Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.
Spojrzenie matki
Astrid Lindgren kojarzona jest z niezwykłymi książkami dla dzieci, opowieściami, które nie tylko weszły już do kanonu literatury czwartej, ale zawładnęły wyobraźnią całych pokoleń kilkulatków. Tym razem Nasza Księgarnia przedstawia inne oblicze pisarki. „Dzienniki z lat wojny 1939-1945” to próba uchwycenia i skomentowania rzeczy niepojętych – i to przez osobę, która na początku nie przejawia większego zainteresowania tworzeniem. Kiedy wybucha druga wojna światowa, Astrid Lindgren jest szczęśliwą żoną i matką oraz bardzo dobrą panią domu. To przezorna gospodyni, która gromadzi zapasy i kupuje dzieciom buty, zanim koszmarnie zdrożeją, lubi porządek, rodzinną atmosferę i spotkania z bliskimi. Wojna jest dla niej szokiem – i żeby uporać się z niepokojącymi doniesieniami ze świata, Lindgren zaczyna prowadzić dziennik wojenny. Notuje w nim kolejne posunięcia Hitlera (którego raz prześmiewczo i ironicznie nazywa małym Hitlerkiem, a raz obrzuca najgorszymi życzeniami), sprawdza, które kraje są już ogarnięte wojną i zastanawia się, jak można pomóc ludziom. Bo wojna to dla Astrid Lindgren przede wszystkim niewyobrażalna tragedia niewinnych. Autorka wiele razy zaznacza, że w zbrojnym konflikcie cierpią zwyczajni ludzie. Cierpią z powodu niedostatku, srogich zim i suszy, głodu, nalotów bombowych… Są jeszcze wiadomości z prywatnych listów, w które aż trudno uwierzyć. Astrid Lindgren może mówić o szczęściu: w Szwecji jest spokojnie, rodzina autorki ma dach nad głową i dobrze zaopatrzoną spiżarnię, można prowadzić prawie normalne życie. A jednak Lindgren przez cały czas zaabsorbowana jest nie tyle sprawami polityki międzynarodowej co reakcjami świata na postawę Hitlera. Gromadzi wycinki prasowe, zdjęcia i rysunki, w dziennikach prowadzi z nimi swoisty dialog, w ten sposób radząc sobie ze stresem. Można w tych zapiskach prześledzić rozmaite reakcje społeczne – bunt, nadzieję na szybki koniec wojny, gasnący optymizm, próbę pogodzenia się z losem i utrzymania normalności, niezgodę na ludzkie cierpienia i dramaty. Dla Astrid Lindgren dziennik wojenny to próba uporania się z wydarzeniami, na które nie ma żadnego wpływu.
Jednym składnikiem „Dzienników” są obserwacje – na podstawie doniesień medialnych – przebiegu wojny. Drugim natomiast sprawy prywatne autorki. Równolegle do notatek ze świata prowadzi ona zapiski domowe: znajdą się tu listy prezentów urodzinowych lub świątecznych dla córki, komentarze dotyczące złych ocen syna, informacje o posiłkach i o wspólnym spędzaniu czasu. W pewnym momencie pojawiają się wzmianki o pierwszych sukcesach literackich Astrid Lindgren, ale nie są one w stanie przebić wiadomości z wojny. Autorka pokazuje, jak druga wojna światowa wpływała na codzienność w Szwecji – do konkretnych informacji dokłada własne analizy i przemyślenia. Nie stara się przy tym tworzyć zapisków dla potomnych: raczej prowadzi dziennik dla siebie, by uporać się ze wstrząsającymi faktami. Nie wychodzi z roli roztropnej pani domu – brak w tych tekstach dziennikarskiej przemądrzałości czy fachowych ocen. Lindgren występuje z pozycji żony i matki, która nie może pojąć ogromu nienawiści. Dostrzega, ile ofiar przynosi wojna, ale nie ma dla niej podziału na narodowości, wyznania, wiek czy płeć, żałuje ludzi. I być może dzienniki te jako wyraz niezgody na tragedię mają pomóc samej autorce w zachowaniu równowagi. Po latach stają się dla czytelników okazją do niecodziennego spotkania. Z wiadomościami z historii można zestawić spostrzeżenia autorki – i wzbogacać suche fakty o interpretację z zewnątrz. „Dzienniki z lat wojny” pełne są konkretów, a jednak dzisiaj będzie się z nich przede wszystkim wyczytywać refleksję nad kondycją człowieka, przejmującą analizę nienawiści oraz strachu. Lindgren nie zamęcza szczegółowym przywoływaniem danych, zamienia się na własny użytek w reportera, nie chce pozostać obojętna na wydarzenia. Prowadzi zapiski, które po latach uświadomią czytelnikom obraz wojny – ale które będą również ważną i cenną lekturą.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz