* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 21 października 2024

Kai Lüftner: Zawieruszek. Baśń skandynawska

Nasza Księgarnia, Warszawa 2024.

Przyjaźń

Baśnie dzisiaj cieszą się mniejszą popularnością niż jeszcze kilka dekad temu: dzisiaj dzieci wybierają częściej historie, które mają przewidywalny przebieg. I w tej konkurencji „Zawieruszek. Baśń skandynawska” wygra na pewno – nie da się bowiem wymyślić, jak rozwinie się fabuła tomiku. Pięknie ilustrowana przez Emilię Dziubak książka daje do myślenia i uwrażliwia dzieci na samotność. Bohaterowie tej historii to para staruszków. Mieszkają oni z daleka od innych ludzi, niespecjalnie też próbują się socjalizować: mają siebie i to im do szczęścia wystarczy. Jednak pewnego dnia spotykają w lesie małego chłopca. Pięciolatek trafia do ich domu i pomaga w rozmaitych zadaniach i czynnościach. Przejmuje część obowiązków staruszków i dojrzewa na ich oczach. Dostaje imię – Vilmar – i swoją obecnością umila czas bohaterom. Nie ma tu dialogów: wszystko dzieje się w narracji i w zapośredniczonej opowieści, a to, czego słowa nie dadzą rady przekazać, przenoszą obrazy. Vilmar znajduje schronienie i rodzinę – tyle tylko, że wcale tego nie potrzebuje. Jest ktoś, kto ma pojęcie o jego właściwym pochodzeniu i w odpowiednim momencie podsunie lekturę wyjaśniającą wszystko. Vilmar będzie musiał wyruszyć w swoją podróż – opuścić gościnny dom i staruszków, którzy podzielili się z nim wszystkim, co mieli. I wbrew pozorom taki kierunek akcji nie przygnębia, nie budzi też lęku. Żeby zrozumieć istnienie Vilmara, trzeba będzie przyjrzeć się mitologii i wierzeniom skandynawskim – to z kolei przyniesie w efekcie zrozumienie dla bohatera, który wcale nie musi (a może nawet nie powinien) spędzać czasu pod dachem, niezależnie od uczuć, jakie łączą go z domownikami. Vilmarowi na żadnym etapie rozwoju nie dzieje się krzywda, a jeśli zaangażował się emocjonalnie i chciałby wracać do gościnnego domu – nie ma przeszkód, może to robić. Dzięki temu też dziadkowie nie będą tak bardzo tęsknić. Kai Lüftner unika w ogóle mówienia o emocjach i uczuciach – wprawdzie wiadomo, że bohaterowie nie mogą funkcjonować jako obojętni sobie, ale dzięki akcji, która zostaje zapośredniczona w opowieści, nie ma problemu z bólem rozstania.

Jest to książka ciekawa: atrakcyjna od strony fabularnej dzięki nieczęsto spotykanym rozwiązaniom – i za sprawą strony graficznej. Emilia Dziubak stawia tu na realizm i nie boi się tego, co coraz rzadziej spotykane w literaturze czwartej – proponuje pejzaże często pozbawione ludzi. Nie ucieka w infantylizm, nawet jeśli wyposaża swoich bohaterów w sympatyczne miny. Urzeka odbiorców za sprawą wypełnionych szczegółami grafik. „Zawieruszek” to lektura dla młodszych i starszych odbiorców. Dzieci z pewnością odkryją w niej historię o dojrzewaniu i o samodzielności, dorośli z kolei docenią to, co Emilia Dziubak przygotowuje: zresztą publikacje ilustrowane przez tę autorkę zawsze cieszą się zainteresowaniem szerokiego grona odbiorców. „Zawieruszek” przedstawia niezwykłą, klimatyczną historię. Jest to propozycja, która wzruszy i zabierze dzieci do innego, nieznanego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz