* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 28 września 2020

Jolanta Sowińska-Gogacz, Błażej Torański: Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi

Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.

Małe dramaty

Te małe historie składają się na wielki dramat, o którym przez długi czas historia milczała – jeśli do świadomości społeczeństwa przebijały się stopniowo wiadomości o tym, co działo się na przykład w Oświęcimiu, nikt nie zastanawiał się nad krzywdą dzieci. W „Medalionach” Zofia Nałkowska pokazała, jak dzieci bawią się w palenie Żydów, później pojawiały się od czasu do czasu informacje o eksperymentach medycznych przeprowadzanych na najmłodszych. Ale nikt nie opracowywał tematu tak jak Jolanta Sowińska-Gogacz i Błażej Torański, którzy proponują odbiorcom książkę „Mały Oświęcim. Dziecięcy obóz w Łodzi” - publikację przybliżającą, co działo się z najmłodszymi za drutami obozów. Tematy – w zasadzie zbliżone do tych z „dorosłych” relacji – zostają zestawione na zasadzie mozaiki: trudno, żeby dzieci, które przeżyły piekło, budowały całe złożone opowieści o tym, co przeszły. Raczej bezpośredni świadkowie wydarzeń odpowiadają na zadawane pytania – lub autorzy sięgają do dokumentów i wydobywają z nich to, co akurat potrzebne do przeanalizowania motywu. I tak nie zabraknie tu danych dotyczących rodzajów podawanych dzieciom posiłków, kar, albo działań medycznych na ludzkich królikach doświadczalnych. Gdzieś powracają kwestie związane z dzieciństwem – przełamane przez okrucieństwo oprawców.

Sowińska-Gogacz i Torański nie starają się tworzyć na siłę literackiej opowieści. Wynika to z kilku powodów: najważniejszy jest taki, że nie dadzą rady przebić autobiograficznych wyznań, które na rynku są obecne od dekad, więc nawet nie próbują. Poza tym trudno byłoby z osobna komentować każdą wypowiedź na ten sam temat – zwłaszcza że są do siebie podobne i ich funkcją staje się potwierdzanie wersji wydarzeń, a nie wprowadzanie nowych informacji. Jednozdaniowe wyznania składane razem mają większą siłę rażenia, przynajmniej kiedy chodzi o losy dzieci. Autorzy zajmują się odkrywaniem kłamstw i deszyfrowaniem zachowań tych, którzy się nad nieletnimi więźniami obozu znęcali, pytają też o możliwość nawiązania kontaktu z bliskimi czy uzyskiwania od nich pomocy. Dowiadują się, jak dzieci trafiały do obozu w Łodzi i co je tam czekało. Nie uderzają w tony martyrologiczne – temat sam w sobie jest już wystarczająco straszny, zwłaszcza w połączeniu ze świadomością, że dotyczy tych, którzy nie dają rady się obronić. Dzieci w obozie niekoniecznie mają tendencje do rozstrząsania swojej sytuacji: raczej próbują przeżyć za wszelką cenę. Przez lata, już jako dorośli, mogli sobie poukładać doświadczenia z przeszłości, jednak autorzy dążą do tego, żeby uzyskać od rozmówców informacje nieprzefiltrowane przez interpretacje.

Trudna książka, trudny temat, ale za sprawą tendencji na rynku wydawniczym mocno już wyeksploatowany – o ile dziecięcych obozów autorzy przeważnie nie opisywali, o tyle natłok wspomnień z obozów grozi znieczuleniem czytelników na ten motyw.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz