* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 17 kwietnia 2020

Karolina Głogowska: Mój ukochany wróg

W.A.B., Warszawa 2020.

Przestroga

Kiedy już wyszło się z toksycznego związku i przepracowało go – wyraźnie widać mechanizmy, które powinny stanowić ostrzeżenie. Kobiety mają jednak tendencję do samooskarżania i wstydu – że dały się omotać oszustowi czy, jak chce Karolina Głogowska, psychopacie. „Mój ukochany wróg” to książka napisana specjalnie dla czytelniczek, które były w sytuacji podobnej do bohaterek – albo które zbyt łatwo wpadają w pułapki zastawiane przez notorycznych podrywaczy. Niechlubnym bohaterem tej powieści jest Jonasz, żonaty (ale niezbyt do żony przywiązany) mężczyzna, który swoim urokiem zjednuje sobie kolejne ofiary. Nie robi im nic złego, Głogowska nie bawi się w thrillery i mrok – jedyną winą Jonasza jest to, że zwodzi wybranki. Obiecuje im, że się rozwiedzie, prawi komplementy i obala wszelkie możliwe oskarżenia. Jest przecież niewinny, nie robi nic złego. A że kobiety wyobrażają sobie wspólne życie z nim? Widocznie coś źle zrozumiały, kiedy tylko zaczynają coś podejrzewać, Jonasz natychmiast zmienia front i potrafi tak przedstawić sytuację, by wyszły na mitomanki i histeryczki. Ważne, że on jest bez wad. Karolina Głogowska całkiem przekonująco odwzorowuje sytuacje z wielu związków: wie, jak wygląda walka na argumenty i pseudoargumenty, granie na emocjach i wzajemne pretensje. Wie, jakimi hasłami posługują się mężczyźni przyparci do muru – i co robią, by wyjść z twarzą z niekorzystnych dla siebie relacji. Jonasza nazywa psychopatą, bo zależy jej na naświetleniu jego działań – tak, by czytelniczki pozbyły się złudzeń co do prawdziwych intencji. Ten typ facetów niszczy, nie da się z nimi zbudować sensownego partnerskiego związku. Głogowska stara się też wyleczyć odbiorczynie, które uprawiają samobiczowanie się. Tłumaczy cierpliwie, że to nie ich wina, że dają wiarę psychopatom, że oni mają swoje sposoby na wkradnięcie się w łaski nawet najbardziej ostrożnych pań. Bardzo to łopatologiczne – w drugiej części tomu „Mój ukochany wróg” autorka każe spotkać się bohaterkom oszukanym przez Jonasza. Wymiana opinii, doświadczeń i przemyśleń ma doprowadzić do jednoznacznej krytyki – i do pokazania siły kobiet, które w każdych okolicznościach dadzą sobie radę, muszą tylko zrezygnować z naiwności. Jeśli Karolina Głogowska wydarzenia ze związków pokazuje przekonująco, to w chwili, w której bohaterki od Jonasza odchodzą – już prawdopodobieństwo zmniejsza: powinna jeszcze uprzedzić czytelniczki, że zwykle ofiary orientują się później – i dużo trudniej jest im się wyleczyć z niefortunnie ulokowanego uczucia. Jeśli jednak chodzi o przedstawianie mechanizmów toksycznego związku – trafia w sedno. Traci na tym fabuła, bo wiadomo, że w książce z przesłaniem inaczej rozkładają się akcenty – ale to już cena wyboru, który Karolina Głogowska podjęła. Jakiś czas temu wydawało się, że odbiorczynie wyłuskają z nawet najbardziej skomplikowanych opowieści przestrogi i porady dla siebie. Teraz coraz bardziej autorki decydują się na mówienie wprost, nazywanie rzeczy po imieniu – i wprowadzanie wskazówek bez wtapiania ich w wyobraźnię. Prawa rynku, które rozwarstwiają obyczajówki – na te relaksujące i te pouczające. „Mój ukochany wróg” należy do pouczających.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz