* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 7 kwietnia 2017

Magdalena Niedźwiedzka: Maria Skłodowska-Curie

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Powieść o porażce

Kiedy myśli się o kobietach, które zrewolucjonizowały naukę, Maria Skłodowska-Curie wysuwa się na pierwszy plan. Na jej temat powstają kolejne książki i szkice – teraz również film biograficzny. Magdalena Niedźwiedzka jednak prawie wcale nie interesuje się zawodowymi dokonaniami uczonej i proponuje czytelnikom (zwłaszcza paniom) tom o perypetiach sercowych i emocjach badaczki. W tym obrazku nie ma miejsca na pracę i poświęcenie – Skłodowska-Curie jawi się jako słaba kobieta, która nie potrafi panować nad sobą w relacjach z płcią przeciwną, samotna, pozbawiona szansy na normalność. Uczona, która za swoje sukcesy zapłacić musiała olbrzymią cenę.

Równolegle – za sprawą achronologii – pojawia się tu kilka Marii, kilka motywów sercowych z różnych lat. Jest bohaterka jako młoda guwernantka zakochana w synu chlebodawców, jest ta, która po śmierci Piotra wikła się w romans z żonatym mężczyzną, jest Maria, która nie chce odpowiadać na umizgi Einsteina. Maria Skłodowska-Curie w tym ujęciu nie prezentuje niemal żadnej wartości jako uczona – wprawdzie zdobyła prestiż wśród fizyków, ale i tak wszyscy interesują się nią za sprawą skandali obyczajowych. Do tego bohaterka nie zamierza wspierać sufrażystek, traci więc możliwość wsparcia kolejnego środowiska. Zdradzana żona knuje intrygi prowadzące do usunięcia Marii z Francji, miłość do Piotra wydaje się dziwna i pozbawiona namiętności, bohaterka tomu wyraźnie dąży do autodestrukcji. W każdym momencie życia Marii Niedźwiedzka uwypukla ciemne strony – słabości i pułapki. Pokazuje bohaterkę, która ciężko choruje i nie dojada, która nie dba o modne stroje czy ładnie urządzone wnętrza, ale zazdrości siostrze bycia idealną panią domu. Maria nigdy nie walczy – o siebie, o dzieci ani o kochanków, pozwala, żeby inni podejmowali dotyczące jej decyzje – a to nie wychodzi jej na dobre. Autorka przenosi się czasem z otoczenia Marii do domu jej siostry Bronki, albo do mieszkania kochanka, z którym powinna się rozstać. Nigdy za to nie zagląda do pracowni czy na sale wykładowe – wzmianki o nowych sukcesach, udział w konferencjach fizyków, nagroda Nobla – to wszystko tematy na jedno zdanie, bez szansy na rozszerzenie. Widać, że Magdalena Niedźwiedzka znacznie pewniej czuje się w temacie uczuć – te rozpracowuje z prawdziwą pasją, zamieniając Skłodowską-Curie w kobietę fatalną.

Specjalizuje się Niedźwiedzka w scenkach pozbawionych kontekstu. Kiedy już styka ze sobą dwie postacie, w dowolnych i wyzutych ze znaczeń okolicznościach, oddaje im głos i roztapia sytuacje w niekończących się rozmowach. Nie ma miejsca na działanie – wszystko jest po prostu słownym analizowaniem wydarzeń i rozpamiętywaniem ich konsekwencji. Maria Skłodowska-Curie wypada na najmniej zdecydowaną z bohaterek, jest bierna, a rytm jej życiu nadają inni – ale samymi dialogami trudno tę postawę uwiarygodnić. Niedźwiedzka odmalowuje pewien typ – ale nie przekonuje odbiorców do takiego a nie innego wyboru, oddala pozory prawdziwości. Dzieje się tak nie tylko ze względu na rozwiązania formalne, ale i na ograniczenia tematyczne: wiadomo, kim była Skłodowska-Curie, jej biografii przytaczać nikomu nie trzeba – a jednak wymazanie powszechnie znanych informacji z codzienności uczonej, a ukazanie jej wyłącznie przez pryzmat niepowodzeń sercowych, to spore ryzyko. Niedźwiedzka podjęła je i nie mogła wygrać. „Maria Skłodowska-Curie” to tom jednowymiarowy i mało przekonujący, nawet mimo intensywności uczuć i nastawienia na „ludzką” stronę wielkiej uczonej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz