* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 31 maja 2016

Andy Griffiths: 39-piętrowy domek na drzewie

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Maszyna do pisania

W końcu musiało do tego dojść. Andy i Terry rozbudowali swój 26-piętrowy domek na drzewie o kolejnych 13 pięter i mają teraz 39-piętrowy domek na drzewie. Spędzają w nim każdą chwilę – i nic dziwnego, bo w takim miejscu każdy siedziałby całymi dniami. Od czasu do czasu bohaterowie muszą pracować nad kolejną książką, ale na najniższym piętrze domku pojawia się maszyna, która przejmie obowiązki autorów i w krótkim czasie dostarczy wydawcy, panu Nochalowi, upragnioną pozycję (ze ściśle określoną liczbą stron). Tylko że we wszystkich bajkach wynalazki umożliwiające lenistwo w pewnym momencie psują się, co ma opłakane skutki. Andy i Terry też przekonują się, że maszyna do pisania książek nie była zbyt dobrym pomysłem. Trzeba by odmyślacza, żeby pokonał tak potężny twór. A kiedy odmyślacz wpadnie w szał odmyślania…

Andy Griffiths i Terry Denton wciąż się bawią. Wiedzą przy tym, że nie wszyscy dorośli rozumieją takie nieskrępowane korzystanie z wyobraźni – i próbują się trochę wytłumaczyć. W przewrotny i satyryczny sposób komentują historie z morałem, przekonują też, że piszą i rysują najlepsze historyjki na świecie. Przy programowaniu maszyny sprawdzają, jakie proporcje (i jakie składniki) powinna mieć idealna historia. I nigdy, przenigdy nie odwołują się do normalności. Bo o normalności piszą wszyscy. Andy i Terry mają tę przewagę, że stale rozbudowywany domek na drzewie uzasadnia ich dowolne szaleństwa. Utrzymują, że naprawdę przydarzyły im się najbardziej niemożliwe przygody – i właśnie po to sięga się po ich historie. Dla absurdu pozbawionego naleciałości pedagogicznych – i dla kreatywnych pomysłów.

Kiedy Andy i Terry są głodni, jedzą pianki. Kiedy rozmawiają, jednocześnie latają na odrzutowych krzesłach. Kiedy potrzebują rakiety, żeby dostać się na ciemną stronę Księżyca – rysują ją dzięki grze połącz kropki. Dzielnie stawiają czoła przeciwnościom losu i kryzysom, na które sami zapracowali. Wszystkich ich katastrof można by uniknąć, gdyby tylko bohaterowie nie działali impulsywnie. Oni jednak są jak dzieci – i bardzo chętnie wykorzystują każdą okazję do psot czy wygłupów. Każdy, kto ma w domu czynny niewybuchający wulkan, gmach opery i oczko wodne z żarłocznymi rekinami, od czasu do czasu pozwala sobie na niefrasobliwość.

Andy i Terry tworzą dla rozrywki (także – swojej własnej). Ich relacja to krótkie akapity przerywane rysunkami dzięki takiej nieco inspirowanej komiksem formie mogą dowolnie wydłużać dyskusje (składające się z powielanego fragmentu tekstu) czy wyliczenia. Słowa dopełniane są ilustracjami, te rozdmuchuje jeszcze wyobraźnia. Najważniejszy jest beztroski śmiech. A ponieważ to w dużym stopniu humor sytuacyjny oraz niski fizjologiczny i uwielbiany przez dzieci – nie obejdzie się bez zniesmaczających dorosłych żartów. Andy i Terry rozbawiają mimo to inteligentnie: dobrze wiedzą, czego oczekują dzieci – i tylko z tego układają swoją historię. To sprawia, że chociaż nie dałoby się przenieść ich doświadczeń na zwyczajność, maluchy będą śledzić akcję z zapałem i wiarą w kolejne doznania. Ta seria pokazuje, jak historia bajkowa może prześcignąć grę komputerową w oczach dzieci. Nie ma w niej dorosłej powagi ani patosu, nie ma cennych lekcji ani prawdy. Griffiths i Denton to duet, który przywraca dzieciom lektury niepoważne, tworzone dla czystej rozrywki. Udowadniają ci autorzy, że tylko fantazja pozwala kreować upragnione światy – i że nie ma żadnych przeszkód w tworzeniu własnych wielopiętrowych domków na drzewie. Tu czytelnicy bawią się tak samo dobrze jak twórcy – bo miejsca w domku wystarczy dla wszystkich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz