Albatros, Warszawa 2016.
Oko taty
Tomasz Bułhak nie jest pierwszym piszącym ojcem, wbrew temu, co pisze we wstępie, to właśnie świeżo upieczeni ojcowie lepiej odnajdują się na rynku księgarskim i są liczniej reprezentowani. „Tata w budowie” rzuca więc wyzwanie mamusiom-testerkom, swoją konkurencję widzi w parentingowych blogach mam – i to od nich próbuje się zdystansować, prezentując przygody maleńkiej Zu.
O ile blogujące mamy wolą się rozpływać w zachwytach nad zdolnościami dzieci, roztkliwiać i rozczulać, o tyle ojcowie na ich miejscu wybierają tony prześmiewcze. Przedtem zapiskami imponowali między innymi Leszek K. Talko czy Paweł Klimczak (znany jako Wawrzyniec Prusky). Bułhakowi będzie ciężko osiągnąć ich poziom ironii. Tom „Tata w budowie”, bardzo porządnie wydany, zawiera szereg podstawowych obserwacji faceta, który stał się ojcem i nie daje się zwariować, za to nieustannie bawi się pomysłowością niemowlęcia w urozmaicaniu codziennych czynności. Autor nie zamierza eksponować nad miarę siebie i swoich dokonań w dziedzinie opieki nad dzieckiem, inicjatywę – co w tym wypadku oznacza twórcze inspiracje – zostawia maluchowi. Zu zapewnia mu rozrywkę, jakiej dotąd nie doświadczał. Ale wśród jej zachowań nie ma nic niezwykłego: dziecko uwielbia oglądać pranie kręcące się w pralce, fascynuje się zapaloną lampą czy szafą w pokoju. Nocami zajmuje większą część łóżka, przy przewijaniu kopie rodziców po twarzach, miewa swoje humory i z niezrozumiałego powodu może nagle przejść kryzys emocjonalny. Bułhak znajduje też miejsce na prezentowanie nowych pokładów kreatywności – gdy szybko trzeba przewinąć dziecko, a ma się do dyspozycji tylko bagażnik samochodu jako przewijak, gdy nie ma w pobliżu kawiarni, w której obsługa podgrzałaby mleko… Autor przekonuje do ograniczania liczby gadżetów, podpowiada, że warto wykorzystywać rzeczy otrzymane po dzieciach znajomych, a większość „niezbędnych” ułatwiaczy życia można bez żalu wyrzucić. Zachęca do normalności i tu stanowi przeciwwagę dla rozhisteryzowanych często mamuś reklamujących na swoich blogach kolejne wygody.
Najważniejsza wydaje się tu relacja z dzieckiem. Tomasz Bułhak stara się zrozumieć Zu od pierwszych chwil jej życia. Zdaje sobie sprawę z różnic między interpretacjami otoczenia a rzeczywistymi potrzebami niemowlaka (nie uśmiech a wyraz ulgi po wypróżnieniu się), szanuje indywidualizm pociechy i próbuje pozostawiać jej możliwość wyboru nawet w pierwszych miesiącach życia. Poleca wyłącznie to, co sam sprawdził i wykorzystuje w codzienności, odradza podążanie za modą. Jest wystarczająco zafascynowany dzieckiem, ale bez tłamszenia jego osobowości. W efekcie zachwyca się także zwykłymi sytuacjami (jeśli ja cię nie widzę, to ty nie widzisz mnie), a jego siłą będzie ton felietonów. Bo autor nie prowadzi pojedynczych tematycznych obserwacji – do niektórych po pewnym czasie wraca, inne traktuje jak wyimki z poradników parentingowych. To wprowadza swoisty chaos, a i przyjemnie urozmaica tom.
„Tata w budowie” to zestaw tekstów, których istnienie uzasadnia humor. Bułhak wprawdzie nie wyzwala kaskad śmiechu jak Talko czy Prusky, ale od czasu do czasu udaje mu się błysnąć puentą czy dowcipnym komentarzem do rzeczywistości. Kusi rodzinnym ciepłem w nowym stylu – wizją związku, w którym rodzice po równo dzielą się obowiązkami w opiece nad dzieckiem. Konfliktów ani zmęczenia tu nie ma, Bułhak proponuje bardziej idealizowaną wersję egzystencji. Nikt nie ma mu tego za złe, skoro „Tataw budowie” przynosi rozrywkę. To tom o rodzicielstwie – o wyzwaniach i blaskach, jakie wyzwalają odpowiedzialność za nowego członka rodziny. Dla tych, którzy mają dzieci, tom nie będzie brzmieć zbyt odkrywczo, tym, którzy do rodzicielstwa się przygotowują, podsunie zdrowy dystans do niektórych spraw. Ilustracje Marii Apoleiki nadają tomowi satyrycznego charakteru (a cała oprawa graficzna – większej objętości). W ten sposób książka może konkurować z blogiem.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz