* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 12 kwietnia 2020

Margaret Atwood: Testamenty

Wielka Litera, Warszawa 2020.

Najsilniejsza płeć

W „Testamentach” Margaret Atwood wraca do świata, który przedstawiła czytelnikom w „Opowieści Podręcznej” - tyle że po latach. Teraz Gilead chyli się ku upadkowi, wszystko wskazuje na to, że Republika przestanie istnieć, zresztą nawet jeśli nie zniszczą jej zewnętrzne przyczyny, rozpadnie się od środka. Oto Podręczne, których każdy bogaty mężczyzna może mieć po kilka – tak, by któraś na pewno dała mu upragnionego potomka – wydają na świat słabe i chore dzieci, jeśli już uda się w ogóle donosić ciążę. Same Podręczne, nawet otoczone najlepszą opieką, też umierają. Marty przyglądają się temu i współczują, ale nie mogą pomóc – poza zwykłym ludzkim wsparciem. Ciotki uznają, że tak jest urządzona rzeczywistość i nie ma co się szarpać. Gilead to przyzwolenie na zło w każdej postaci – do tego stopnia, że wszyscy wiedzą o skłonnościach dentysty-pedofila, a jednak posyłają do niego kolejne młode dziewczyny, tak, by przekonały się o znaczeniu penisów w „dorosłym” życiu. I tak Margaret Atwood przeprowadza odbiorców od skandalu do skandalu, od szoku do szoku – żeby przypomnieć, że Gilead nie ma szans na przetrwanie. Odbiorcy mają wgląd w codzienność kilku klas, mogą sprawdzać, jak wygląda edukowanie młodych dziewcząt i przygotowywanie ich do roli Podręcznej, jak wobec niewinnych i naiwnych umysłów zachowują się opiekunki. Jedna z bohaterek przedstawia cały system wychowania, jest przewodniczką po tym, z czym musi się mierzyć – a przytaczane przez nią rewelacje to dla czytelników wyraźny sygnał zbliżającego się upadku. Gilead pożera się sam od środka. I nikt nie będzie po tej przestrzeni płakać – nawet jeśli do pewnego momentu można było doceniać absurdalne wcielane w życie pomysły, przychodzi czas opamiętania i tęsknoty za wolnością. To poprowadzi do odwagi i do czynów, które w normalnych okolicznościach nie przyszłyby nikomu do głowy.

Dla dziewczyn, które szykowane są do roli Podręcznych – albo które na własnej skórze przekonały się, że ich ambicje i charaktery nie są nic warte z perspektywy dojrzałych mężczyzn – bo liczy się najpierw tylko młodość i świeżość, a później możliwości rozpłodowe – nie ma już nadziei. Gilead nie oferuje im nic, w zamian za posłuszeństwo można tylko znosić kolejne upokorzenia i cierpienia. I Margaret Atwood otwiera w tym punkcie drogę do budowania sensacji, co bardzo służy powieści. „Testamenty” jawią się bowiem jako skrzyżowanie historii mocno politycznej (wprawdzie odnoszącej się do wyimaginowanego świata, jednak czerpiącej z mechanizmów znanych z systemów totalitarnych), obyczajowo-społecznej (cała sfera podziałów klasowych i tego, jak w obrębie poszczególnych kręgów radzą sobie ich przedstawicielki) oraz kryminalnych (tam, gdzie w grę wchodzi śmierć w obronie własnych przekonań). Jest to książka doskonale skomponowana, nie rozczarowuje ani w planie fabuły, ani – narracji, a do tego przynosi sporo materiału do zastanowienia. Margaret Atwood przy okazji może odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących Podręcznych i ich rzeczywistości z perspektywy czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz