* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 23 września 2021

Lydia Pyne: Prawdziwe fałszerstwa. Kilka niesamowitych historii o podrabianiu

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2021.

(Nie)prawdziwość

Kolejny świetny tom w serii #nauka dotyczy dzisiejszego podejścia do autentyczności. Wprawdzie Lydia Pyne nie odwołuje się do symulakrów, jednak bez wątpienia udaje jej się uchwycić sedno problemu, który może doprowadzić do zmiany sposobu myślenia o sztuce i sztuczności. „Prawdziwe fałszerstwa” to wielowątkowa opowieść o tym, jak ludzie usiłują naśladować coś, co już zaistniało, tworząc idealne kopie lub – przez podróbki – nową jakość. Autorka nie zamyka się w kręgu sztuki, choć początek na to by wskazywał. W ramach działań artystycznych analizuje jedynie przypadek Hiszpańskiego Fałszerza – i już samo to uzmysłowi czytelnikom, jak wiele do odkrycia mają choćby w samej przestrzeni fałszowania arcydzieł lub w wiedzy z zakresu historii sztuki. Temat fałszerstw wypływać może przy okazji kolekcjonerskich zapędów albo programów telewizyjnych popularyzujących wiadomości na temat znajdowanych w domach antyków – jednak Lydia Pyne sięga znacznie głębiej. Pokazuje, co dzieje się, kiedy fałszerstwa nie są jedynie produkowaniem kopii, a wprowadzają nową jakość do sztuki. Tropienie Hiszpańskiego Fałszerza zaostrza apetyty na zagadnienie autentyczności obrazów, zresztą jeszcze wróci Lydia Pyne do kręgu zainteresowań z początku tomu, kiedy przyjrzy się dziełu Banksy'ego i stworzy dzięki niemu zgrabną klamrę kompozycyjną dla całej opowieści. Ale szybko przechodzi autorka do zagadnień z diametralnie różnych dziedzin. Między innymi zabiera czytelników do atrapy jaskini z malowidłami naskalnymi: w oryginalnym miejscu nie można zbyt długo przebywać, bo tłumy turystów i badaczy mogą doprowadzić do zniszczenia bezcennych prac. To rodzi pytanie o rodzaj przeżyć, jakie można zafundować sobie podczas obcowania z duplikatem. Nie podkreśla wprawdzie Pyne obecności nieuchwytnego, tego, czego nie da się skopiować – ale daje czytelnikom szansę zastanowienia się nad istotą poszukiwań. Analizuje sposoby przybliżania odbiorcom wiadomości, których inaczej nie mieliby okazji zdobyć: czasami trzeba „sztuczności”, żeby w ogóle doprowadzić do realizacji śmiałych projektów, jak w przypadku publicznego prezentowania szkieletu płetwala błękitnego. Osobną kwestię stanowią też syntetyczne aromaty, cząsteczki uzyskiwane chemicznie, a identyczne z naturalnymi – to zagadnienie wywołuje zupełnie inne reakcje niż podrabianie dzieł sztuki. Pojawi się jeszcze między innymi opowieść o tworzeniu diamentów, o filmach przyrodniczych czy o autentyku wziętym za falsyfikat. Każdy rozdział to osobny temat.

Lydia Pyne śledzi bardzo urozmaicone działania człowieka prowadzące do naśladowania – czy to natury, czy artefaktów – nie po to, żeby zastanawiać się nad znaczeniem autentyczności i nad podejściem do niej odbiorców – ale żeby pokazać, że coraz bardziej zaciera się granica między tym, co prawdziwe i tym, co sztuczne – do tego stopnia, że trudno już o jednoznaczne oceny. W ślad za przemianami kulturalnymi idzie modyfikowanie sposobu myślenia – i zaakcentowanie tego faktu udaje się w książce bardzo dobrze. Jak zawsze w serii, mamy tu do czynienia z wartościową i reportażową narracją, wypełnioną także osobistymi uwagami, tak, żeby przyciągnąć do lektury możliwie najszerszą grupę odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz