* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 8 marca 2020

Håkon Øvreås: Brune

Dwie Siostry, Warszawa 2020.

Superbohaterowie

Kiedy dzieci sobie nawzajem dokuczają, rzadko kiedy chcą mieszać w konflikty dorosłych – z prostego powodu. Dorośli i tak nie sprawią, by prześladowcy porzucili swój proceder i zaczęli się zachowywać grzecznie, co najwyżej doprowadzą do sztucznego pojednania na pokaz (a w konsekwencji i do eskalacji konfliktów). Dlatego też bohaterowie tomiku „Brune” muszą wymyślić sposób na danie nauczki agresorom. A skoro u wielu superbohaterów sprawdzają się nocne metamorfozy – ci, którzy za dnia są zwykłymi i przeciętnymi ludźmi, w nocy potrafią dokonywać wielkich czynów w przebraniu i pod nowym imieniem – i Rune postanawia spróbować tej sztuczki. Håkon Øvreås tworzy powieść dla dzieci – ale z bardzo poważnymi tematami. Jedną z kwestii jest tu śmierć dziadka. Rune musi pogodzić się z tym, że ukochany krewny odszedł – czas spędza u ciotki, ma tu niedaleko swojego przyjaciela, z którym buduje domek. I tutaj spotyka się z przejawami nienawiści ze strony syna pastora i jego bandy. Starsi chłopcy dokuczają młodszym i niszczą należące do nich przedmioty – nic dziwnego, że Rune chciałby, by ktoś wymierzył sprawiedliwość. Do porażki nie może się przyznać nikomu, sam jest wycofany i nieszczęśliwy, a rodzicom wydaje się wręcz gburowaty (co łatwo zrzucić na karb przeżywanej żałoby). Nikt jednak nie wie, że Rune ma pomysł na poradzenie sobie z kłopotami. Wystarczy mu brązowa farba, którą ciotka trzyma w piwnicy, peleryna ze starego koca i brązowe ubranie, żeby pojawił się Brune – superbohater, który nie lęka się niczego. Atle, najlepszy przyjaciel chłopca, idzie w jego ślady i tak powstaje Svartle, „czarny” superbohater. Chłopcy przyjaźnią się z Åse, ta pod ich wpływem wymyśla sobie nocną tożsamość – Blåse, „niebieską”. I jeśli ich przeciwnicy łobuzują i niszczą wszystko za dnia (przez co są łatwiejsi do schwytania), to Brune i spółka działają pod osłoną nocy. Wtedy zegarek po dziadku się zatrzymuje, a bohaterowie robią się nieuchwytni dla wrogów.

Håkon Øvreås odwołuje się tu do dwóch ważnych kwestii: pierwszą jest tęsknota za bliskim, który umarł. Rozwiązuje się ten problem za pomocą metafizycznej obecności: nocą, kiedy wszystko jest możliwe, Brune spotyka dziadka i może z nim porozmawiać, dowiedzieć się tego, czego nie zdążył wcześniej i na spokojnie pogodzić z sytuacją. Drugi temat to radzenie sobie w społeczności w wymiarze mikro: tutaj nie ma miejsca na pobłażliwość, za krzywdy trzeba ukarać sprawców, bez względu na to, co sądzą o tym rodzice. Dzieciaki wyposażone w wiadra farby olejnej mogą być naprawdę groźne, przynajmniej kiedy walczą o swoje. Nie ma tu mowy o wandalizmie, niszczeniu czegoś dla satysfakcji – syn pastora i jego kompani próbują pognębić młodszych kolegów, młodsi tymczasem pokazują, na co ich stać, nie poddają się i nie dają zastraszyć. To lekcja dla odbiorców: pokazanie, że nawet ci bezsilni mają szansę wygrać w nierównym pojedynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz