* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 3 marca 2021

Maria Ulatowska, Jacek Skowroński: Co komu pisane

Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.

Plan

Jedno tylko w tej książce budzi wątpliwości: brak dookreślenia gatunkowego, w związku z tym część czytelników uwierzy w możliwość rozrywkowego rozwoju akcji i będzie zaskoczona, a druga część uzna, że zbyt długo musi czekać na warstwę thrillerową. „Co komu pisane” pobrzmiewa bowiem przez długi czas jak obyczajówka pożeniona z komedią kryminalną (albo kryminałem, ale na tyle lekkim, że niewyzwalającym lęku) i gdy do tego tonu odbiorcy się przyzwyczają, Maria Ulatowska i Jacek Skowroński proponują przewrót akcji i brzmienia. Sygnałem, że temat może mieć drugie dno i być bardziej poważny niż się wydaje, okazuje się profesja bohatera. Tomasz Bocianowski jest lekarzem ginekologiem, który w swojej przeszłości lekarskiej ma między innymi aborcje. To nie wszystkim się podoba, zwłaszcza gdy pojawiają się w jego gabinecie klientki, które nie kwalifikują się do takich działań. Teraz jednak Tomasz Bocianowski mieszka sobie spokojnie w małej miejscowości pod Warszawą i nie zastanawia się nad ewentualnymi konsekwencjami dawnych czynów. Zapewnia za to azyl Jance, niespełna pięćdziesięcioletniej pisarce, która przybywa w poszukiwaniu schronienia. Janka pomaga w prowadzeniu domu, nie wtrąca się w prywatne sprawy pisarza, żyje tuż obok, a jednak w jakiś sposób zapewnia wsparcie psychiczne. Przydaje się, nawet jeżeli jest obcą osobą. Dla Ulatowskiej i Skowrońskiego to dobry punkt wyjścia do wymyślania intrygi.

W życiu Tomasza Bocianowskiego zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Przede wszystkim: ktoś (w narracji i w rozmowach bohaterów przedstawiany raczej naiwnie jako KTOŚ) próbuje go zastraszyć. Pojawiają się kolejne złowrogie motywy, którym towarzyszy satyryczna piosenka – wykorzystywana jako chichot złośliwego klauna. Janka próbuje prowadzić własne śledztwo, a przy okazji nawiązuje bardzo przydatne kontakty z miejscowymi menelami: ma powody, żeby podejrzewać, że nie są oni tymi, za których się podają, ale to tylko jeden z tropów. Na razie trzeba się dowiedzieć, kto grozi Tomaszowi i dlaczego. Żeby wzbogacić wiedzę czytelników, autorzy sięgają do życiorysów kobiet, które zawiodły się na Tomaszu jako partnerze lub lekarzu, prezentują sylwetki pań dołączających do grona rozczarowanych – w ten sposób zyskują przecież poszerzenie kręgu podejrzanych. Bo na początku trzeba jednak odbiorcom przypominać, że to jest kryminał, a nie powieść obyczajowa – narracja sprawia takie wrażenie, jakby życie Tomasza miało kierować się w stronę jednoznacznej sielanki, a poszczególne wypadki po drodze wiązały się wyłącznie z chęcią urozmaicenia codzienności. To prowadzi do rozchwiania genologicznego. Niedokładnie sprecyzowane zostały na początku cele – i później odbija się to na sposobie prowadzenia historii.

„Co komu pisane” to książka tworzona jak prosty kryminał. Swoje drugie dno ujawni dopiero wtedy, gdy będzie trochę za późno na zmianę gatunku. Jest w tej książce umiłowanie do szczegółów, jest szukanie opisów zwyczajnego codziennego zachowania. Maria Ulatowska i Jacek Skowroński porządkują rzeczywistość bohaterów, sprawiają, że wszystko ma wypadać jak najbardziej wiarygodnie – i dlatego nie trafiają z motywacjami postaci, nie udaje im się uzasadnić postępowania, które nadaje ton całości. Poza jednym rozczarowaniem – całkiem niezła lektura rozrywkowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz