* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 20 maja 2014

Uri Orlev: Biegnij chłopcze, biegnij

W.A.B., Warszawa 2014.

Ucieczka

O koszmarze drugiej wojny światowej Uri Orlev potrafi pisać jedynie z perspektywy dziecka – tylko w ten sposób może opanować lęk. A młodych odbiorców nie zarzuca przerażającymi scenami – przedstawia im inne spojrzenie na rzeczywistość. Inne to znaczy pełne specyficznych przygód, niechcianych, a jednak emocjonujących. Nie zamienia Orlev historii w bajkę – Srulik, bohater tomu „Biegnij chłopcze, biegnij” w pewnym momencie traci rękę (bo lekarz boi się operować żydowskie dziecko), ale nad swoim stanem nie ubolewa, przechodzi nad tym wydarzeniem do porządku dziennego. Orlev pamięta o tym, by odrobinę chronić swoich bohaterów, nie może im jednak zafundować baśniowej codzienności. W „Biegnij chłopcze, biegnij” fabułę opiera na prawdziwej opowieści Yorama Friedmana – i po raz kolejny udowadnia, że tematyka drugiej wojny światowej w literaturze czwartej najlepiej wypada, gdy stanowi zapis realnych wydarzeń i przeżyć, a nie jest pisarską kreacją.

Srulik jest małym chłopcem, kiedy wraz z rodzicami próbuje wyjść z getta. Ucieczka kończy się jednak fiaskiem. Mały bohater razem z mamą szuka na śmietnikach resztek jedzenia i podczas jednej z takich wypraw odłącza się od rodzicielki. Nie pamięta swojego adresu i nie potrafi wrócić do domu, musi odtąd nauczyć się żyć samodzielnie, troszczyć się o siebie i przetrwać. Pod zmienionym nazwiskiem korzysta najpierw z pomocy bardziej doświadczonych kolegów, a potem – kolejnych pracodawców. Jego tułaczka nie ma końca – wrogiem może być każdy, a z dala od rodziców dziecko nie powinno nikomu ufać.

Uri Orlev po raz kolejny przedstawia niezwykłe metamorfozy i dojrzewanie dziecka rozdzielonego z najbliższymi w najtrudniejszych czasach. Mały bohater nie wpada w panikę, ale błyskawicznie staje na wysokości zadania – nie kieruje nim doświadczenie, lecz spryt i odrobina szczęścia. Chłopiec nie pozbawia czytelników nadziei. W tej powieści zamiast budowania spójnego świata rekompensującego w wyobraźni postaci wszelkie braki i lęki, Urlev wybiera serię różnych wydarzeń. Srulik nigdzie nie może zatrzymać się na dłużej, ale stan tymczasowości nie wpływa na jego psychikę. Co więcej, z każdym kolejnym doświadczeniem chłopiec krzepnie, wie, że poradzi sobie, jeśli tylko zyska szansę udowodnienia własnej wartości u następnych gospodarzy. Wojna to wielka próba charakteru – ale i nauczycielka życia. Orlev w samej konstrukcji tomu zapisuje pośpiech i niejednorodność przygód, przez co „Biegnij chłopcze, biegnij” rozgrywa się w szybkim tempie.

Celem książki wydaje się ukazanie odwagi dziecka – i samodzielności, gdy nie można już liczyć na dorosłych. Orlev nie stroni od trudnych tematów, zresztą nie mógłby ich unikać w wojennej powieści – ale uwagę czytelników odwraca od zła adrenaliną. Tony martyrologiczne odrzuca, przekuwając je na lekko awanturnicze, nie chce nikogo szokować. Po raz kolejny tworzy powieść, która wiele mówi małym odbiorcom o historii (i to z perspektywy im najbliższej, bo przez pryzmat doświadczeń dziecka), ale nie wyklucza też zwykłej przyjemności czytania. W tę relację łatwo się zaangażować emocjonalnie – stworzona jest tak, by kibicować małemu Srulikowi. Jednocześnie jego doświadczeń nie da się bagatelizować – wywierają silny wpływ na odbiorców i nie dają o sobie zapomnieć. O wojnie z perspektywy zaradnych dzieci Orlev zawsze pisze przepięknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz