* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 6 marca 2016

Philippe Delzenne, Thierry Culliford, Ludo Borecki, Pascal Garray, Nine i José Grandmont: Przygody Smerfów. Nie igra się z postępem

Egmont, Warszawa 2016.

Pułapka lenistwa

Bardzo w stylu dawnych kreskówkowych Smerfów jest komiks „Nie igra się z postępem”, kolejna historyjka przygotowana przez cały zespół (Philippe Delzenne, Thierry Culliford – scenariusz, Ludo Borecki i Pascal Garray – rysunki, Nine i José Grandmont – kolory). Tym razem w historyjce nie ma w ogóle Gargamela (ani innych czarnych charakterów znanych z telewizyjnej bajki) – zło bierze swój początek z samych Smerfów, a dokładniej – z ich lenistwa i wygodnictwa. Papa Smerf jest nieobecny w wiosce, a jego podopieczni wpadają na pomysł ułatwienia sobie życia. Pracuś buduje rozmaite maszyny: jeżdżące, wypiekające chleb, konstruujące meble… wszyscy w wiosce korzystają z niespodziewanych udogodnień i chcą ich coraz więcej. Kolejnym krokiem będzie stworzenie całej armii kelnerów natychmiast spełniających każdą zachciankę Smerfów. Małe niebieskie stworki nie muszą już o nic się martwić, czas spędzają na odpoczywaniu i jedzeniu. Taki stan rzeczy nie może potrwać długo.

„Nie igra się z postępem” to publikacja humorystyczna, ale i pouczająca. Wiadomo, że traktowane jak służący roboty w końcu się zbuntują – a dzieje się tak za sprawą smerfnych eliksirów wprowadzających do bajki odrobinę magii. Tak najłatwiej wytłumaczyć decyzje przyszłego Króla Śmietnika i prawdziwe tarapaty, w jakie Smerfy wpadają. Tym razem same są sobie winne – gdyby nie eskalacja żądań i przesada w zachowaniach roszczeniowych, nic złego by się nie stało. Ale Smerfy w pewnym momencie postanawiają zachowywać się jak dzieci: odrzucają codzienne obowiązki, koncentrując się wyłącznie na przyjemnościach. Nie myślą o przyszłości, ważne, że dobrze czują się tu i teraz – i nawet gniew Papy Smerfa nie może tego stanu zmienić. Tak rozleniwionych bohaterów łatwo pokonać – wystarczą drobne poprawki w mechanizmach, by zniszczyć sielankę.

W tym komiksie uwagę dzieci zwracać będą pomysły graficzne. Owszem, scenariusz zakłada powstawanie rozmaitych maszyn o konstrukcjach wzorowanych na prawdziwych urządzeniach, ale wszystkie wynalazki Pracusia nabierają indywidualnego charakteru dzięki bliskości z naturą i „naiwnym”, trochę topornym kształtom. Pojazdy nie kojarzą się więc z samochodami a z dziecięcymi zabawkami, a roboty to odpowiednio ukształtowane i pomalowane pnie drzew: to logiczne, Smerfy to leśne istoty, nie budują hut ani kuźni – autorzy dbają więc o prawdopodobieństwo w zakresie bajkowych przygód i dostarczają dzieciom pożywki dla wyobraźni. Takie podejście do tematu uwalnia kolejne humorystyczne płaszczyzny: Smerf, który przebiera się za robota-kelnera już na pierwszy rzut oka (odbiorców, nie bohaterów) odróżnia się od gromady niebezpiecznych postaci, jest jednocześnie przebierańcem i Smerfem (w miejscu ogonka na pniu drzewnego kostiumu wyrastają mu małe grzybki). To drobiazgi do docenienia podczas lektury.

„Nie igra się z postępem” jest historyjką wyposażoną w czytelny dla wszystkich morał, do którego cała opowieść w prostej linii prowadzi. Nie brakuje tu elementów grozy, kiedy roboty opanowują wioskę lub łapią do niewoli Smerfy – ale równoważone są one śmiechem (Król Śmietnik nie potrafi poprawnie się wysłowić, pełno tu też żartów sytuacyjnych). Autorzy zwracają uwagę na to, by zaktywizować jak najwięcej charakterystycznych Smerfów – niektóre (Smerfiki czy Lalusia) wprowadzają na pojedyncze scenki, tylko po to, by zaznaczyć ich obecność. Nie brakuje ani wymądrzania się Ważniaka, ani narzekań Marudy, ani drzemek Śpiocha. Dzieci mają więc wrażenie powrotu do dobrze znanych rejonów i szybko zaangażują się w dowcipną relację. „Nie igra się z postępem” to smerfny tomik, który nie budzi zastrzeżeń fanów. Będzie tu kolorowo, będzie emocjonująco, a nade wszystko – ciekawie, bo ze Smerfami nie da się inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz