* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 22 marca 2021

Zbigniew Rokita: Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku

Czarne, Wołowiec 2020.

Spojrzenie na przodków

Górny Śląsk jako przedmiot artystycznej refleksji - to zjawisko nie takie rzadkie w dzisiejszej literaturze, także tej, która trafia do szerokiego kręgu odbiorców. Zbigniew Rokita postanawia dołączyć do autorów opowiadających o codzienności i historii tego regionu przez pryzmat własnych rodzinnych narracji - i tworzy tom "Kajś", trochę reportaż, a trochę wyznanie osobiste i pozbawione chęci definiowania i dookreślania. W pierwszej części tomu Zbigniew Rokita zajmuje się docieraniem do domowych opowieści. Sięga po życiorysy przodków - i tu nie wyłamuje się ze schematu pokazywania Górnego Śląska: skomplikowana przeszłość, konieczność dokonywania niewygodnych wyborów, rozdarcie między różnymi państwami, brak poczucia przynależności i jednocześnie niezwykle silne przekonanie o wyjątkowości śląskich realiów - to wszystko funkcjonuje niemal jak stereotypy. Na szczęście kiedy Zbigniew Rokita postanawia zobrazować to dzięki swoim przodkom, udaje mu się uniknąć banałów i literackich klisz - przez stawianie na indywidualizm postaci może odejść od przewidywalności i skupić się na biografiach ludzi zwyczajnych. Portretuje ich razem z zaangażowaniem w wielką historię, uczy skomplikowanej przeszłości na przykładach - potrzebuje takiego zakorzenienia nie tylko dla czytelników, ale również dla siebie, bo sam Górny Śląsk zaczął odkrywać trochę przypadkiem i trochę z przekory, w wolnej chwili. Zaczął odkrywać - a później wsiąkł w temat, teraz potrzebuje niemal usprawiedliwienia dla tak wielkiej atencji dla regionu do tej pory niespecjalnie rozumianego. I tak tworzy własne górnośląskie mity, opowieści z przeszłości - więc niepodlegające już nowym interpretacjom - za to w swojej wymowie dość mocne. Rodzinne opowieści to coś, czym przykuje uwagę czytelników: nie chodzi tu przecież o Górny Śląsk jako taki, bardziej - o ludzi, ich uniwersalne emocje i doznania - połączone z komplikacjami na płaszczyźnie historycznej. W "Kajś" jest trochę takich niespodzianek dla odbiorców, zarówno tych, którzy Górny Śląsk obserwują codziennie, jak i tych, dla których to teren niezbadany i wiążący się z kilkoma wygodnymi stereotypami.

I wszystko byłoby świetnie, gdyby w pewnym momencie Zbigniew Rokita nie postanowił oddać głosu ludziom, i to ludziom wybranym według nie wiadomo jakiego klucza. Rozmawia między innymi z Alojzym Lysko czy z Jerzym Gorzelikiem, ale na tym nie poprzestaje. Stara się zrozumieć śląskość i w tym celu wybiera się na jedno zaledwie spotkanie poświęcone "godce", uznając je za reprezentatywne. Ogląda hałdę i zastanawia się nad jej znaczeniem oraz wyglądem (i wpływem na krajobraz czy lokalne środowisko). Nagle zaczyna go rozpraszać zbyt wiele bodźców - a sam autor przestaje wiedzieć, za którym chciałby podążać. O ile przeszłość została już uporządkowana, ułożona i oswojona, o tyle w przypadku teraźniejszości na Górnym Śląsku wyraźnie brakuje Rokicie przewodnika, kogoś, kto pozwoliłby wybrać konkretny temat i zastanowić się nad oferowanymi mieszkańcom możliwościami. Początkową staranność i płynność w opowieści zastępuje rozedrganie i gubienie się w szczegółach (jakim cudem autor miałby pić piwo w Teatrze Korez? Zagadka). To, co sobie Rokita wypracował, później traci na brzmieniu - a szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz