* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 14 marca 2011

Małgorzata Gutowska-Adamczyk: 220 linii

Nasza Księgarnia, Warszawa 2011.

Z autobusu

W zachodnich poppowieściach dla młodzieży spełnianie marzeń o muzycznej karierze w skali mikro nie należy do specjalnie trudnych zadań. Grupa nastolatków spotyka się w szkole, przygotowuje się na konkurs talentów, wygrywa go (albo nie) i tyle. Publikacja Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk to jednak dużo więcej. Po pierwsze – nie jest poppowieścią. Po drugie – to historia obyczajowa la dziewczyn i chłopców. Po trzecie – całe mnóstwo tu motywów i wątków, które do zwyczajnej prostej fabułki wstępu zwykle nie mają. Wreszcie – napisana jest z pomysłem i fantazją.

Mikołaj trafia do gimnazjum. Już na starcie zaczyna mieć kłopoty: najpierw uszkadza sobie nadgarstek, zaraz potem pada ofiarą szkolnego chuligana, a kiedy próbuje szukać sprawiedliwości u nauczycielki, ta niespodziewanie staje w obronie prześladowcy. Chłopak pocieszenia może szukać tylko w swojej pasji – w perkusji. No, może jeszcze w rysującej się na horyzoncie pierwszej miłości? Kiedy natomiast spotyka kolegów, którzy tak jak on uwielbiają muzykę – marzenie o zespole zaczyna się krystalizować. Mikołaj odkrywa miasto, podróżując kolejnymi autobusami i szukając złotych myśli na umieszczanych na przystankach wlepkach.

W powieściach dla dziewczyn Małgorzata Gutowska-Adamczyk stawia na emocje. W „220 liniach” wybiera inny kierunek: kumuluje arcyciekawe wydarzenia z życia zwykłego nastolatka, a przerwy między nimi uzupełnia niewesołymi, bo pełnymi przykrych zaskoczeń – refleksjami, małymi lekcjami dorosłości. Mikołaj z przerażeniem odkrywa, że na demonizowanych i przedstawianych jako źródło zła działkach mieszkać mogą wspaniali ludzie, że dorośli uwielbiają oceniać innych po pozorach, że w przyjaźni czasem trudno o szczerość, że i młodych ludzi dopaść może ciężka choroba… lekcji, jakie bohater otrzymuje od życia, jest mnóstwo. W dodatku Gutowska-Adamczyk odkrywa coś, czego próżno by szukać w innych tomach dla nastolatków: konieczność dzielenia czasu między bliskich. Mikołaj często musi wybierać między swoją dziewczyną, zdolną do ogromnych poświęceń dla niego, oraz między dwójką przyjaciół – tak się składa, że bliscy Mikołajowi ludzie nie przepadają za sobą nawzajem i nie chcą tworzyć idealnej paczki – chłopak dowiaduje się, jak ciężko utrzymać dobre kontakty ze wszystkimi, na których mu zależy. Drugoplanowe postacie nie są w tej książce jednowymiarowe, a pełne zagadek i tajemnic. Autorka nie bazuje na stereotypach, przynajmniej w świecie młodzieży (bo już matka głównego bohatera, mimo że nieobliczalna, jest też bardzo typowa w swoich zachowaniach). Mało tego – nawet bohaterowie, którzy pozostają na dalszych planach, ożywiają historię i są wielowymiarowi.

„220 linii” to również powieść o spełnianiu marzeń i o tym, co w życiu najważniejsze. Mikołaj powoli kompletuje sprzęt, a chęć grania na perkusji kieruje całą jego egzystencją – ale potrafi to, co jest dla niego najcenniejsze, poświęcić dla ratowania przyjaciela. Muzyka jest tu środkiem a nie celem – być może również dlatego udało się autorce uniknąć banałów.

Co ciekawe, język, jakim posługują się bohaterowie, kompletnie nie przystaje do ich książkowego wizerunku. Tu Gutowska-Adamczyk postawiła nie na autentyczność i prawdopodobieństwo, a na czerpanie z tradycji. Dwaj chłopcy, którzy czują do siebie nienawiść, kłócą się, przerzucając się wyrafinowanymi i skomplikowanymi składniowo zdaniami, ciętymi ripostami, ich dyskusje brzmią zbyt inteligentnie jak na rozmowy współczesnych nastolatków – z drugiej strony lepiej, że autorka nie poszła za modą i nie nastawiła się na przywoływanie młodzieżowego slangu. Dzięki temu książka robi się bardziej wyjątkowa.

Nie ma tu ucieczki od aktualnych problemów, nie ma też infantylizowania. Gutowska-Adamczyk nie zawiodła, postawiła na zagmatwaną opowieść, wyznaczaną przez kursy autobusów, oryginalną i lekką, a przy tym ze strony na stronę podsycającą ciekawość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz