek – za to sięga po opowieści, które świetnie sprawdziłyby się na stypie i... podczas świąt. Zachowuje kolejnych zmarłych w kwintesencji ich życia, za sprawą potęgi skojarzeń. To na początku. Ale nie posługuje się tym – czytelnym i zrozumiałym dla odbiorców szablonem do końca książki. „Pomarli” w pewnym momencie zyskują zakorzenienie w Bildungsroman: dojrzewają razem z narratorem. A skoro dojrzewają, funkcjonują dzięki temu, co staje się najważniejsze dla opowiadacza – czyli dzięki seksualnym fantazjom i wtajemniczeniom. Coraz więcej scen z odkrywania własnej cielesności pojawia się u narratora, coraz częściej seks w rozmaitych odsłonach zaczyna dominować nad portretem z uwzględnieniem cech charakteru. Przestaje być ważne to, co zmarły osiągnął albo – czym się wsławił, istnieje w świadomości narratora wyłącznie za sprawą spełnienia, erotyzmu coraz bardziej podkreślanego. I tak „Pomarli” pokazują, jak przezwycięża się śmierć: to tom, w którym umieraniu zostało przeciwstawione życie w najczystszej, najbardziej esencjonalnej postaci. Nagle stypa zamienia się w karnawał, nie ma mowy o stracie i smutku, jest radość odkrywania możliwości, które czekają w dorosłym świecie. Śmierć wyparta z rozdziałów, zepchnięta do metryczek bohaterów, przestaje znaczyć. Bawołek nie zamierza obiecywać wiecznej radości, ale odwraca uwagę od refleksji eschatologicznych. „Pomarli” to jak album ze zdjęciami przodków – można go oglądać i przypominać sobie rodzinne historie (bądź sekrety związane z poszczególnymi osobami): nie ma w tym chęci budowania pełnej biografii każdego z osobna, raczej – skupienie się na anegdotach i na drobnych gestach. Śmierć obnaża portrety, uświadamia odbiorcom, z jakich detali się składają – i jak będą funkcjonować później w pamięci swoich bliskich. Waldemar Bawołek jest w tej prozie gadułą, próbuje wspinać się na wyżyny liryzmu, szuka niezwykłości w języku – ale historiami trafia w samo sedno ludzkich istnień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz