* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 11 marca 2014

Sarah Jio: Marcowe fiołki

Między Słowami. Znak, Kraków 2014 (wyd. II).

Pogodzenie z życiem

W „Marcowych fiołkach” Sarah Jio nie ma nic, co nakazywałoby traktować fabułę jako oryginalną i twórczą. Jest za to wszystko, co wielbicielki czytadeł kochają – i czego szukają w lekturach przynoszących wytchnienie. Fabuła rozwija się raczej dosyć typowo: bohaterka, Emily, po rozpadzie małżeństwa chce dojść do siebie – wybiera się do miejsca doskonale pamiętanego z dzieciństwa, na wyspę do ukochanej ciotki Bee. W szufladzie starej komody znajduje jednak pamiętnik tajemniczej kobiety z przeszłości – dzięki niemu poznaje dziwne dzieje rodziny i może zestawić je ze swoją obecną sytuacją. Emily nie opłakuje małżeństwa i nie przeżywa w związku z rozwodem żadnych silniejszych emocji. Angażuje się za to całą sobą w dramatyczną opowieść Esther z pamiętnika. Zaczyna też spotykać się z dawnymi znajomymi. I próbuje rozwiązać pewną łamigłówkę.

Są „Marcowe fiołki” obyczajówką pełną sercowych schematów złagodzonych przez czasowy dystans. To, co wydaje się zbyt melodramatyczne, Jio przerzuca do przeszłości – tam pasuje i nie wymaga dodatkowych uzasadnień. W egzystencji Esther nie rażą miłosne trójkąty, sceny zazdrości ani burzliwe rozstania – kompozycja szkatułkowa sprawia, że mogą one funkcjonować na prawach literackiej fikcji i tym samym nie podlegać filtrowi realizmu. Jio zdaje sobie sprawę z tego, że czytelniczki obyczajówek mimo wszystko uwielbiają tego typu historie miłosne – nie szczędzi im więc szczegółów, tyle tylko, że zwierzenia Esther istniejące tu jako cytaty z pamiętnika przedziela opisami teraźniejszości Em. A Em stara się odnaleźć szczęście.

Autorka celowo wyizolowuje postać z jej dotychczasowej codzienności. Na wyspie Em nie musi martwić się ani tłumaczyć znajomym. Tu zainteresowanie nią jest znacznie słabsze niż zainteresowanie przeszłością. Kobieta chce poznać rodzinne sekrety, bo w nich znajduje też wskazówki dotyczące własnych wyborów – potrafi przełożyć doświadczenia Esther na własne odkrycia. Rodzi się w niej zauroczenie przystojnym mężczyzną, ale niedawne sprawy też dadzą o sobie znać. Żeby nie zamknąć się tylko i wyłącznie w motywach sercowych, autorka rozpracowuje kwestię młodzieńczych przyjaźni, niezwykłej więzi Em z ciotką oraz… żałoby po śmierci przyjaciółki tej ciotki. Autorka szuka w „Marcowych fiołkach” motywów odpowiednich do wzruszeń – nimi przysłania rozwiązania dość typowe i niezbyt wymyślne.

„Marcowe fiołki” jednak czyta się dobrze za sprawą języka. Dwutorowo biegnie ta relacja o uczuciowych perypetiach kobiet w różnych czasach. Za każdym razem coś staje na przeszkodzie w stworzeniu szczęśliwego związku – chodzi więc o to, żeby pokonać przeciwności losu dzięki wewnętrznej sile. arah Jio wpisuje się w nurt ciepłych, krzepiących obyczajówek o sklasyczniałym już kształcie – tu opowieść układana jest z doskonale znanych wątków i pomysłów – jej siła polega na udanej całości sprawiającej wrażenie na odbiorczyniach. „Marcowe fiołki” to literatura rozrywkowa, na której nie można się zawieść, jeśli tylko ma się w pamięci zasady konwencji. Sarah Jio nie chce zmuszać do myślenia – zamierza dać czytelniczkom odpocząć przy sympatycznej lekturze. Tworzy więc czytadło, które nie może zaistnieć na rynku jako przełomowe i ważne – dostarcza za to przyjemności i wytchnienia, a przy tym nie męczy przesadnie przewidywalnością. Jio prowadzi narrację, nie wychodząc poza ramy gatunku – można jej zaufać jako autorce historii pełnej uczuć i tajemnic z przeszłości. „Marcowe fiołki” to książka lekka, wakacyjna i niewymagająca przesadnego skupienia. Poza tym odbiorczyniom łatwo będzie poczuć więź z bohaterką – i razem z nią odkrywać dawne rodzinne relacje oraz uczestniczyć w poszukiwaniu kruchego szczęścia na co dzień. Chociaż znany jest kierunek rozwoju fabuły, Jio nie będzie irytować przewidywalnymi pomysłami, co przysporzy jej jeszcze czytelniczek.

1 komentarz:

  1. lubię od czasu do czasu sięgać właśnie po takie książki, także zapamiętam sobie ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń