* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 3 maja 2014

Thomas Flintham: Labirynty nie z tej ziemi

Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.

Drogi do wyjścia

Nawet najbardziej ulubiony typ łamigłówek w końcu może się znudzić, zwłaszcza dzieciom, które przepadają raczej za urozmaiconymi rozrywkami, a do tego bombardowane są bodźcami z telewizji. Ale „Labiryntom nie z tej ziemi” bardzo trudno się oprzeć. Thomas Flintham zapewnia maluchom wyjątkowe atrakcje – tu nawet fakt powtarzalności reguł przestaje mieć znaczenie. Autor, żeby zróżnicować zadania, dokłada im ponadprogramowe elementy – czasem jest to minifabułka, czasem bohater, którego dzieci polubią. Labirynty są zawsze częścią składową wielkoformatowego rysunku, a ich przejściu często towarzyszy konkretny cel, niekoniecznie naiwny.

W „Labiryntach nie z tej ziemi” pojawia się kilkadziesiąt zadań – każde kolejne będzie budzić ciekawość dziecka, chociaż we wszystkich chodzi o znalezienie drogi z punktu A do punktu B. Autor zrezygnował z powielania kształtów, labirynty wprowadza niekiedy jako desenie na elementach garderoby bohaterów, przekrój podziemnych korytarzy lub mapę ścieżek, wprowadza je do imitacji dzieł sztuki i do samych planet (w końcu kosmonauta Astropiotrek, jeden z bohaterów książki, ma prawo do przygód kosmicznych). To jeszcze nie dziwi. Ale obok labiryntów o klasycznym kształcie Flintham proponuje dzieciom mnóstwo dróg nietypowych. Proponuje między innymi wspinaczkę po futrze niedźwiedzia, wyprawę po ośmiornicach w oceanie, gałęziach drzew, cegłach, kamieniach i sosnach. Zapewnia biegi wśród śnieżnych zasp, nocny miejski pejzaż, pajęczynę i tunel czasoprzestrzenny. Drogi mają czasem dziwaczne kształty (największe wrażenie robią chyba rozpalone promienie słoneczne). Dzieci w tej książce znajdą przygodę i rozrywkę, nie znudzą się „zwykłymi” labiryntami, bo zadania, w których ścieżki wpisane są w obrazek, kuszą najbardziej. Flintham różnicuje stopień trudności, dzięki czemu z tomu korzystać będą mogły dzieci w różnym wieku. Przez cały czas pamięta, że labirynty – jako przykład rozrywki umysłowej – muszą kojarzyć się z zabawą. Stąd rozbudowywanie treści zadań i zmienianie zachęt do pracy, stąd też charakterystyczni bohaterowie powracający w tomie. „Labirynty nie z tej ziemi” nie zmuszają do bezsensownego wysiłku – tu droga jest celem i wiąże się z powodzeniem lub niepowodzeniem sympatycznych postaci. A same labirynty mocno wrastają w książkowy świat do tego stopnia, że bohaterowie mają w szkołach nawet klasówki z labiryntów. Tekst samych poleceń jest tu przedstawiany przystępnie i ciekawie dla dzieci – tak, by bez przeszkód wpuścić je w bajkowy świat i sprawić, by emocjonalnie zaangażowały się w poszukiwanie rozwiązań. Autor zręcznie unika monotonii treściowej.

„Labirynty” wydane zostały jako tom z czarno-biało-szarymi ilustracjami: po stronach można rysować (lub tylko wodzić palcem), drogi da się też zakolorowywać. Flintham wybiera rysunki proste (bo komplikacji dostarczają same labirynty) i ciekawe z punktu widzenia odbiorców: tu niezwykle istotna jest graficzna zachęta do śledzenia zadań. Same obrazki uniemożliwiają odłożenie tomu – budzą entuzjazm i chęć odkrywania rozwiązań. Thomas Flintham wie doskonale, czym zaintrygować maluchy – dzięki niemu labirynty staną się ulubioną rozrywką wielu odbiorców. Wariacje na temat tej popularnej łamigłówki wypełniają tę książkę i momentami nawet budzą podziw dla pomysłowości samego autora. „Labirynty nie z tej ziemi” to nowy sposób na ożywienie klasycznych zagadek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz