* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 15 maja 2014

Christiane V. Felscherinow, Sonja Vukovic: Christiane F. Życie mimo wszystko

Iskry, Warszawa 2014.

Wyznanie po latach

Na początku miał być wywiad. Wywiad z kobietą, która jeszcze jako nastolatka zasłynęła dzięki kontrowersyjnej książce „My, dzieci z dworca ZOO”. Pytaniom o Christiane F. towarzyszyło po latach zdziwienie, że „najsłynniejsza ćpunka świata” nadal żyje. Po trzydziestu pięciu latach Christiane F. – Christiane V. Felscherinow – opowiada o swoich doświadczeniach w autobiografii „Życie mimo wszystko”. To dopełnienie lektury młodych ludzi, wolne od pouczeń i prób wybielania bohaterki, tak samo jak pozbawione „pedagogicznych” wstawek o szkodliwości narkotyków. Christiane V. Felscherinow nie proponuje czytelnikom spowiedzi w żałobnym tonie – o własnej egzystencji opowiada stosunkowo lekko, dopiero pod koniec książki ujawniają się jej kolejne demony.

Przez „Życie mimo wszystko” narkotyki przewijają się cały czas. Felscherinow dość precyzyjnie stara się odnotowywać, kiedy nie mogło się obejść bez heroiny, a kiedy wystarczały jej odwykowe zamienniki, przerwy w narkotykowej abstynencji tłumacząc jako nierównoznaczne z powrotem do nałogu. Próbuje też przedstawić odbiorcom psychikę i motywacje narkomanów – pokazując między innymi wpływ środków uzależniających na związki. Przez pryzmat narkotyków naświetla swoje relacje z partnerami (mniej lub bardziej uzależnionymi) oraz pobyt w więzieniu. Jednocześnie nie przedstawia swojego zachowania jako typowego dla narkomanów – z perspektywy czasu może dokładniej przeanalizować własne potrzeby i motywacje. Świat narkomanów jest straszny z zewnątrz, taką ocenę – razem z odrażającymi scenkami – zapewniają drobne dziennikarskie wstawki. Sonja Vukovic przygląda się środowisku z dystansu – i konfrontuje zwierzenia Felscherinow z ponurą rzeczywistością. Nawet jeśli autorka nie dostrzega koszmaru codzienności, robi to za nią jej wierna słuchaczka.

Christiane V. Felscherinow tymczasem we wspomnieniach zachowuje wciąż energię i bystrość. Jawi się jako osoba, która przez cały czas kieruje swoim życiem i podejmuje świadome decyzje. Wie, jak zapewnić sobie szacunek w więzieniu i jak postępować z partnerami, zawsze walczy o swoje. Prawdziwa lwica budzi się w niej natomiast podczas walki o jedyne i ukochane dziecko – finał tego tomu dość mocno przewartościowuje wyznania kobiety. Christiane F. nie kreuje się tu na męczennicę, nie zastanawia się, ile straciła i co mogłaby zyskać, wybierając w dzieciństwie inną drogę. Nie ma dla niej tematów tabu ani powodów do wstydu. Autorka pokazuje odbiorcom swoją własną drogę – z optymizmem mimo wszystko, bez ubolewania nad losem i bez przestrzegania przed narkotykami. Bez napomykania, że nie wszyscy mają tyle szczęścia co Christiane i większość nie wychodzi bez szwanku z podobnych doświadczeń.

„Życie mimo wszystko” to książka, która ma zaspokoić ciekawość – a do tego jeszcze stanowi lekturę interesującą nie tylko dla fanów tomu „My, dzieci z dworca ZOO” i buntowników. Ta opowieść oznacza barwną i bezkompromisową relację utrzymaną poza moralizatorskimi tonami. Szczera, ale też niepozbawiona przygód jak z filmów akcji, ukazuje dawną „antybohaterkę” po latach. Tom „Życie mimo wszystko” to zestaw migawek, przeżyć Christiane F., mocno nacechowany emocjonalnie, mocno kolokwialny w narracji – ale szczery i przede wszystkim skonstruowany tak, aby dostarczać wrażeń czytelnikom. Ta autorka unika tendencyjności – na własne doświadczenia potrafi spojrzeć bez sentymentu. A to już gwarantuje silne lekturowe przeżycie.

1 komentarz:

  1. Niedawno skończyłam czytać. Z wypiekami na twarzy i nachalnymi wspomnieniami z wczesnej młodości, kiedy to My, dzieci z Dworca Zoo się czytało na przerwach w szkole. Dlatego jeszcze milej czytać tak dobrze napisaną recenzję.

    OdpowiedzUsuń