* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 28 maja 2016

Peng + Hu: Hirameki

PWN, Warszawa 2016.

Plama

Ta moda musiała nadejść. Najpierw szlak przetarły klasyczne kolorowanki o stale zwiększanym stopniu trudności – kiedy już dorośli przekonali się, że to znakomity odstresowywacz i sposób kreatywnego spędzania wolnego czasu, przychodzi etap innego twórczego zajęcia, hirameki. W temat idealnie wprowadza tom „Hirameki” autorstwa Peng i Hu, książka, która równocześnie jest podręcznikiem i zeszytem ćwiczeń, prezentuje proste zasady tworzenia hirameki i anegdoty, „legendy” budowane wokół tematu, żeby nadać mu większą wagę. Hirameki, najogólniej mówiąc, polega na wprowadzaniu treści do przypadkowych plam lub kleksów. W nieregularnym kształcie wystarczy dojrzeć zalążek jakiegoś tematu, by następnie markerem dorysowywać kilka szczegółów i uzyskać obrazek.

Tom „Hirameki” na wewnętrznych stronach okładek i skrzydełkach pokazuje, skąd wzięła się ta zabawa i prezentuje autorów. Spis treści zamienia się w „7 kroków hirameki” – uszeregowanych pod kątem stopnia trudności. Tak autorzy chcą przedstawić nieskomplikowaną filozofię tworzenia dla tych, którym nie wystarczy informacja o dorysowywaniu szczegółów do kleksów. Krótkie tłumaczenie „zasad” i zestaw rozkładówek z przeróżnymi małymi barwnymi plamami – z tego składa się tom. Od razu można brać się do dzieła, wykorzystując rymowane (dobrze, ale też dość niepotrzebnie) podpowiedzi. Na tych „przykładowych” rozkładówkach znajduje się zawsze kilka plamek już zamienionych w rysunki – to może pobudzić wyobraźnię i zachęcić do samodzielnego tworzenia. Możliwości jest mnóstwo, co więcej, każdy fan hirameki w plamie zobaczy zalążek innej postaci lub przedmiotu. Ten tom, poza tym, że wprowadza nową zabawę, uczy jeszcze patrzenia i kreatywnego myślenia. Zdarzają się plamy „oczywiste”, niemal od pierwszego rzutu okiem wyjaśniające siebie – ale i tu można popisać się wyobraźnią i odrzucić pierwsze skojarzenie, a poszukać innego tematu. Dlatego też dla pasjonujących się tą rozrywką tom „Hirameki” wraz z uzupełnieniami użytkownika będzie nabierać wartości. Peng i Hu zachęcają do satyrycznej zabawy – wiele stworków z plam budzi uśmiech lub sympatię, nie ma tu nudy, a przypadek nadaje ton zabawom. W końcu plamy do hirameki powstawać mogą w każdych okolicznościach. Kto połknie bakcyla – ten już nie uwolni się od wymyślania kolejnych realizacji. „Hirameki” to zabawa dla wszystkich – nie ma tu, w odróżnieniu od kolorowanek, ograniczeń wiekowych, nie trzeba też drogich narzędzi – wystarczą flamastry, cienkopisy lub pióra. Tu każdy może obudzić w sobie artystę i uzyskać olśniewające efekty przy małym nakładzie sił. W hirameki da się bawić z całą rodziną – to wielka przewaga nad tradycyjnymi rozrywkami.

Tom „Hirameki” przygotowany został tak, że trudno byłoby nie przystąpić do działania. Każdy chce spróbować swoich sił, bo dorysowywanie komiksowych kresek nie wydaje się trudne, odpada też rozpaczliwe szukanie tematu – tu temat narzucany jest przez przypadkowy kształt i przez fantazję odbiorcy. W ten sposób nie tylko budzi się kreatywność, ale i poprawia humor – dostrzeżenie w nieregularnej plamie zalążka postaci to atut twórcy, nieudane (czyli plama) zamienia się w małe dziełko. W hirameki nie istnieją złe rozwiązania i twórcze problemy, a przy okazji to wspaniałe ćwiczenie na kreatywność w różnych dziedzinach: otwiera umysł, nie wymaga ani nakładu pracy, ani czasu, ani cierpliwości. Warto tego przynajmniej spróbować – hirameki ma wielką szansę na to, by podbić świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz