* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 4 września 2021

Ruth Spiro: Smak!

Harperkids, Warszawa 2021.

Zmysły

Jedno tylko nie jest udane w książeczkach z Akademii Mądrego Dziecka – podserii Bobas odkrywa naukę autorstwa Ruth Spiro, ale to bardziej za sprawą tłumaczenia: nieudany jest „dzidziuś” jako nazwanie anonimowego i pozbawionego płci bohatera. Takie określenie bardzo infantylizuje postać, która przecież dokonuje ważnych naukowych odkryć i przekonuje się, jak działa organizm człowieka. Przy okazji dzięki temu, co odkrywa, uczy odbiorców i wyczula ich na konkretne bodźce zmysłowe. Bo Ruth Spiro wcale nie zatrzymuje się na tym, co oczywiste i dostępne także dorosłym bez sięgania do fachowych lektur. Na tym polega cała sztuka: żeby przedstawić informacje podręcznikowe w sposób, który trafi do najmłodszych, nawet tych, którzy jeszcze nie potrafią samodzielnie czytać. Na taki krąg odbiorców wskazuje między innymi sposób wydania tomiku: z zaokrąglonymi rogami i kartonowymi stronami, z wyrazistymi ilustracjami Irene Chan na rozkładówkach. Chodzi tu o jak najlepsze wykorzystanie zmysłów dziecka i wykorzystanie mnemotechnicznych funkcji obrazków oraz skondensowanego tekstu.

W „Smaku” Ruth Spiro wysyła dzidziusia do kuchni, by tam odkrywać możliwości jednego ze zmysłów. Zakłada autorka, że każdy maluch uwielbia truskawki (a kiedy może brać udział w przygotowaniu ciasta, będzie próbował takich składników), szybko jednak przechodzi do tłumaczenia, jak to się dzieje, że czujemy smak truskawek. To miejsce na przedstawienie kubków smakowych i receptorów smaku, a nawet na przedstawienie impulsów elektrycznych – to niezwykłości, które już same w sobie brzmią bajkowo i mogą zachęcić dzieci do odkrywania tajemnic ciała oraz nauki. Banalne truskawki zamieniają się w furtkę do wiedzy. Żaden maluch nie przypuszczałby nawet, w momencie przystąpienia do lektury, że autorka zaoferuje aż tak złożone wyjaśnienia – złożone, a jednak przystępne, zrozumiałe dla każdego. Może i trudno byłoby się dzieciom uczyć na takiej publikacji czytania, ze względu na obecność trudniejszych słów nieobecnych w codziennym języku kilkulatka, jednak jeśli liczy się możliwość zrozumienia treści i samych przesłań. Autorka koncentruje się na sprawach trudnych do uchwycenia: opowiada o smaku, musi zatem postawić na konkrety, żeby dotrzeć do dzieci. I udaje jej się ta sztuka, nawet wyjaśnia, dlaczego ludzie potrzebują energii (czerpanej z jedzenia). W efekcie spodziewane wyliczenie smaków pojawia się tu dopiero na przedostatniej rozkładówce, ostatnia jest zachętą do jedzenia (to coś dla rodziców, którzy szukają wsparcia w zachęcaniu niejadków do spożywania pełnowartościowych posiłków i do eksperymentowania w kuchni. Jest to książeczka kolorowa i ciekawa z perspektywy malucha, ale też zapewnia dawkę wiedzy w stopniu wykraczającym poza standardowe opowiastki z picture booków. Propozycja udana, zapewniająca edukację i rozrywkę w jednym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz