* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 5 marca 2014

Barbara Rose Brooker: Singielka/seniorka (niepotrzebne skreślić)

WNK, Warszawa 2014.

Miłość po sześćdziesiątce

W powieściach obyczajowych przeważnie młode kobiety mają prawo do miłości, szczęścia i budowania nowych związków, jeśli w starych się nie układa. Jeżeli nowe życie zaczyna czterdziestoparolatka, to już najczęściej ekstrawagancja grożąca wypadnięciem z mainstreamu. Barbara Rose Brooker decyduje się więc wydać wojnę stereotypom i w książce „Singielka/seniorka (niepotrzebne skreślić)” przedstawia miłosne podboje bohaterki po sześćdziesiątce.

Anny to felietonistka, której samotna egzystencja nie przypadła do gustu. Kobieta zamierza poszukać idealnego partnera w internecie. Trafia na faceta doskonałego – kulturalnego, obytego, przystojnego, bogatego i świetnego w łóżku: ale na tym cudzie zaczyna szybko zauważać rysy. Marv jest tajemniczy i najwyraźniej coś przed Anny ukrywa. Spotkania z nim są jednak inspirujące – Anny tworzy postać Pana X, którego czyni bohaterem felietonów o życiu uczuciowym i erotycznym kobiet po sześćdziesiątce. Pan X prezentuje zalety i wady Marva, a chociaż spotyka się ze sporym odzewem ze strony czytelników, nie pomaga w rozwiązywaniu doraźnych problemów. Anny z goryczą ocenia kolejnych starszych mężczyzn, wydobywa na światło dzienne ich słabostki, a czasem bezlitośnie wyśmiewa. W końcu walczy o swoje prawo do szczęścia.

Brooker postawiła na odwrócony schemat. Jej Anny jest pewna siebie, seksowna i pozbawiona kompleksów związanych ze starzeniem się. Jako narratorka bardzo dużo uwagi poświęca opisom strojów i zmysłowemu odbieraniu świata: to literatura mocno kobieca, ale też mocno nakierowana na powiązane ze zmysłami bodźce. Anny nie chce przecież przeżywać przygód intelektualnych, nie szuka też przyjaźni – bo to zapewnia jej Ryan. Kobieta po sześćdziesiątce dla lepszego samopoczucia potrzebuje kochanka. Mężczyźni w tym wieku nie bywają jednak skorzy do miłosnych podbojów.

Anny ma walczyć ze stereotypami i zachęcić odbiorczynie do walki o swoje pragnienia. Nie tylko przystępuje do działania zamiast zdać się na los – upublicznia jeszcze swoje doświadczenia i wystawia się na surowe oceny innych. Wśród oponentów ma anonimowych czytelników, ale i własną rodzinę. Brooker jednak nie dopuszcza do zwątpienia. Anny umie śmiać się z porażek i nie dotykają jej niepowodzenia. Udowadnia czytelniczkom, że każda może zawalczyć o miłość i o cielesne przyjemności – nawet jeśli taka walka wymagać będzie wyrzeczeń lub odporności na klęski. Zresztą Brooker podporządkowuje powieściową historię jednemu pragnieniu. Anny mniej koncentruje się na swojej pracy (którą może stracić w wyniku chwiejności rynku), córce czy codzienności. Zajmują ją spotkania z Marvem, a pomiędzy nimi – próby odpowiedzi na pytanie, czy singielka po sześćdziesiątce może znaleźć sensownego partnera. To przeniesienie prób poszukiwania księcia z bajki na niebajkowe realia, a dla autorki i chęć przywrócenia pełnych wigoru pań „w pewnym wieku” do świata popkultury.

Singielka/seniorka pragnąca szczęścia w miłości nie jest własną karykaturą – przejmuje tylko postawy zarezerwowane dotąd dla młodych wyzwolonych kobiet. Przypomina, że o uczucie traktowane bezpruderyjnie zawalczyć można w każdym wieku, potrzeba tylko determinacji i cierpliwości, dystansu do siebie i zdrowego rozsądku. Dla Brooker seks po sześćdziesiątce nie jest tematem tabu – a sama książka nie wpisuje się w jasno określone schematy i obyczajówkowe scenariusze. Nie można tu mówić o wielkim przełomie – ale o literackiej ciekawostce jak najbardziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz