* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 7 kwietnia 2020

Anna Karpińska: List

Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.

Z dawnych lat

Anna Karpińska lubuje się w obyczajówkach z posmakiem niezrealizowanego romansu, akcentuje życie codzienne i normalność, z którymi przeplatają się marzenia o lepszym życiu i o scenach jak z baśni. „List” nie przynosi nic nowego, nic, czego do tej pory u tej autorki nie było: fanki Karpińskiej będą zadowolone z historii – i ze wskazówek, które otrzymają dzięki przypadkom Małgorzaty. Oto żona i matka trojga dorastających dzieci, żona wybitnego lekarza i pisarka, autorka poczytnych powieści obyczajowych – która w swojej rzeczywistości nie czuje się spełniona. O wszystko musiała walczyć: pisarstwo wzięło się w ogóle z poszukiwania zajęcia, bo mąż-despota nie zgadzał się na pracę żony. Dzieci wybierają swoje drogi, a to oznacza nowe konflikty w domu. Mąż ma kolejne kochanki, coraz słabiej ukrywa ślady zdrad. W tym wszystkim Małgorzata próbuje się odnaleźć mimo zbliżającego się deadline’u na oddanie drugiego tomu powieści. I wtedy dostaje list od wielbiciela. Mężczyzna – sądząc po stylistyce, raczej starszy, kulturalny i nienachalny – swoim zainteresowaniem i serdecznością daje Małgorzacie to, czego nie może oczekiwać od bliskich. Od razu pojawia się pomysł na rozwiązania narracyjne w powieści, a codzienne troski schodzą na dalszy plan. List daje nadzieję na zmiany – i sprawia, że jest na co czekać, w bohaterce ponownie uruchamia się potrzeba marzeń, a przy tym też powrotu do pięknej, choć później rozczarowującej przeszłości. I tak Anna Karpińska prowadzi opowieść z teraźniejszości przetykanej retrospekcjami, a do tego dodaje jeszcze migawki z książki pisanej przez bohaterkę, dzięki czemu czytelniczki mają do czynienia naprawdę z trzema różnymi fabułami utrzymanymi w tym samym klimacie, ale na różny sposób angażującymi.

Młoda Małgorzata wychodzi za mąż trochę wbrew swojej woli: spotkała na własnej drodze kogoś, kto zawrócił jej w głowie i… nie pojawił się na umówionym miejscu, kiedy wszystko miało się rozstrzygnąć. Kobieta wróciła zatem do narzeczonego, który już wtedy zdradzał oznaki apodyktyczności i samolubności – by grać swoją rolę i zapomnieć o własnych aspiracjach. Doświadczona Małgorzata przygląda się tamtym wydarzeniom i zastanawia, czy autor listu nie mógł mieć czegoś wspólnego z ówczesnym kochankiem. Zanim rozwiąże własną zagadkę, wprowadza ją – w wymarzonej wersji – do codzienności Alicji, swojej bohaterki. Tu może popuścić wodze fantazji, pozwolić sobie na wzruszenia i sentymenty. Sama powinna być silna, żeby mierzyć się z problemami. Ale skoro w przeszłości radziła sobie z rozmaitymi trudnościami i komplikacjami, teraz też powinna dać sobie radę.

Anna Karpińska pisze powieść, która ma być wyciskaczem łez, a trochę też uświadomieniem czytelniczkom, że życie tworzy własne scenariusze, niekoniecznie zgodne z życzeniami uczestniczek. Stawia na literackość, co widać nawet w samej narracji – nie ma tu miejsca na dialogi kolokwialne, postacie porozumiewają się dosyć chłodno i oficjalnie – ale to specyfika tych lektur i kto zna książki Karpińskiej, ten nie będzie zdziwiony podobnymi pomysłami. Bez wątpienia „List” to książka dla kobiet, które potrzebują odskoczni od własnych zmartwień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz