* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 25 września 2020

Krzysztof Varga: Dziennik hipopotama

Iskry, Warszawa 2020.

Władza

Krzysztof Varga tworzy dziennik z prawdziwego zdarzenia. Nie proste zapiski ku pamięci, nie notatki z codzienności – ale faktyczny zestaw przemyśleń i komentarzy literata, który uważnie obserwuje to, co dzieje się „w branży”, w polityce i w zwykłym życiu. Kończy się ten dziennik z początkami lockdownu, ale nie jest rozwleczony w czasie, autor znajduje całkiem dużo tematów do przeanalizowania na piśmie – i do tekstowych zabaw. Varga jest w pierwszej kolejności ironistą, który nie przepuści żadnej okazji do wyśmiewania tego, co utrudnia funkcjonowanie. Zabiera czytelników do swojego świata – do przestrzeni czerpiącej z popkultury, ale zapewniającej azyl przed zalewem głupoty. Varga chodzi na spotkania literackie, widuje się – towarzysko – ze znanymi postaciami świata filmu. Ale nie próbuje promować siebie czy chwalić się koneksjami. Woli stać się komentatorem codzienności. Tematów do kolejnych wpisów dziennikowych szuka w doniesieniach medialnych i w ciekawostkach, w anegdotach i w tym, co drażni. Odnosi się do mechanizmów rządzących życiem literackim (bo Varga jeszcze w życie literackie wierzy, przynajmniej usilnie stara się je ocalać), naświetla podstawowe pułapki, w jakie mogą wpadać koledzy po fachu. Interesują go media – w takim samym stopniu jak polityka i religia. Na każdy z tematów ma sporo do powiedzenia i nigdy swoimi przemyśleniami nie męczy. Czasami tylko zaczyna rytmizować prozę, uciekać do stylizowania i do zabaw formalnych – żeby tylko nie zostać posądzonym o nadmierne przejmowanie się komplikacjami. Może gdzieś delikatnie przypomnieć o swojej twórczości, ale może też naigrawać się z nagłaśnianych za wszelką cenę pseudoliteratów albo wydarzeń, które w historii literatury raczej się nie zapiszą. Odnotowuje przemianę książki w produkt – i ubolewa nad tym, ale nie w tonie martyrologiczno-jękliwym, raczej – jako satyryk. Od czasu do czasu rzuca czytelnikom ochłap – coś z własnego życia, niekoniecznie rozwijane czy przesadnie eksponowane – ot, w formie przypomnienia, że to dziennik, literatura najbardziej osobista. Bywa, że jakiś bodziec z otoczenia pozwala odbyć podróż w przeszłość, do historii literatury albo do faktów z życia sław, jednak Varga ucieka od stylistyki plotki. Nie ogranicza się do literatury – chodzi na premiery filmowe, podróżuje, recenzuje, podtrzymuje kontakty towarzyskie, ale też – zaznacza, jeśli ktoś z bliskich ma problemy. Potrafi znienacka przeskoczyć na temat głośnych spraw w kościele – albo… do piłki nożnej. Nie boi się mocnych słów. Przez to, że jest świadomy wartości swojej prozy, może zafundować czytelnikom lekturę świetną – „Dziennik hipopotama” to książka, którą w pewnym momencie chce się przepisywać po kawałku, żeby ocalić ciekawe spostrzeżenia albo zaznaczać coś, co poprawi humor. Sporo tu prowokacji, ale też – fantazja autora nie pozwalana tworzenie tekstu obojętnego i wolnego od drapieżności. Varga pokazuje, że forma diariusza może się na rynku sprawdzić nawet dzisiaj – i jednocześnie testuje modę na zwierzenia, ale też ją podważa – przez wybierane kierunki komentarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz